Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Lech Kaczyński i żona Maria spoczęli na Wawelu

Małgorzata Motor i Beata Terczyńska z Krakowa
FOT. KRZYSZTOF ŁOKAJ
Ulicami Krakowa, w kierunku Bazyliki Mariackiej, płynie rzeka ludzi. Większość ubrana na czarno. Wśród nich obcokrajowcy - Rosjanie, Niemcy, Francuzi. Na oczach wszystkich dzieje się historia Polski.
Pogrzeb pary prezydenckiejW kondukcie przeszli czlonkowie rodziny, biskupi, premier Donald Tusk i marszalek Sejmu, pelniący obowiązki prezydenta Bronislaw Komorowski. Slychac bylo okrzyki "Dziekujemy" i "Lech Kaczynski".

Pogrzeb pary prezydenckiej

Niemal wszyscy mają trzymają w rękach chorągiewki przewiązane kirem i kwiaty. Ci, którzy mają jeszcze puste ręce, szturmują stoiska z polskimi flagami i kwiatami. W oczy rzucają się szczególnie białe i czerwone goździki przewiązane atłasową czarną tasiemką. Skomponowane tak, żeby symbolizować polską flagę. Białe kwiaty górują nad czerwonymi.

Leszek - kolega ze stoczni

Pogoda jest piękna. Jest tak ciepło, że po zimnej nocy spędzonej na Rynku, pielgrzymi zrzucają ciepłe płaszcze i zostają w krótkich rękawach. Ludzie jest tyle, że trudno dostrzec koniec tłumu. Mimo to panuje wymowna cisza, zaduma.

- To miejsce nie sprzyja rozmowom. Ludzie są świadomi dostojnej uroczystości i historycznego wydarzenia, którego są świadkami. Data pogrzebu pary prezydenckiej zapisze się nie tylko w ich pamięci, ale też przejdzie do historii - mówi Anna Kowalczyk spod Rzeszowa.

Przed rozpoczęciem uroczystości pogrzebowych mijamy liczną grupę stoczniowców. Zwracają uwagę wszystkich przechodniów flagami i transparentami oraz niebieskimi koszulkami z napisem "Stocznia Gdańska".

- Leszek to był mój kolega ze stoczni. Będę go tu żegnał bardziej jako kolegę niż prezydenta. Pamiętam jak dziś, kiedy zakładaliśmy związek zawodowy Solidarność - wspomina Roman Świerszcz ze Stoczni Gdańskiej. - To był normalny człowiek. Taki do rany przyłóż - wtrąca Marek Siudziński z Gdańska. - I świetny prawnik. Nieraz to wykorzystywaliśmy.

W Krakowie, nie na kanapie

Stoczniowcy przyjechali w 200. czterema autokarami. Prosto z Warszawy, gdzie byli od piątku. W pierwszym dniu zdążyli oddać hołd prezydentowi i jego małżonce w Pałacu Prezydenckim. W sobotę uczestniczyli w uroczystościach żałobnych w Archikatedrze św. Jana. Ci, którzy jako pierwsi wyjechali w niedzielę do Krakowa, dostali się do strefy 0. Jednak większa część, wśród nich pan Roman i Marek, nie mieli takiego szczęścia.

- Mamy nadzieję, że jednak w ostatniej chwili się nam uda. Tym bardziej, że mamy wejściówki - rzucają na koniec.

Wszyscy przepychają się, by dostać się jak najbliżej ulic, którymi przejdzie kondukt po mszy.

- Jestem tu z odruchu serca. Musiałam w Krakowie, gdzie studiowałam, pożegnać prezydenta, a nie w domu na kanapie przed telewizorem - mówi Alicja Buziak z Rzeszowa.

Na wieczny spoczynek

Po drodze na słupach ogłoszeniowych i na kamienicach mnóstwo zdjęć prezydenta Kaczorowskiego. Są też zdjęcia prezydenta Kaczyńskiego i klepsydry. Podpisane nie zwyczajowo: pogrążona w smutku rodzina, lecz naród. Większość tablic ogłoszeniowych zapełniają zdjęcia wszystkich 96 ofiar tragedii pod Smoleńskiem. Na tablicach ogłoszeniowych przy kościołach klepsydry, nie tylko pary prezydenckiej, ale też innych, posłów i ministrów.

