MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Program dla Bieszczad. Mają być bliskie, zielone i przedsiębiorcze

Dorota Mękarska
Jak je pobudzić gospodarczo, a przy tym nie zniszczyć dzikiego krajobrazu?

Spis treści

Czy program rozwoju jednego z najpiękniejszych i najbardziej cennych obszarów w Polsce można nazwać „planem Marshalla” dla tego rejonu? Może to przesada, ale bez tego programu byłyby one nadal tak siermiężne jak w ubiegłych dekadach. Choć są tacy, którzy twierdzą, że takie właśnie powinny pozostać.

– Ten program zmienił obraz Bieszczadów. Myślę, że wyobrażenie Polaków jeszcze z lat 80. i 90. o Bieszczadach już zupełnie odchodzi w niepamięć – podkreśla Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki.

Okres spontanicznego rozwoju się skończył

Bieszczady w III RP rozwijały się siłą własnego rozpędu, dzięki aktywności i samozaparciu mieszkańców. Politycy zaglądali tutaj od czasu do czasu, głównie przed wyborami, ale też nie nachalnie, bo ten region zamieszkuje niewielka populacja. W 12 gminach bieszczadzkich żyje tylko 76 tys. osób, co stanowi ok. 3,5% ludności województwa podkarpackiego – nie jest to więc godne uwagi zagłębie wyborcze. Dla porównania: w wyborczym okręgu katowickim polityk znany z pierwszych stron gazet może „wyciągnąć” nawet 100 tysięcy głosów.

Ta powściągliwość polityków miała dobre i złe strony. Bieszczady nie były mocno „rozgrywane” politycznie, ale z drugiej strony urzeczywistniało się tu słynne, wulgarne powiedzenie obrazujące podejście znacznej części elit politycznych do Polski wschodniej. W efekcie odrzucenia kraju na wschód od Wisły, w Bieszczadach nie tylko „zwijało” się państwo, ale i wyjaławiało się społeczeństwo.

Stopa bezrobocia rejestrowanego na tym obszarze w 2017 roku należała do najwyższych w Polsce. W powiecie bieszczadzkim wynosiła 17,9%, a w leskim – 20,5%, przy średniej dla województwa wynoszącej 11,5%.

Nic więc dziwnego, że w Bieszczadach dało dotkliwie o sobie znać zjawisko ucieczki do wielkich miast. Ujemne saldo migracji wciąż utrzymuje się na całym obszarze, a w sposób skokowy narasta problemem starzenia się społeczeństwa.

Niektórzy lokalni decydenci podejmowali wysiłki, by zmieniać ten niekorzystny stan, ale były to działania rozdrobnione, niespójne i niedofinansowane. Siłą rzeczy nie osiągano efektów, które poprawiałyby jakość życia mieszkańców Bieszczadów, a także wpływały na jakość wypoczynku przyjeżdżających tu turystów.

Bieszczady trzeba chronić, wzmacniać i pielęgnować

Sytuacja zmieniała się pięć lat temu, gdy powstał „Program dla Bieszczad” przygotowany w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju we współpracy z władzami województwa podkarpackiego oraz samorządami. To pierwsza inicjatywa rządowa zwracająca uwagę na obszary najbardziej oddalone od centrum kraju, takie właśnie jak Bieszczady.

Program dla Bieszczad został formalnie zainicjowany cztery lata temu w Polańczyku, który - tak jak i cała gmina Solina - stał się niejako papierkiem lakmusowym nowego podejścia rządu do „świata za miastem”.

Efekt Programu dla Bieszczad wzmocnił Program Strategicznego Rozwoju Bieszczad realizowany przez samorząd wojewódzki.

– Mieliśmy świadomość, że Bieszczady trzeba chronić, wzmacniać i pielęgnować. Dlatego uruchomiliśmy również nasz program strategiczny dla Bieszczad jako kolejną formę wsparcia dla tego obszaru. To była pewna sekwencja działań przemyślanych, konsekwentnych, dająca efekt synergii, kumulacji i pozytywnych efektów – podkreśla marszałek Władysław Ortyl.

– Po raz pierwszy władze inwestują takie pieniądze w Bieszczady, w końcu są programy dedykowane turystyce w Bieszczadach, ale program dla Bieszczad nie jest tylko dla firm turystycznych – podkreśla Daniel Wojtas, przedsiębiorca działający w tej branży. – Dla nas to bardzo ważny program, bo w końcu może podnieść bieszczadzką turystykę na inny poziom.

Bieszczady mają być bliskie, przyjazne, zielone i przedsiębiorcze

Program dla Bieszczad adresowany jest do obszarów położonych na terenie czterech powiatów: bieszczadzkiego, leskiego, sanockiego i przemyskiego. Obejmuje 12 gmin, w tym: Czarną, Lutowiska i Ustrzyki Dolne w powiecie bieszczadzkim, Baligród, Cisną, Lesko, Olszanicę i Solinę w powiecie leskim, Komańczę, Tyrawę Wołoską, i Zagórz w powiecie sanockim oraz Birczę w powiecie przemyskim.

