Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces oskarżonego o zabójstwo Pawła Adamowicza. Zeznawał mężczyzna, z którym Stefan W. siedział w jednej celi za poprzednie przestępstwo

Stanisław Balicki
Stanisław Balicki
- Nie martwcie się, ja do was szybko wrócę, bo po wyjściu mam rachunki do wyrównania – mówił na rok przed wyjściem z więzienia Stefan W. do zszokowanych tym współwięźniów. Jeden z nich zeznawał podczas rozprawy procesu oskarżonego o zabójstwo Pawła Adamowicza. Świadek nie może jednak dotąd zrozumieć co pchnęło na scenę na Targu Węglowym oskarżonego o zabójstwo prezydenta Gdańska, a poznał go dobrze w więzieniu. Sąd utajnił zeznania wychowawców z zakładu karnego, w którym Stefan W. odbywał wcześniejszy wyrok. Po raz kolejny taka decyzja została podjęta ze względu na możliwość naruszenia interesu prywatnego oskarżonego Stefana W. Chodzi o informacje na temat jego zdrowia psychicznego.

W 12 rozprawie procesu oskarżonego o zabójstwo Pawła Adamowicza miało zeznawać 5 świadków. Najciekawsze okazały się te ostatnie, złożone przez współwięźnia Stefana W. z zakładów karnych, w których przebywał on za napady na banki. Mężczyzna najpierw spotkał oskarżonego w malborskim zakładzie karnym. Był wtedy przenoszony do celi, gdzie był osadzony Stefan W. na czas, gdy we własnej miałby zostać sam (czego zabraniał regulamin). Wtedy jego uwagę zwróciło to, że Stefan W. spożywa więzienne posiłki na pryczy, na wprost drzwi do celi, nie przy stole, gdzie siedziałby do nich plecami. Zapytany o to obecny podsądny wyjaśnił, że w jednym z poprzednich zakładów karnych miał być szykanowany.

- Wtedy był „dojeżdżany”, maltretowany przez służby więzienne. Siedząc na łóżku miał poczucie azylu, bo mógł obserwować drzwi, którymi w każdej chwili migli wejść strażnicy – zeznawał mężczyzna.

Po raz kolejny, już we wspólnej celi, spotkali się w półotwartym zakładzie na gdańskiej Przeróbce. Zapamiętał go jako inteligentnego, szybko uczącego się młodego człowieka. Zachęcił Stefana W. do gry w szachy, wypożyczył mu z więziennej biblioteki podręcznik.

- Na początku z nim wygrywałem, potem nie miałem szans – zeznawał.

W końcu Stefan W. wygrywał nawet z mającym 25-letni wyrok więźniem, który przez długi czas doskonalił grę podczas odbywania wyroku. Świadek pytany przez sąd o to, czy rozmawiali o polityce, odpowiedział, że w zasadzie nie, w więzieniu o polityce się nie rozmawia. Stefan W. miał być na Przeróbce zdystansowany, zamknięty w sobie. Nie deklarował, że ma do kogoś: władzy, polityków, żal za to, że trafił do więzienia. Zakład karny na Przeróbce ma charakter półotwarty, za dobre sprawowanie i aktywność można ubiegać się o uczestnictwo w programie gwarantującym większą swobodę, np. regularne przepustki na wolność.

- Czemu nie starasz się o program, już tyle siedzisz, masz już 4,5 roku odsiedziane, powinieneś – zapytał świadek Stefana W. w 2018 na rok przed końcem jego wyroku. - Ja od nich nic nie chcę – usłyszał w odpowiedzi.

Zaskoczył i zszokował wtedy dwóch współwięźniów z celi otwartą deklaracją:

- Nie martwcie się, ja do was szybko wrócę, bo po wyjściu mam rachunki do wyrównania – miał mówić oskarżony.

Świadek nie zapytał wtedy, o co dokładnie chodzi.

- Otwartość w wyrażaniu tego typu zamiarów jest nie na miejscu w więzieniu – mówił.