Wśród pielgrzymów pełno księży i kleryków. Na każdym rogu ulicy policja, ratownicy medyczni i harcerze. Dzieci w krakowskich strojach. Mniejsze w wózkach ozdobionymi chorągiewkami. W oczekiwaniu na mszę, jedni zamyśleni, inni zaczytani w bezpłatnych specjalnych wydaniach gazet.

Mijamy tłum gapiów przy ul. św. Gertrudy. Wszyscy patrzą na zaparkowane tam samochody Żandarmerii Wojskowej. Wśród nich dwa wozy z lawetami, takie, jakimi i dzień wcześniej przewożono trumny z ciałami prezydenta i Pierwszej Damy z Pałacu Prezydenckiego do Archikatedry. Dziś prezydencka para obędzie nimi drogę na Wawel - w miejsce spoczynku.

Fotoreporterzy na mur

Trudno przecisnąć się z powrotem do ul. Grodzkiej. Większość ulic zamknięta. Nie ma szans, aby podejść przed telebimy na Błoniach i przy Rynku. To zdecydowany minus dla organizatorów uroczystości. Po pierwsze telebimów jest za mało, te które są, z daleko są mało widoczne.

Ludzie jakoś sobie radzą jednak. Spora grupa zatrzymała się przy Kościele Sióstr Klarysek. Tu przynajmniej słychać głos kardynała Stanisława Dziwisza, który odprawia msze w bazylice.
Za chwilę ostatnie pożegnanie - słyszymy. Kilkudziesięciu fotoreporterów rzuca się na prawie 3-metrowy mur kościelny. Chcieli zając dobre miejsca, aby zrobić zdjęcia przejeżdżającego żałobnego konduktu. Policja szybko ich stamtąd ściągnęła.

Kwiaty na trumnę

Równy stukot żołnierskich butów rozlega się z głośników bazyliki. To znak, że żołnierze wynoszą trumny z kościoła. Z oddali dobiega charakterystyczne dla pogrzebu dźwięki żołnierskiej orkiestry dętej. Wśród tłumu poruszenie, ale i uderzająca cisza. Jedynie dźwięki, jakie słychać, to odgłosy ustawianych statywów, kamer, aparatów i telefonów komórkowych.
Widać las rąk wyciągniętych w górę. Z oddali dochodzi bicie braw. Trumny z ciałami tragicznie zmarłej pary prezydenckiej są coraz bliżej. Kondukt otwierają dostojnicy kościelni, za nimi orkiestra i reprezentanci sił zbrojnych. Kondukt co chwilę przystaje. Dostrzegamy kardynała Dziwisza, który odwracał się we wszystkie strony, witając zgromadzonych.

Ludzie wyszli nawet na drzewa i wszystkie podwyższenia przygotowane dla fotoreporterów. Z tłumu wystaje rogatywka z pawim piórem na głowie kilkuletniego chłopczyka. Ludzie z kwiatami skoncentrowani na tym, aby nie przeoczyć momentu wrzucenia ich na wozy wojskowe. Gdy podjeżdżały obok nas, były już zasypane kwiatami.

Na Wawel

Tuż za trumnami Marta Kaczyńska, z mężem i córką oraz Jarosław Kaczyński. Z tyłu pozostała rodzina, przedstawiciele rządu, marszałek Bronisław Komorowski, pełniący obowiązki prezydenta, premier Donald Tusk, prezydent Krakowa i rektorzy wyższych uczelni. Po przejściu konduktu w oczy rzucał się już tylko dywan kwiatów.

- Prędko na Wawel. Zanim pół Krakowa tam pobiegnie - wyrywa się z tłumu młody mężczyzna. Chwilę po tym miejsce, które było minutę temu zapełnione ludźmi, opustoszało. Wracamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24