Można powiedzieć, że to biedne samorządy, oprócz Soliny. Większość dochodów gmin pochłaniają wydatki bieżące. Z tego powodu wydatki inwestycyjne kształtują się na poziomie 1-3% wydatków budżetowych gminy w takich miejscowościach jak Bircza, Komańcza, Tyrawa i Czarna, na poziomie 6-16% – w Zagórzu, Baligrodzie, Lutowiskach, Ustrzykach Dolnych, Lesku, Olszanicy i Cisnej. Jedynie w gminie Solina wydatki inwestycyjne wyniosły 19,3% wydatków budżetowych.

W Programie dla Bieszczad przyjęto, że działania finansowe powinny koncentrować się wokół czterech osi. Bieszczady mają być bliskie i przyjazne dla mieszkańców, a zarazem zielone i przedsiębiorcze.

– Temat rozwoju Bieszczad jest ważny nie tyko lokalnie, ale także w skali całego regionu i kraju – podkreśla Małgorzata Jarosińska-Jedynak, sekretarz stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej. – Bieszczady były obszarem niedoinwestowanym, wymagającym dodatkowych źródeł finansowych. Stąd też w 2017 roku przyjęliśmy założenia, a w 2018 uruchomiliśmy Program dla Bieszczad, składający się z czterech komponentów tematycznych. Przez 5 lat trwania tego programu udało się zrealizować naprawdę wiele cennych projektów za łączną kwotę 1,69 mld zł. Były to inwestycje w infrastrukturę drogową, kolejową, również w komunikację publiczną, wsparcie dla przedsiębiorców z ukierunkowaniem na rozwój turystyczny czy projekty społeczne. Dziś wiemy, że były to dobrze zainwestowane pieniądze, a ich efekty będą widoczne jeszcze przez wiele następnych lat.

– Zainwestowane środki sprawiają, że Bieszczady zdecydowanie się zmieniły – dodaje wojewoda Ewa Leniart. – Duże znaczenie w tej zmianie miały nie tylko środki unijne, ale również wsparcie ze strony rządu, które dla samorządów bieszczadzkich było istotne, bo od momentu utworzenia Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg Lokalnych samorządy terytorialne z rejonu Bieszczadów otrzymały dofinansowanie do przebudowy dróg gminnych i powiatowych na poziomie 218 mln zł .

Jednym z największych beneficjentów tego programu jest powiat bieszczadzki.

– Były to środki lokowane w wiele płaszczyzn życia społecznego – podkreśla Marek Andruch, starosta bieszczadzki. – Zresztą to widać, jak Bieszczady zmieniły się przez ostatnie 8 lat. Był to najlepszy okres dla Bieszczad po 1989 roku, ale to nie jest tak, że zamknęliśmy już temat. Bieszczady mają jeszcze długą drogę do przejścia.

– Bieszczady rozwijają się niezwykle dynamicznie – dodaje Roman Bzdyk, wójt gminy Komańcza, który ma własny plan na rozwój gminy. – Będziemy starać się, by prędzej czy później powstała w naszej gminie kolejka wąskotorowa, która byłaby kołem zamachowym rozwoju przedsiębiorczości. Nasze małe lokalne samorządy muszą być uzbrojone w atrakcje turystyczne, by turysta miał większą możliwość wyboru i mógł doświadczyć Bieszczadów mocniej i szerzej. Cieszymy się, że Bieszczady rozwijają się tak pięknie, jak np. gmina Solina, bo rozwój jednego samorządu w postaci synergii wpływa na inne samorządy.

Nasze wspólne dobro Bieszczady

Bieszczady to specyficzne miejsce na mapie Polski i Podkarpacia. Posiadają wyjątkowe walory przyrodnicze, które z jednej strony należy chronić, a z drugiej udostępniać turystycznie. Dlatego wszelkie działania na rzecz wzrostu gospodarczego, poprawy jakości życia mieszkańców i wypoczynku turystów muszą brać pod uwagę te ograniczenia.

– Nie martwiłbym się o przyrodę Bieszczad, bo pieniądze, które są im dedykowane w Programie dla Bieszczad, mają na celu nie budowanie nowych obiektów, ale rozwój tych, które już są. To jest autentyczna potrzeba, bo koniecznie trzeba zmieniać jakość obiektów noclegowych, które pochodzą jeszcze z czasów PRL i wymagają rewitalizacji – uważa Daniel Wojtas. – Także dzięki Programowi dla Bieszczad w sposób świadomy możemy wpływać na zrównoważony rozwój Bieszczadów.

