Lubenka to niewielki czysty dopływ Wisłoka. Zadomowił się tutaj rzadki gatunek pstrąga potokowego. Chętnie łowili tu wędkarze. Niestety, w sobotę zobaczyli koszmarny widok - na powierzchni wody pływało kilkaset śniętych ryb, między innymi pstrągów, kleni i kiełbi. Wędkarze natychmiast powiadomili straż rybacką i Polski Związek Wędkarski.
- Zjawiłem się na miejscu jako jeden z pierwszych. Straszliwie śmierdziało, wszędzie widać było śnięte ryby, setki śniętych ryb - opowiada Grzegorz Lipa z rzeszowskiego okręgu PZW. Natychmiast zaalarmowano policję, straż pożarną oraz wojewódzki inspektorat ochrony środowiska. Problem w tym, że urzędnicy inspektoratu w weekendy nie pracują, więc nikt nie mógł pobrać próbek wody.
- W Polsce, jak ktoś chce zatruwać rzeki, może robić to bezkarnie od piątku wieczorem do poniedziałku rano. W tym czasie służby, które mogą zgodnie z przepisami pobrać próbki skażonej wody, nie pracują. Całe zdarzenie miało miejsce w sobotę, więc ta zanieczyszczona woda z Lubenki pewnie spłynęła już do Gdańska. Straciliśmy setki sztuk cennego gatunku pstrąga potokowego, który teraz ma tarło. Tę populację będzie bardzo ciężko odbudować. Na własny koszt hodujemy i zarybiany pstrągiem pobliskie rzeki. Wszystko wskazuje na to, że winę za skażenie ponosi gmina, ponieważ rura od studzienki kanalizacyjnej była skierowana do rzeki. Będę się konsultował z prawnikiem w kwestii odszkodowania. Ze studzienki puszczona była rura do rzeki, co jest niezgodne z prawem - mówi Wiesław Heliniak, prezes zarządu okręgowego PZW w Rzeszowie.
Wójt gminy Lubenia Adam Skoczylas potwierdza, że doszło do awarii węzła kanalizacyjnego. Nie uważa jednak, że była to bezpośrednia przyczyna skażenia rzeki. - Nie czuję się winny, ponieważ mogą być różne inne przyczyny skażenia, jak np. niski stan rzeki, a co się z tym wiąże - niewielka ilość tlenu. Ubolewam nad tym, co się stało, jako gmina możemy pomóc w odbudowaniu populacji pstrąga. Nie zgadzam się jednak, aby wyłącznie nas obarczać winą. W końcu to dzięki kanalizacji rzeka Lubenka jest na tyle czysta, że zadomowiły się tutaj pstrągi. W sobotę w godzinach przedpołudniowych doszło do awarii przepompowni na sieci kanalizacji, z przyczyn od nas niezależnych. Natychmiast wysłałem odpowiednie służby, te usunęły awarię.
Jak tłumaczy wójt, pompę zablokowała jakaś bluza, przez co ścieki wydostały się na działkę. - O rurze, która była prowadzona ze studzienki kanalizacyjnej do rzeki, nie wiedziałem. Badamy tę sprawę - tłumaczy wójt Skoczylas
Zatruciem zajął się również Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Rzeszowie.- Nasz inspektor zobowiązał gminę do usunięcia uchybień. Ustaliliśmy, że wójt podjął natychmiast działania naprawcze w tej sprawie i wszystko jest już w porządku. Próbek wody nie pobieraliśmy - mówi Katarzyna Piskur z WIOŚ w Rzeszowie.
PZW złoży do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa poprzez doprowadzenie do śnięcia ryb.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?