Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator: ratownik medyczny podał żonie zabójczą dawkę leku

Małgorzata Froń
Jacek C. nie przyznaje się do winy. Grozi mu dożywocie.
Jacek C. nie przyznaje się do winy. Grozi mu dożywocie. Archiwum
Elżbieta zmarła nagle. Miała 34 lata. Osierociła dwoje dzieci. Prokurator nie ma wątpliwości: zabójczą dawkę leku znieczulającego podał jej mąż.

Do zbrodni doszło 18 grudnia 2008 roku. Na dzień przed śmiercią Elżbieta C. dzwoniła do siostry. Mówiła, że mąż ma jej zrobić kroplówkę na wzmocnienie. Podobno często robił jej takie kroplówki. W tej ostatniej była śmiertelna dawka leku.

Śmiertelny zastrzyk

- Ustalono, że przyczyną śmierci kobiety było ostre zatrucie ketaminą, lekiem stosowanym wyłącznie w celu wywołania znieczulenia ogólnego - tłumaczy Jaromir Rybczak, zastępca prokuratora okręgowego. - Z przeprowadzonych w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie badań toksykologicznych oraz opinii biegłych z Akademii Medycznej we Wrocławiu wynika, iż poziom stężenia ketaminy w nerkach i wątrobie zmarłej był olbrzymi, niespotykany dotąd w literaturze światowej.

Biegli stwierdzili, że kobieta dostała czterokrotnie więcej leku, niż maksymalna dawka terapeutyczna, jaką można podać osobie ważącej tyle, co Elżbieta C.

Z badań wynika także, że ślad wkłucia na prawej ręce nie mógł powstać 8-9 dni przed śmiercią, kiedy - przed podjęciem nowej pracy - kobieta robiła badania krwi.

Tak podczas śledztwa twierdził Jacek C. Sugerował też, że żona mogła popełnić samobójstwo. Biegli stwierdzili jednak, że jako osoba praworęczna nie była w stanie zrobić sobie zastrzyku w prawą rękę. Ustalili też, że ślad po ukłuciu powstał na kilka godzin przed śmiercią.

Chciał ją szybko pochować

Zdaniem prokuratury, po śmierci żony Jacek C. robił wszystko, aby jak najszybciej ją pochować. Nie chciał, aby wykonano sekcję zwłok. Na jego prośbę lekarka pogotowia - tego, w którym pracował Jacek C. - wypisała akt zgonu. Miała jednak wątpliwości, więc wróciła do mieszkania i wezwała policję.

Po przeprowadzeniu zewnętrznych oględzin zwłok z udziałem biegłego lekarza, na prośbę Jacka C. prokurator odstąpił od sekcji zwłok. Niezwłocznie po uzyskaniu tej decyzji, Jacek C. zlecił firmie pogrzebowej przewiezienie ciała żony do prosektorium.

Po kilku godzinach powiadomił o śmierci Elżbiety jej rodzinę.

- Ta miała wiele wątpliwości, powiedziała o nich policji i prokuratorowi, który wtedy zarządził sekcję zwłok - wyjaśnia prokurator Rybczak.

W toku śledztwa wyszło też na jaw, że Jacek C. prosił o ketaminę kolegów ze Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie, gdzie kiedyś pracował. Mówił, że chce uśpić psa. Lek dostał, bo w szpitalu dość swobodnie podchodzono do jego ewidencji. W tej sprawie prokuratura prowadzi osobne postępowanie.

Prowadził podwójne życie

- Wygląda na to, że Jacek prowadził podwójne życie, dla nas był fajnym kolegą, dowcipny, wygadany - mówi ze smutkiem jego kolega. - Dziwiło nas to, że dwa tygodnie po śmierci żony poszedł na imprezę i znakomicie się bawił, ale nie sądziliśmy, że może być zdolny do takiego czynu. Zostało dwoje dzieci, bez matki i pewnie też bez ojca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24