Prezydent Stalowej Woli nie chce uczcić Powstania Warszawskiego

Mirosław Karapyta zrządził w środę, że w sobotę o godzinie 17, w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, w całym województwie zawyją syreny alarmowe. 3-minutowy sygnał ciągły odwołania alarmu powietrznego i o skażeniach.

- Włączenie syren ma być wyrazem pamięci i hołdu wobec uczestników Powstania Warszawskiego i równocześnie testem sprawności systemu ostrzegania - napisał rzecznik wojewody Wiesław Bek.

W liście wysłanym dzisiaj do wojewody Andrzej Szlęzak, prezydent Stalowej Woli, napisał, że oburza go powiązanie uczczenia syrenami alarmowymi rocznicy wybuchu powstania z obligatoryjnymi ćwiczeniami systemów alarmowych.

- Nie waham się nazwać takich działań jako manipulacji rodem z PRL - stwierdził.

- Jest to zmuszanie metodami administracyjnymi do czczenia kolejnej katastrofy militarnej i politycznej w naszych dziejach. Który normalny naród buduje swoją tożsamość na klęskach? - czytamy w liście.

- Jak widać, dla prezydenta Szlęzaka każda okazja jest dobra, żeby zaistnieć w prasie. To demonstrowanie swoich przekonań. Szkoda, że przy okazji takich rocznic, które powinny budować szacunek dla ludzi, którzy oddali życie za wolność - skomentował Bek.

Zdaniem Artura Pychowskiego, nauczyciela historii w LO im. KEN w Stalowej Woli, wypowiedź prezydenta Szlęzaka jest bardzo kontrowersyjna.

- Na pewno jest patriotą i zdeklarowanym narodowcem. Rozgłaszanie takich opinii naraża go jednak na stwierdzenie, że robi to dla poklasku. Powstanie Warszawie pokazało, jak wielki duch pragnienia wolności jest w narodzie. To była klęska, ale honorowa - dodaje historyk.