Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Grzegorza Kiełba. Prezydent Tarnobrzega Dariusz Bożek niczym perełka, centrum informacyjne w zakładzie zegarmistrzowskim... (zdjęcia)

Redakcja
Prezydent Tarnobrzega Dariusz Bożek oraz radni Leszek Ogorzałek i Waldemar Stępak to kolejni świadkowie, którzy w poniedziałek zeznawali przed Sądem Rejonowym w Tarnobrzegu, w procesie byłego prezydenta Tarnobrzega a obecnego radnego Grzegorza Kiełba, oskarżonego o przyjęcie łapówki od radnego (teraz byłego radnego) a zarazem przedsiębiorcy, Dariusza Kołka.

W dniu, kiedy prezydent Grzegorz Kiełb przyjął pieniądze od Dariusza Kołka (sąd ustala czy była to łapówka, czy pożyczka na kampanię wyborczą), obecny prezydent Dariusz Bożek był Przewodniczącym Rady Miasta Tarnobrzega. Jak zeznał w poniedziałek, w sprawie samego przekazania pieniędzy nie ma żadnej wiedzy, oprócz tej znanej z przekazu mediów.

- Z panem Grzegorzem Kiełbem łączyły mnie wyłącznie relacje służbowe - mówił prezydent Bożek. - Na przełomie roku 2017 i 2018 podjąłem decyzję, że będę startował w wyborach na prezydenta. Nie byłem i nie jestem członkiem partii politycznej, choć w tym zakresie współpracowałem z Mirosławem Plutą, moim przyjacielem ze szkolnych lat. Z tego co wiem już wtedy nie był w żadnej partii, choć wciąż był utożsamiany z Platformą Obywatelską. Rozważaliśmy szereg scenariuszy, jak podejść do wyborów. Nie wykluczaliśmy także i tego, że ewentualnie moglibyśmy w przyszłości poprzeć Grzegorza Kiełba. To było jednak wyłącznie w sferze daleko idących rozważań.

Odpowiadając na pytania sądu i stron, włodarz miasta zaprzeczył, by kiedykolwiek od kogokolwiek słyszał o korupcyjnych skłonnościach Grzegorza Kiełba. - Nic takiego nie miało miejsca - zaznaczył. Mówił również o procedowaniu nad miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego osiedli Mokrzyszów i Centrum (zarzuty prokuratorskie dotyczą łapówki jako związanej z pracami nad tymi planami), podkreślając, iż nigdy nie spotkał się z żadnymi sugestiami ze strony prezydenta Kiełba, odnośnie tempa procedowania. Jako czysto służbowe Dariusz Bożek określił także swoje kontakty z Dariuszem Kołkiem i nie miało znaczenia, że Kołek był członkiem Platformy Obywatelskiej tak jak niegdyś jego przyjaciel, były poseł Mirosław Pluta.
- Mirosław Pluta jest bardziej moim przyjacielem, niż członkiem Platformy - podkreślił dobitnie Bożek. - Wzajemne relacje panów Kołka i Kiełba obserwowane na sesjach rady miasta określiłbym jako obojętne. Raz tylko podczas jakiegoś ogólnego spotkania Dariusz Kołek wyrażał swoje pretensje odnośnie zbyt długiego jego zdaniem procedowania dotyczącego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego osiedla Centrum.

Prezydent Dariusz Bożek przypomniał, że plan dotyczący Mokrzyszowa miał być przegłosowany (radni byli zgodni) 22 lutego 2018 roku, jednak po zatrzymaniu przez CBA dzień wcześniej prezydenta Kiełba i sugestii jednego z radnych, ten punkt sesji zdjęto z obrad.

Niezwykle barwnie swoją wiedzę dotyczącą całej sprawy przekazywał sądowi świadek Leszek Ogorzałek, znany zegarmistrz i radny tarnobrzeski. Zarówno podczas swobodnej wypowiedzi, odpowiadając na pytania jak i odnosząc się do zeznań złożonych w śledztwie, radny mówił o swoich bliskich niegdyś relacjach z radnym Dariuszem Kołkiem. Zaczął jednak od tylu, od wydarzeń z 21 lutego 2018 roku.

