Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Profanacja w Wyżnem. Rozrzucili komunikanty, złamali hostię

Anna Janik
(1) Ks. Piotr Fortuna, proboszcz parafii w Wyżnem. - Cieszę się, że odnalazły się naczynia liturgiczne. Ubolewam, że młodzi ludzie dopuścili się czegoś takiego. (2) Porzucone naczynia liturgiczne znaleziono w zaroślach dwa kilometry od kościoła.
(1) Ks. Piotr Fortuna, proboszcz parafii w Wyżnem. - Cieszę się, że odnalazły się naczynia liturgiczne. Ubolewam, że młodzi ludzie dopuścili się czegoś takiego. (2) Porzucone naczynia liturgiczne znaleziono w zaroślach dwa kilometry od kościoła. Krzysztof Łokaj (1), Archiwum policji (2)
Strzyżowska policja zatrzymała trzech 16-latków, którzy w nocy z 5 na 6 kwietnia włamali się do kościoła pw. Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Wyżnem. Odzyskano pozłacane naczynia liturgiczne warte 4,5 tys. złotych, które młodzi włamywacze ukryli w zaroślach 2 kilometrów od kościoła.

Splądrowali całą świątynię

W ubiegłym roku na Podkarpaciu włamano się do 14 kościołów, jednej cerkwi i jednej kaplicy. W żadnej ze świątyń nie doszło do profanacji. Łupem sprawców w większości padały skarbonki na datki lub naczynia liturgiczne.

Śledczy analizowali sposób, w jaki sprawcy dostali się do kościoła. Wybili szybę w niewielkim podpiwnicznym oknie. Przez otwór o szerokości 38 cm nie mógłby się przecisnąć żaden dorosły.

- Cieszę się, że naczynia się odnalazły i że policja ustaliła, kto to zrobił. Może dla młodych będzie to przestroga, że nie są bezkarni. Można tylko ubolewać, że dopuścili się czegoś takiego - wzdycha ks. Piotr Fortuna, proboszcz parafii w Wyżnem.

Jako pierwsza do splądrowanego kościoła, przed godz. 7 rano weszła kościelna. Zobaczyła pootwierane drzwi od zakrystii, pomieszczeń gospodarczych i biblioteki parafialnej. Kiedy natknęła się na uchylone drzwiczki od tabernakulum, natychmiast pobiegła na plebanię.

- Była okropnie zdenerwowana, nie mogła wypowiedzieć słowa poza "proszę księdza". Domyśliłem się, że coś złego musiało się stać w kościele - dodaje proboszcz.

Sprawcy splądrowali wszystkie pomieszczenia. W zakrystii wyłamali drzwi od zamykanej półki, przetrząsnęli szuflady i dużą szafę, z której wyjęli kielich i patenę.

Wysypali Najświętszy Sakrament jak śmieci

Znaleźli też klucz od tabernakulum. Otworzyli i ukradli wszystkie naczynia liturgiczne, w tym puszki do komunikowania i kustodię. Znajdujący się w nich Najświętszy Sakrament rozsypali. 10 komunikantów leżało także na stopniach prowadzących do tabernakulum, a dwa kolejne w błocie, przyniesionym z zewnątrz na butach.

- Kiedy zebrałem Najświętszy Sakrament z podłogi i położyłem na ołtarzu, zauważyłem połamaną hostię. Widocznie nie mogąc jej wyjąć z tzw. melchizedeka, służącego do mocowania hostii w kustodii, wyłamali ją - opowiada proboszcz. - Zabrali to, co się świeciło. Oszczędzili jedynie starszy, zaśniedziały kielich, który był może więcej wart, ale wyglądał gorzej niż pozostałe - dodaje.

Sprawcy prawdopodobnie próbowali zdjąć powieszone na sporej wysokości wota dziękczynne, bo przestawili wazon z kwiatami. Nie mogąc tam się jednak wspiąć, zrezygnowali.

O przebaczenie dla sprawców świętokradztwa modliła się cała diecezja rzeszowska.

Ekspiacja zamiast adoracji

Proboszcz przypuszcza, że celem nastolatków nie była typowa profanacja, ale zachowując się bez czci dla Najświętszego Sakramentu i znieważając go, de facto się jej dopuścili. Podkreśla, że choć naczynia wkrótce wrócą do parafii, straty duchowej nie da się naprawić.

Dlatego od dnia włamania w każdą niedzielę w kościele odbywały się nabożeństwa ekspiacyjne. Do modlitw wynagradzających za zniewagę zachęcił proboszczów również ks. bp Kazimierz Górny. Jego list został odczytany w niedzielę we wszystkich kościołach w diecezji.

- Takie nabożeństwo organizuje się też dlatego, że sprawca, który dopuścił się czynu profanacji, od razu go nie żałuje. Dlatego my jako wspólnota przepraszamy za niego - wyjaśnia ks. Fortuna. - Tym bardziej, że na pewno nie uczynił tego ktoś, kto ma mocną wiarę.

Policjanci przesłuchujący sprawców pochodzących z okolic Strzyżowa twierdzą, że chłopcy przyznali się do winy i wyrazili skruchę. Teraz staną przed sądem rodzinnym.

- Włamania do kościołów z reguły to sprawki nieletnich, popełniających błędy młodości. Nie mają zwykle świadomości tego, co zrobili. Dopiero, kiedy wpadną w ręce policji przychodzi refleksja "Boże, co ja zrobiłem". W tym przypadku na pewno dostali nauczkę na całe życie - mówi Paweł Międlar, rzecznik KWP w Rzeszowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24