Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof: Jerzy Bralczyk: Nienawidzę pomidorów

Alina Bosak
Bartosz Frydrych
Rozmowa z prof. JERZYM BRALCZYKIEM, autorem książki "Jeść", która wydało Wydawnictwo Bosz z Leska.

Skąd pomysł, aby napisać książkę o jedzeniu?

To nie jest książka o jedzeniu tylko nazwach. A książki o słowach wydaję już od bardzo dawna. Niektóre z tych grup słów, w których piszę są mi szczególnie bliskie, bo oznaczają rzeczy mi bliskie. Oczywiście, nazwy jedzenia do nich należą. Bardzo lubię jeść i uważam, że mówienie o jedzeniu, czytanie o jedzeniu jest przyjemnością dodatkową, potęgującą jeszcze smak potraw. No, a pisanie o jedzeniu, wgryzanie się w nazwy, smakowanie tych wszystkich nazw, to jest radość spora.

A która nazwa jest najsmaczniejsza?

W tej książce jest 181 tekstów. Co otworzę, to smaczniejszy.

Z wyjątkiem papryki chilli chyba.

- Nie, nie. Ale też na "p" jest jedno słowo, którego nie lubię - pomidor. Nienawidzę pomidorów. Poza tym lubię wszystko jeść. Jedne rzeczy bardziej, inne jeszcze bardziej.

Do określania nazw jedzenia więcej słów mamy rdzennie polskich, czy zaczerpniętych z innych języków?

- Wydaje się czasem, że mamy słowa rdzennie polskie. W zasadzie są nimi tylko te prasłowiańskie, które w jakiś sposób dzielimy z innymi językami słowiańskim. Tam może coś rdzennie polskiego, co wykształciło się tylko na polskim gruncie może by się znalazło. Takim słowem jest chyba "kaczka". Ale tak naprawdę bardzo dużo zaczerpnęliśmy z innych języków, m.in. z niemieckiego. Nawet bigos jest pochodzenia niemieckiego. Czasem są to sowa, których obcość jeszcze teraz czujemy, jak japońskie sushi czy sukiyaki (potrawa przyrządzana z cienko pokrojonej wołowiny, warzyw oraz tofu, gotowanych razem w bulionie z sosu sojowego, słodkiej sake oraz cukru - dop. red.) Ale ich nie ma w mojej książce. Są w niej słowa, które jakoś przyjęliśmy. I nawet, jeśli mają pochodzenie obce, od dawna są z nami.

Jako językoznawca zdaje się pan smakować nie tylko jedzenie, ale i całe życie, badając nazwy, które nas otaczają.

Rozpoznaję je i próbuję przyglądać się ich pochodzeniu, ich frazeologii, ich połączeniom i nowemu znaczeniu.

Dlaczego książkę "Jeść" postanowił pan wydać z Wydawnictwem Bosz?

Postrzegam Bosza jako wydawnictwo estetycznie bardzo satysfakcjonujące. Zawsze mi się wydawało, że jeżeli książka ma być apetyczna, to o czym się pisze, czyta trzeba sobie w jakiś sposób wyobrazić. Aby sobie wyobrazić, trzeba zobaczyć. Rysunki, zdjęcia, bardzo często stare, które są ilustracjami do tej książki, czasami żartobliwie nawiązują do innych znaczeń. Kiedy mowa o surówce, to pokazane jest nie tylko jedzenie, ale także piec ze spustem surówki, kiedy mowa o kisielu, to mamy tam zdjęcie Stefana Kisielewskiego też. Tak więc książka traktuje nie tylko ściśle o potrawach, ale o nich też.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24