Prezydent Ferenc zawrze koalicję z PiS-em?

- W kuluarach mówi się, że wywodzący się z SLD Tadeusz Ferenc ma chrapkę na egzotyczną koalicję z radnymi PiS. Czy rzeczywiście jest coś na rzeczy?

- Zawsze interesuje mnie współpraca z ludźmi, którzy mogą dać pieniądze miastu. Gdybyśmy taką koalicję zawiązali, z pewnością łatwiej rozmawiałoby się w Warszawie o rozwoju Rzeszowa. Ja reprezentuję mieszkańców. Partie polityczne się zmieniają, krajem rządzą nowi ludzie i na te zmiany trzeba być otwartym. Dlatego nie mówię nie takiej koalicji.

- W mieście mówi się, że taki pomysł jest efektem zachowania pańskich radnych, którzy rozważają możliwość wycofania się z pomysłu połączenia miasta z gminą Krasne. Gdyby do niego doszło, w mieście mielibyśmy nowe wybory i pewnie nie każdy wszedłby do nowej rady.

- Pewnie część radnych się tego obawia, ale oficjalnie nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał. Mam nadzieję, że mimo wszystko żaden z radnych nie przedkłada interesu prywatnego ponad miasto i mieszkańców. Ja przecież tez ryzykują, bo gdyby doszło do połączenia miasta z gminą, mieszkańcy wybieraliby też nowego prezydenta. Nie wiem, czy bym wystartował w wyborach. Ale gdyby tak się stało, nikt przecież wygranej mi nie gwarantuje.

- Obserwując przez lata pańskie napięte relacje z radnymi PiS trudno wyobrazić sobie taką współpracę. Czy byłby pan w stanie rozmawiać w partnerski sposób z nowym szefem klubu PiS, Marcinem Fijołkiem? Przecież to pańscy radni próbowali na początku kadencji uchylić jego mandat.

- Rozmowy często nie są łatwe, ale krytyka też jest potrzebna, aby miasto się rozwijało. Dla mnie relacje osobiste w pracy nie mają dużego znaczenia. W polityce trzeba się odpowiednio naginać w zależności od sytuacji, aby osiągnąć wiele dla miasta. A ja powtarzam, interesuje mnie tylko jego rozwój. Marcin Fijołek to mądry człowiek, ale nie ma doświadczenia samorządowego i to jego największy problem.

- Pański klub, Rozwój Rzeszowa jest w tej chwili w koalicji z Platformą Obywatelską. Obowiązująca umowa gwarantuje PO m.in. stanowisko jednego z pańskich wiceprezydentów. Czy PiS także dostałby stanowisko w ratuszu?

- Jeśli do rozmów koalicyjnych dojdzie, będziemy się nad tym zastanawiać.

- Podobno w wąskim gronie kandydatów na pańskiego zastępcę, a docelowo także następcę są Wojciech Buczak, poseł PiS i waśnie Marcin Fijołek.

- Tak jak było to z Platformą Obywatelską, tak i PiS wskazałby ewentualnych kandydatów na mojego następcę, a ja taką kandydaturę musiałby zaakceptować. Wojciech Buczak? Bardzo szanuje tego człowieka i chętnie z nim usiądę do rozmów. Jeśli chodzi o Marcina Fijołka, to jak powiedziałem, brakuje mu doświadczenia. Poza tym uważam, że ktokolwiek będzie ze mną, lub po mnie rządził tym miastem, musi być od wieków jego mieszkańcem. Trzeba wiedzieć, na jakiej ulicy się znajduje, jakie są problemy miasta. Ktoś, kto nie zna problematyki, psychiki ludzi, rządzi po omacku, a to nie prowadzi do niczego dobrego.

- Współpraca miasta z rządem PO była wzorowa, w minionych latach Rzeszów dostał dzięki temu setki milionów na inwestycje. Jak układają się rozmowy z PiS?

- Także bardzo dobrze. Wicepremier Morawiecki niedawno poinformował nas, że szykowane jest spotkanie, na którym porozmawiamy o najbliższych latach w Rzeszowie. Na jego wniosek poleciłem urzędnikom przygotować informację o kluczowych tematach, które chcemy realizować z pomocą państwa. To dla nas przede wszystkim komunikacja, służba zdrowia, kultura i turystyka. Interesuje nas między innymi ekologiczny transport – autobusy elektryczne lub hybrydowe i nadziemna, jednoszynowa kolejka. Mam nadzieję, że przepisy się zmienią i monorail będzie w końcu traktowany jak na równi z innymi środkami transportu zbiorowego. Dzięki temu będziemy mogli otrzymać na jego budowę unijną dotację. Temat jest aktualny, ale że całkowicie nowy w Polsce, wszystko długo trwa i powoli się rozwija.