Według jego przypuszczeń obiektami zemsty mieliby być współtowarzysz ostatniego napadu na bank, przez którego według Stefana W. trafił on do więzienia oraz funkcjonariusz służby więziennej z pierwszego miejsca odbywania wyroku, który miał Stefana W. maltretować. Obaj współwięźniowie zawiadomili o deklaracji Stefana W. struktury zakładu. Świadek rozmawiał o tym z psycholog więzienną, drugi osadzony – z wychowawcą. Psycholog zaproponowała Stefanowi W. udział w programie pracy w hospicjum, ten odmówił.

Świadek pytany przez mec. Pawła Knapa, czy zabójstwo Pawła Adamowicza spowodowało przypomnienie sobie przez niego jakichś niepokojących symptomów z czasu pobytu w więzieniu i czy było dla niego zaskoczeniem, że o sprawstwo jest oskarżony człowiek, którego miał okazję dobrze poznać, mówił:

- Ja dotąd nie mogę sobie tego w głowie poukładać.

Świadek zeznał także, że nic nie wiedział o sprawach zdrowia psychicznego oskarżonego. Pytany, czy wspominał coś o władzach samorządowych, prezydencie Gdańska, nie przypominał sobie, żeby rozmawiali o lokalnych politykach.

Sąd poinformował o wpłynięciu z aresztu śledczego, gdzie przebywa Stefan W. 2 pism w kopercie sygnowanej jego imieniem i nazwiskiem, które są „wnioskiem” wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego o zwolnienie z aresztu i „ułaskawieniem” prezydenta Andrzeja Dudy. Oskarżony pytany przez sąd, czy jest autorem tych pism, ponieważ są sporządzone podobnym do jego charakterem pisma, tradycyjnie, milczał. Sędzia Aleksandra Kaczmarek poinformowała, że pisemnie zwróci się do oskarżonego z zapytaniem, czy ma traktować pierwsze pismo, jako jego wniosek, w przypadku braku odpowiedzi pozostawi je bez biegu.

Sąd po raz kolejny zdecydował też o wyłączeniu jawności zeznań. Po raz drugi sprawa dotyczyła tego, co mogliby powiedzieć wychowawcy więzienni z zakładu karnego, gdzie Stefan W. odbywał wyrok za napady na placówki bankowe. Chodzi o to, że dwoje takich świadków, których zeznania były zaplanowane, mogłoby podać informacje o stanie zdrowia psychicznego oskarżonego.

- Art. 360 [kodeksu postępowania karnego – red.] podaje jako powód wyłączenia naruszenie interesu prywatnego, ale musi to być naruszenie realne – oponował mec. Glanc, dodając, że mający zeznawać wychowawcy w zeznaniach złożonych bezpośrednio po tragedii nie wypowiadali się o stanie zdrowia psychicznego oskarżonego a pierwsza z wezwanych świadków wręcz podawała, że nie miała dostępu do dokumentacji medycznej Stefana W.

Do sprzeciwu dołączył mec. Paweł Knap.

- Sąd nie podziela stanowiska pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego – uzasadniła ostateczną decyzję o wyłączeniu jawności sędzia Kaczmarek. - Wbrew temu co podaje mec. Glanc w zeznaniach są takie informacje.

Prok. Agnieszka Nickel-Rogowska nie zgłaszała sprzeciwu, mec. Marcin Kminkowski reprezentujący oskarżonego pozostawił kwestię do decyzji sądu. Sam Stefan W. tradycyjnie milczał.

Przedstawiciele mediów zostali poproszeni o opuszczenie sali. Pozostała na niej dosyć liczna grupa praktykantów na aplikacji radcowskiej. Kobieta zeznawała w trybie zdalnym z pokoju przesłuchań połączonych z salą instalacja telewizyjną. Drugi z wezwanych wychowawców nie stawił się. W sądzie ni było też jeszcze jednego zaplanowanego świadka. Obaj zostali ukarani tysiączłotową grzywną.

Zeznania kolejnej przesłuchiwanej pracownicy agencji ochrony „Tajfun”, która zabezpieczała koncert, nie wniosły wiele do wiedzy o okolicznościach tragedii. Następna rozprawa 27 czerwca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24