- Kiedy dowiedziałem się o zatrzymaniu prezydenta Kiełba, byłem w szoku, jak chyba wszyscy w mieście. Zacząłem dzwonić do radnych, żeby czegoś się dowiedzieć - zeznawał Ogorzałek. - Do Dariusza Kołka też dzwoniłem, ale nie odbierał. Dopiero po kilku godzinach za trzecim razem odebrał. Jak go zapytałem o całą sprawę, sprawiał wrażenie zaskoczonego, zszokowanego, zdumionego. „Co ty mówisz? To nieprawda” mówił. I zwrócił się w tle do kogoś: „Iwonka, słyszałaś? Grześka zamknęli”. Powiedziałem mu, że chcę się z nim spotkać, ale odparł, że jest w Krakowie. Nie był w Krakowie, bo już czterdzieści minut później przyjechał.

Radny Ogorzałek mówił, że z konferencji prasowej następnego dnia dowiedział się, iż Dariusz Kołek był ostatnią osobą, która wyszła z gabinetu prezydenta Kiełba, tuż przed wkroczeniem funkcjonariuszy CBA (przekazanie pieniędzy było kontrolowane). Wtedy zorientował się, że Dariusz Kołek go okłamał. Nie chciał mieć z nim nic wspólnego.
- Jakieś dwa tygodnie po zatrzymaniu prezydenta, pracownica mojego zakładu przyszła na zaplecze gdzie byłem i powiedziała, że Darek Kołek przyszedł i chce ze mną porozmawiać - relacjonował radny Ogorzałek. - Powiedziałem, że nie wyjdę do niego, że nie chcę go widzieć na oczy za to co zrobił. Chodziło mi o to, że to wyglądało na ukartowane, żeby tylko wrobić prezydenta. Ja nie wierzę w to, żeby Grzegorz Kiełb przyjął łapówkę.

Pracownica po chwili wróciła mówiąc, że Dariusz Kołek zapowiedział, iż nie opuści zakładu dopóki nie porozmawia z radnym - zegarmistrzem.
- Ostatecznie więc wyszedłem. Stał przede mną jak zbity pies. To nie był ten Darek jakiego znałem - kontynuował składanie zeznań Leszek Ogorzałek. - Zapytałem go wprost: „Coś ty k… Darek narobił?!”. A on stał taki przestraszony, ręce miał złożone. „Leszku, to nie ja!” - powiedział. Powiedziałem: „Jak to nie ty, skoro cały Tarnobrzeg wie, że byłeś ostatni u prezydenta”, ale on zaprzeczał: „To nie ja, ja tylko świadkiem jestem, ale nie mogę za dużo mówić, bo mi nie wolno”. Nie wierzyłem mu, powiedziałem: „Jak tu stoisz przysięgnij na siebie, na swoich rodziców, na Boga, że nie dałeś łapówki prezydentowi”. On powiedział, że przysięga. Powtórzył: „Leszek, przysięgam”.

Radny Ogorzałek zarzekał się, że nigdy nie słyszał o tym, jakoby Grzegorz Kiełb miał przyjmować korzyści majątkowe. Natomiast po aresztowaniu prezydenta zaczął sobie przypominać pewne fakty, które składał w całość. Chodziło o dziwne zachowanie Kołka w okresie kilku miesięcy przed zatrzymaniem prezydenta.

- Moja córka skończyła szkołę i nie miała pracy. Kiedyś Kołek przyszedł do mnie i zasugerował, że powinienem pójść do prezydenta, żeby córce pracę załatwił. Mówił: „Idź, pogadaj z nim, coś mu tam dasz i załatwi. Myślisz, że bierze? Na pewno bierze” - zeznawał zegarmistrz. - Powiedziałem mu, że nigdzie nie pójdę, bo nigdy nie dałem nikomu łapówki i niczego nie będę załatwiał, nawet nie umiałbym tego zrobić. Bo jak ja mógłbym później w lustro spojrzeć albo prezydentowi w oczy, gdybym się z jego decyzją jako radny nie zgadzał?

