Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator: zabójstwo w Wernejówce to była egzekucja

Ewa Gorczyca
Na sali sądowej odtworzono zapis z przebiegu wizji lokalnej.
Na sali sądowej odtworzono zapis z przebiegu wizji lokalnej. Tomasz Jefimow
Sąd zamknął przewód sądowy w procesie w sprawie podwójnego zabójstwa w Wernejówce w pow. krośnieńskim.

Ofiary to młodzi mężczyźni: rzeszowianin Piotr D. i Bogdan K. z Iwonicza. Oskarżony to Piotr M. właściciel gospodarstwa ze stadniną koni.

Proces toczy się od marca ub. roku. Po raz drugi - bo wcześniejszy wyrok skazujący Piotra M. na dożywocie (który zapadł w styczniu 2010 roku) został uchylony w apelacji.

Wczoraj mowy końcowe wygłosili prokurator i oskarżyciele posiłkowi. Zażądali najwyższej kary.

- Przestępstwo, którego dopuścił się Piotr M, to podwójna zbrodnia - dowodził prokurator Krzysztof Zdunek. - To z premedytacją zaplanowane, i wykonane krok po kroku, zabójstwo. Ci młodzi ludzie kochali konie, mieli swoje marzenia, mieli pasję, z którą wiązali plany. Oskarżony pozbawił ich życia. Powody, którymi się kierował, nie były w żadnym stopniu uzasadnieniem dla takiego scenariusza, jaki miał miejsce.

Prokurator nawiązał do nowych dowodów, które pojawiły się pod koniec drugiego procesu. Zeznań świadka incognito i wizji lokalnej, przeprowadzonej w ub. tygodniu nad rzeką Wisłok, w sąsiedztwie gospodarstwa Piotra M. Dziś na sali odtworzony został zapis filmowy z jej przebiegu.

- Te dowody pozwoliły na zrewidowanie wcześniejszych ustaleń. Dowodzą, że Marcin i Bogdan zostali zabici w Wisłoku. Oskarżony zrobił tak, żeby nie było śladów. Krew spłynęła z wodą - mówił Zdunek.

Prokurator przypomniał motywy zabójstwa. Marcin, 28-latek z Rzeszowa, pracując w stadninie Piotra M. nawiązał bliską relację z Zuzanną, młodą kobietą, która od dłuższego czasu mieszkała w gospodarstwie. Oboje postanowili odejść w tym samym czasie. Marcin chciał założyć swoją stadninę.

Od Piotra M. miał dostać konia jako zapłatę za pracę - tak jak się wcześniej umówili. Piotr M. nie chciał jednak oddawać ani konia, ani Zuzanny, którą traktował jak swoją własność. Wolał zabić.

Marcin na umówione spotkanie w Wernejówce, gdzie miał odebrać ogiera, zabrał Bogdana, przyjaciela z Iwonicza. Piotr M. upewnił się, że są w drodze do jego stadniny. Czekał na nich niedaleko domu. Broń myśliwską ukrył w trawie. Zanim zabił, kazał Marcinowi napisać list do Zuzanny - że nie chce nią być i że wyjeżdża. Strzelił, gdy młodzi mężczyźni byli odwróceni do niego plecami. Nie spodziewali się tego. Strzały, oddane z bliska, precyzyjnie trafiły w serca.

- To była egzekucja - mówił prokurator. - Marcin został pozbawiony życia, bo w przekonaniu oskarżonego stał się jego rywalem. Bogdan był świadkiem zabójstwa. Dlatego też musiał zginąć.

Zdaniem prokuratora o premedytacji w popełnieniu zbrodni świadczy też zachowanie oskarżonego po zabójstwie. - Miał przygotowane worki i folię, zapakował w nie ciała i wywiózł do lasu. Zakopał głęboko, jako myśliwy wiedział, jak zamaskować to miejsce, żeby zatrzeć ślady.

Prokurator wnioskował o dożywocie. - Oskarżony nie nadaje się do resocjalizacji - argumentował.

Oskarżyciele posiłkowi (rodzice i rodzeństwo Marcina i Bogdana) także wnioskowali o najwyższą karę dla Piotra M.

- Patrzymy na oskarżonego i widzimy jego uśmiechy, kręcenie głową w reakcji na nasze słowa - mówiła Magdalena, siostra Bogdana. - Już trzeci rok nasze życie podporządkowane jest temu procesowi. Choć to, co dzieje się na sali to tylko część tego, co przeżywamy. Ból, który odczuwamy, nigdy nie przeminie. My już mamy swoje dożywocie. Takiej samej kary chcemy dla oskarżonego.

Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych podkreślała, że Piotr M. działał z wyrachowaniem, kierując się tylko własnymi, egocentrycznymi emocjami. - Gdy zrozpaczone rodziny szukały swoich bliskich, po tym, jak nie wrócili z Wernejówki, on z kamienną twarzą kłamał, twierdząc, że nie wie, co się stało - mówiła mec. Agnieszka Podlaszczak. - W procesie do końca nie okazał skruchy. Tak naprawdę, on nie żałuje tego, co zrobił.

Piotr M. składając wcześniej wyjaśnienia podawał swoją wersję zdarzeń. Jak utrzymywał - rozegrały się w zabudowaniach gospodarstwa. Jak twierdzi, nie było zabójstwa z premedytacją, chciał tylko postraszyć strzelbą chłopaków, gdy doszło między nimi do kłótni. Była nabita, bo przygotował ją na lisa.

Mowy końcowe oskarżonego i obrońców - za dwa tygodnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24