Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura nadal bada sprawę śmierci 65-latka ze Starych Oleszyc. Czy lekarz, który do niego przyjechał, był pijany?

Norbert Ziętal
Norbert Ziętal
Sprawę śmierci 65-latka ze Starych Oleszyc bada prokuratura. Czy lekarz z załogi karetki pogotowia prawidłowo wykonywał swoje obowiązki? (zdjęcie ilustracyjne)
Sprawę śmierci 65-latka ze Starych Oleszyc bada prokuratura. Czy lekarz z załogi karetki pogotowia prawidłowo wykonywał swoje obowiązki? (zdjęcie ilustracyjne) Piotr Krzyzanowski/Polska Press
Prokuratura Okręgowa nadal prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 65-letniego mieszkańca Starych Oleszyc. Wcześniej wezwano do niego pogotowie ratunkowe, rodzina miała wątpliwości, co do stanu lekarza. Przebadany jakiś czas później miał 1,23 promila alkoholu w organizmie. Na razie w tej sprawie jeszcze nikomu nie postawiono zarzutów. Prokuratura czeka na opinię biegłych.

Do dramatycznych zdarzeń doszło 19 stycznia 2019 roku. To była sobota. 65-letni pan Grzegorz wrócił ze sklepu i zabrał się za wykonywanie swoich obowiązków przy domu. W pewnym momencie źle się poczuł, uskarżał się na bóle brzucha. Cierpły mu ręce, miał trudności w oddychaniu, nie mógł się położyć. Tuż po godz. 13 rodzina wezwała pogotowie ratunkowe.

Wdowa: "Lekarz został w karetce i palił papierosa"

- Gdy karetka przyjechała do naszego domu, mogło być 20, może 25 minut po 13. Nie patrzyłam wtedy na zegarek, bo przecież miałam poważniejszy problem na głowie

- tuż po dramacie opowiadała nam pani Bożena, wdowa po panu Grzegorzu.

Przyjechała załoga Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Lubaczowie. Do domu chorego weszli ratownicy medyczni. Lekarz, jak wynika z relacji wdowy, „został w karetce i palił papierosa”. Ponaglany przez rodzinę pacjenta miał wypalić kolejnego papierosa, a dla zabawy „wyciągnąć nitkę z siedzenia auta i podpalić ją zapalniczką”.

Rodzina nalegała, aby 65-latek został przewieziony do szpitala. Gdy w końcu lekarz na to przystał, okazało się, że pan Grzegorz nie był w stanie samodzielnie dojść do karetki. Wówczas, jak wynika z relacji rodziny, lekarz miał stwierdzić, żeby to oni „sami przynieśli sobie nosze z karetki”.

- Dwa razy do niego wychodziłam. Prosiłam, aby się pospieszył. W końcu wszedł do pokoju i stanął pod ścianą. Nawet nie pochylił się nad pacjentem, nie osłuchał go, ani nie dotknął palcem. Zapytał tylko, co mu dolega. Jak usłyszał, że brzuch, stwierdził, że na to jeszcze nikt nie umarł

- opowiadała kobieta.

65-latek w końcu trafił do szpitala. Tutaj rozpoczęto reanimację, ale nie udało się uratować życia pana Grzegorza. Niestety, mężczyzna zmarł o godz. 16.05.

Przyczyna śmierci: Zator płucny

Według ustaleń, przyczyną śmierci 65-latka był zator płucny.

Pani Bożena, po ok. dwóch godzinach od śmierci męża, spotkała lekarza wychodzącego ze szpitala. Zauważyła również policjantów. Zwróciła się do nich, aby przebadali medyka. Lekarz nie chciał się poddać badaniu alkomatem. W takiej sytuacji pobierana jest krew. Stwierdzono w niej 1,23 promila alkoholu.

W tej sprawie nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Przemyślu. Aktualnie czeka na opinię Śląskiego Centrum Medycyny Sądowej w Bytomiu.


ZOBACZ TAKŻE:"Młodzi ludzie wolą być fizjoterapeutami niż ryzykować więzieniem jako chirurdzy". T. Grodzki rozmawiał z prezydentem o noweli zaostrzającej kary wobec lekarzy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24