– Na same inwestycje w tzw. jakość życia przeznaczonych zostało z rządowego programu Polski Ład 441 mln zł – wylicza Ewa Leniart. – To inwestycje ważne nie tylko dla mieszkańców, ale mające również wpływ na funkcjonowanie turystów, którzy zechcą tu przyjechać. To inwestycje związane z infrastrukturą sportową, kanalizacyjną, czy zapewniającą mieszkańcom dostęp do kultury.
„Piętą Achillesową” Bieszczadów jest komunikacja. Jej niedostatki stanowią główną barierę rozwojową tego regionu. Wykluczenie komunikacyjne Bieszczadów powoduje, że nie powstają tu nowe miejsca pracy, mieszkańcy mają utrudniony dostęp do usług publicznych, a osoby młode i wykształcone przenoszą się do większych ośrodków.

Sytuacja na mapie komunikacyjnej zaczyna jednak zmieniać się, i to dość szybko. Kluczowe znaczenie ma droga ekspresowa S19 na odcinku Rzeszów – Barwinek, stanowiąca fragment Via Carpatii, gdyż jest ona drogą dojazdową do terenów Bieszczad z innych części Polski. Ma też znaczenie w komunikacji międzynarodowej.

Wewnętrzną komunikację w Bieszczadach znacznie poprawiają dwie inwestycje drogowe. Są to projekty dotyczące dróg krajowych DK 84 od Sanoka w kierunku Krościenka i granicy państwa oraz DK 28, która przebiega od strony Małopolski do Medyki i przejścia granicznego. Przygotowywana jest także dokumentacja dla dwóch odcinków kolejowych: łącznicy Jedlicze-Szebnie oraz linii 108. Szacunkowa wartość dofinansowania tych projektów to około 1,3 mln zł oraz 12,5 mln zł na Via Carpatia (odcinek Rzeszów-Barwinek).

Poprawę stanu dróg lokalnych dobrze widać na przykładzie gminy Komańcza, która w ostatnich latach dzięki dofinansowaniu zmodernizowała wiele dróg gminnych. Powiat wyremontował szosy powiatowe, a Podkarpacki Zarząd Dróg szlaki komunikacyjne, które są pod jego zarządem.

Wójt Komańczy porównuje te ostatnie do aorty tłoczącej życiodajną krew, gdyż dzięki nim może rozwijać się cała gmina.

– To bardzo ważne, bo ludzie czekali na remont tych dróg wiele lat. Niektóre wybudowali jeszcze żołnierze w latach 60. – przypomina Roman Bzdyk.

Nie można zaszkodzić Bieszczadom

Podsumowanie trwającego już 5 lat Programu dla Bieszczad, które odbyło się w ostatni poniedziałek w Lutowiskach, przyniosło kolejne dobre informacje. Podczas konferencji prasowej Małgorzata Jarosińska-Jedynak zapowiedziała następne rządowe wsparcie dla Bieszczad.

– Rząd podjął decyzję o przeznaczeniu środków z budżetu państwa na tzw. wkłady własne do programu Fundusze Europejskie dla Podkarpacia. To kwota 382 mln zł. Chcemy w ten sposób odciążyć budżety samorządów, organizacji pozarządowych i innych potencjalnych beneficjentów – poinformowała minister.

Dzięki temu program otrzyma nowy impuls wynikający z założeń nowej perspektywy finansowej na lata 2021-2027.

– Mamy przede wszystkim inwestować w przedsięwzięcia związane z Europejskim Zielonym Ładem, w kwestie dotyczące neutralności klimatycznej, ochrony środowiska, redukcji emisji gazów, ale również w te działania, które skupiają się w wokół odnawialnych źródeł energii – tłumaczy pani minister. – Myślę, że Bieszczady są miejscem, gdzie potencjał dotyczący OZE jest możliwy do zagospodarowania. Ale chodzi nam również o to, by pobudzić ten obszar gospodarczo. Program Polski Wschodniej w perspektywie 2021-2027 będzie finansował działania turystyczne., bo przecież Bieszczady to rejon, gdzie turystyka powinna mocno się rozwijać - i do tego dążymy.

– Obszar bieszczadzki jest bardzo atrakcyjny turystycznie, ale chcemy wdrażać te projekty w sposób zrównoważony, by nie zaszkodzić Bieszczadom, bo zmiany, których charakter byłby nieodwracalny, mogłyby wiązać się ze szkodą dla tego pięknego, ale wciąż dzikiego krajobrazu – dodaje marszałek Ortyl. – Taki ma oczywiście pozostać, bo to jest atutem i atrakcją przyciągającą turystów, ale turyści muszą w Bieszczady bezpiecznie dotrzeć i przebywać tu w komfortowych warunkach. Standardy dla jakości infrastruktury turystycznej, drogowej, komunikacyjnej i społecznej rosną i chcemy taki wysoki poziom osiągnąć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mount Everest cały czas rośnie

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24