Polecił je ustawić prezydent, po sygnałach, że na kruchym lodzie ślizgają się dzieci.
- Mieliśmy coraz więcej sygnałów, że po zamarzniętym zalewie chodzą ludzie. Sam widziałem i byłem przerażony - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. - Jest coraz cieplej i lód jest coraz cieńszy. To grozi katastrofą. Lepiej przeciwdziałać.
Dlatego pracownicy miejskiego wydziału zarządzania kryzysowego i ochrony ludności powbijali dokładnie 8 tablic z ostrzeżeniem nad zalewem Dwie kolejne ustawili obok stawu na Słocinie, gdzie także dzieciaki robiły sobie ślizgawkę.
Pouczenia tak, kary nie
Czy zakaz jest przestrzegany? Mają sprawdzać strażnicy miejscy.
- Możemy tylko ostrzegać ludzi, żeby dbali o swoje życie, zdrowie i nie ryzykowali niepotrzebnie. Robimy to - mówi Jadwiga Jabłońska, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Rzeszowie.
Strażnicy nie mogą nikogo karać.
- Nie zezwalają na to przepisy. To tak, jakby karać za to, że ktoś chce popełnić samobójstwo - tłumaczy J. Jabłońska.
Jedni schodzą, inni pyskują
Nie każdemu tablice się podobają. Denerwują np. wędkarzy, którzy łowią ryby spod lodu.
- Mamy sprzęt i sprawdzamy grubość lodu - mówią zaczepieni przez nas. - Rozumiemy, że przeganiają dzieci, ale nas? - pytają.
- To właśnie wędkarze często lekkomyślnie narażają swoje zdrowie wchodząc na lód daleko od brzegu - uważa komendant Jabłońska. - Różnie ludzie reagują na nasze upomnienia. Jedni posłusznie wychodzą na brzeg, inni się irytują, a jeszcze inni w pretensjach nie szczędzą nam niemiłych słów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?