Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces w sprawie o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Oskarżony: nie przyznaję się, zabił ktoś inny

Ewa Gorczyca
Tomasz Jefimow
Zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem - pod tym zarzutem stanął w piątek przed Sądem Okręgowym w Krośnie 52-letni Andrzej P. z Jureczkowej w pow. bieszczadzkim. Oskarżony przedstawił nową wersję wydarzeń, zaprzeczając temu, co powiedział wcześniej w śledztwie.

Leska prokuratura oskarżyła 52-letniego Andrzeja P. o brutalne pozbawienie życia Józefa P., mieszkańca Jureczkowej. Zmasakrował go taboretem z metalowymi nogami. Ofiara miała ponad 20 ran na głowie. Zbrodnię po trzech dniach odkrył listonosz.

W śledztwie Andrzej P. relacjonował, że Józefa P., zwanego "Ciapkiem" odwiedził w Nowy Rok, razem ze znajomym, 56-letnim Władysławem M. Kupili ukraińską wódkę. - W pewnej chwili Józek zaczął skakać do mnie, bo nie chciałem już pić. Uderzył mnie w twarz, ja mu oddałem. Potem poszedłem do domu. Władek został.

Następnego dnia Władysław M. przyszedł do niego i razem poszli do Józefa P. sprawdzić, co się z nim dzieje. - Leżał na podłodze w kałuży krwi i charczał. Przestraszyłem się i uciekłem. Władek powiedział "morda w kubeł, bo będzie źle" - mówił oskarżony.

CZYTAJ TEŻ: Zabójstwo w Rymanowie Zdroju. Waldemar B. prawomocnie skazany na pięć i pół roku więzienia

W śledztwie obciążające Andrzeja P. zeznania złożył Władysław M. Potwierdził, że 1 stycznia do południa w trójkę pili u Józefa P. Ale - jak stwierdził - to on pierwszy opuścił spotkanie a Andrzej P. został. Ok. godz. 12 przyszedł do niego zakrwawiony, roztrzęsiony. Miał powiedzieć, że szarpał się z Józkiem i "dał mu w łeb".

Następnego dnia poszli do domu Józefa P. - Leżał na podłodze w kuchni, nie ruszał się. Andrzej P. na ten widok powiedział "o Boże". Ale nie opowiadał, co się stało, a ja nie pytałem. Nie rozmawialiśmy na ten temat. Spał u mnie, rano dałem mu czyste ubranie, żeby mógł się przebrać - zeznawał 56-latek.

Władysław M. w tej sprawie jest także oskarżony: o pomoc w zacieraniu śladów i nie zawiadomienie policji (to, jak tłumaczył, wynikało z tego, że nie ma telefonu). Odpowiada w procesie z wolnej stopy. Odmówił zeznań, podtrzymał to, co powiedział wcześniej w prokuraturze.

CZYTAJ TEŻ: Kogo widziano w pobliżu domu Haliny G.? W procesie Janusza G. oskarżonego o zabóstwo byłej żony zeznawali świadkowie
Całkiem nową wersję przedstawił natomiast niespodziewanie główny oskarżony. Andrzej P. stwierdził, że zarówno on, jak i M. opuścili dom Józefa P. Wrócił tam jednak później namówiony przez innego znajomego, który chciał się z nimi napić. - To był Tadeusz K. Postawił wódkę, ale Józek nie chciał z nim pić. Zaczęli się szarpać. Ja próbowałem ich rozdzielić, wtedy i mnie się dostało od K.

K. miał wziąć metalowe krzesło i bić Józefa P. - Groził, że ze mną też skończy. Przestraszyłem się i uciekłem. Nic nie mówiłem, bo się go bałem. Ale teraz zeznaję, jak było. Bo nie chcę siedzieć za kogoś - wyjaśniał oskarżony.

Sąd przesłuchał w tej sprawie część świadków. Kolejni mają zeznawać na rozprawie w czerwcu.

ZOBACZ TEŻ: 35-letnia Brazylijka, podejrzana o zabójstwo 2-letniego syna, złożyła w prokuraturze obszerne wyjaśnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24