Podkreślał, że Kołek jeszcze dwukrotnie przychodził do niego – w styczniu 2018 i kilka dni przed aresztowaniem prezydenta, dopytując o zatrudnienie córki. Miał pytać: „no jak, dałeś?”, „idź, na pewno weźmie”. - Powiedziałem, że nigdzie nie pójdę. Trzeba mieć kręgosłup moralny i godność - mówił Ogorzałek w sądzie. - A on był nachalny. Miałem wrażenie, że jemu bardziej zależało na załatwieniu pracy dla mojej córki, niż mnie. Teraz to sobie myślę, że Kołek szukał u mnie potwierdzenia, że prezydent bierze łapówki. Tak sobie myślę. A ja nigdy o niczym takim nie słyszałem.

Jak mówił Leszek Ogorzałek, w wyborach prezydenckich radni Platformy Obywatelskiej planowali udzielić poparcia Grzegorzowi Kiełbowi. Swojego kandydata PO nie zamierzała wystawiać, bo „nie było nikogo odpowiedniego”, choć chętnych nie brakowało.
- Nie było właściwej osoby, tak naprawdę bardzo ciężko taką właściwą osobę znaleźć. No, obecny prezydent Dariusz Bożek okazał się taką perełką - mówił radny Ogorzałek, którego obecnie już ze strukturami Platformy nic nie łączy.

Dodając, że już po zatrzymaniu Grzegorza Kiełba sporo rzeczy usłyszał o swoim niegdysiejszym dobrym znajomym, Dariuszu Kołku. - Wysoki sądzie przez zakład zegarmistrzowski przewijają się klienci z różnych struktur społecznych, ludzie mówią, ktoś coś doda. Zakład zegarmistrzowski to takie centrum informacyjne - porównywał. - Stąd słyszałem o poważnych problemach finansowych, jakie miał Dariusz Kołek w tym czasie. O problemach osobistych też ludzie mówili. On kreował się na osobę majętną, ale miał problemy finansowe po tym, jak w Stalowej Woli powstała duża galeria handlowa, konkurencyjna dla jego galerii. Moim zdaniem te problemy finansowe miały związek z całą sprawą zatrzymania prezydenta, może były na Kołka jakieś naciski. Co konkretnie, tego nie wiem.

Radny Waldemar Stępak zeznając mówił, iż w styczniu 2018 roku radny Dariusz Kołek sugerował mu, że prezydent Grzegorz Kiełb bierze łapówki. Radny Stępak odparł, że na takie oskarżenia trzeba mieć dowody, na co Dariusz Kołek miał przytaknąć: „no tak, za rękę go nie złapałem”.
Na najbliższym posiedzeniu, 11 lutego, zeznania przed sądem złożą dwaj przedstawiciele firmy warszawskiej zainteresowanej budową galerii handlowej w osiedlu Centrum oraz radny miejski z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Kamil Kalinka,skonfliktowany z oskarżonym Grzegorzem Kiełbem.

POLECAMY RÓWNIEŻ:




Nie wiesz z kim pójdziesz na studniówkę? Skorzystaj z naszego generatora studniówkowego!


Ile kosztuje wychowanie dziecka w Polsce? Jest droższe niż myślisz!



Co nas wkurza w zimie na polskich drogach?



Praca marzeń. 10 najlepszych ofert pracy skierowanych do Polaków




One urodzą w 2019. Indzie nowe baby boom



Co wiesz o prowadzeniu auta zimą? Quiz


ZOBACZ TAKŻE: FLESZ. Jedziesz na ferie? Niewiedza może Cię drogo kosztować

Źródło:vivi24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24