Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co rada nadzorcza zarzuca wyrzuconemu prezesowi wodociągów

Tomasz Rusek
Leszek Rybka maa 54 lata. Kiedyś prowadził własny biznes, ostatnie lata był naczelnikiem miejskiego wydziału gospodarki komunalnej. Od maja br. do 23 października prezes PWiK. Mieszka na Piaskach, lubi pofilozofować, od kilkunastu lat ćwiczy jogę.
Leszek Rybka maa 54 lata. Kiedyś prowadził własny biznes, ostatnie lata był naczelnikiem miejskiego wydziału gospodarki komunalnej. Od maja br. do 23 października prezes PWiK. Mieszka na Piaskach, lubi pofilozofować, od kilkunastu lat ćwiczy jogę. fot. Krzysztof Tomicz
Według rady nadzorczej odwołany prezes Leszek Rybka groził ludziom, wynosił dokumenty, działał na szkodę firmyi nakłaniał pracowników do przestępstwa.

Przypomnijmy: wczoraj napisaliśmy o nagłym i tajemniczym odwołaniu szefa miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Leszka Rybki (pełnił funkcję od maja). Zażądaliśmy od wodociągów wyczerpujących informacji, bo miejska firma o majątku 150 mln zł to nie prywatny folwark. Z samego rana szef rady nadzorczej Jerzy Oleksiewicz zwołał konferencję prasową. - Chcieliśmy załatwić to dyskretnie, ale najwyraźniej się nie da - powiedział na początku.

Długa lista zarzutów

Lista zarzutów wobec Rybki jest długa. Najpoważniejszy to narażenie spółki na ponad 4 mln zł strat. Chodzi o wielką inwestycję na dawnych poligonach. Wodociągi chciały tam zbudować kanalizę za własne pieniądze, a potem odzyskać je z Unii. Dział techniczny poprosił o rozpisanie przetargu, ale L. Rybka postanowił wybrać wykonawcę za pomocą zapytania o cenę. To szybsza procedura i pozwala wybrać najtańszą ofertę. Ale wtedy nie można dostać zwrotu z Unii. - Pomimo tego nakłaniał pracowników do tej procedury. Mogliśmy na tym stracić 4 mln zł - podkreślił Oleksiewicz.

Inne zarzuty to: wynoszenie dokumentacji poza zakład, nakłanianie pracowników do przestępstwa, groźby wobec pracowników i ,,bycie wulgarnym''. Na czym to ostatnie polegało? Gdy zaczęliśmy dopytywać, Bogdan Świątek (kierownik jednego z działów), opowiedział swoją historię. - Kiedyś powiedziałem panu prezesowi, że krew mnie zalewa, a on kazał mi wziąć miskę i ochłodzić sobie głowę. Czy tak się mówi do pracowników?

Komu groził?

Innych przykładów nie było. Groźby karalne? Tomasz Surdacki z działu technicznego zdradził, że kiedyś w nerwach prezes rzucił ,,Dopier... komisji przetargowej''. - Było tego więcej, ale ja takich wyrazów nie używam - dodał Surdacki.
Przy okazji okazało się, że odwołany prezes jest cały czas pracownikiem spółki (tak sformułowana była umowa). - Będziemy chcieli rozwiązać ją za porozumieniem stron. Na razie jednak nie mam kontaktu z panem Rybką. Nie odbiera ode mnie telefonów - powiedział szef rady nadzorczej.
Na pytanie ,,GL'', czy PWiK skieruje sprawę do prokuratury, usłyszeliśmy, że ,,na razie nie''. - Porozmawiamy z prawnikiem. Decyzja zapadnie za kilka dni - uciął Oleksiewicz.

Rozmowa z Leszkiem Rybką , odwołanym prezesem PWiK

- Dlaczego pana zwolniono?
- Bo byłem niewygodny. Ta firma działa jak za dawnych czasów. Zlecenia dostają cały czas te same firmy. Innych nie bierze się pod uwagę. W specyfikacjach stosuje się takie wymagania, żeby z automatu odciąć nowych. Jest fatalna organizacja, brakuje nadzoru. W spółce córce księgowa nakradła ponad 100 tys. zł i nie poleciała za to niczyja głowa. Są ludzie nietykalni, jest ręczne sterowanie, są dziwne umowy. Do tego ta nieudolność... Przez lata szukano np. wycieków wody. Bez skutku. Zewnętrzna firma na moje zlecenie w kilka miesięcy znalazła ich w samym centrum 15, z czego na jednym traciliśmy 200 tys. rocznie! Jak sprawa trafi do prokuratury, opowiem o tym.

- Teraz kreuje się pan na ofiarę układu, mówi o nieprawidłowościach. W takiej sytuacji to łatwizna. Dlaczego nie alarmował pan o tym w czasie, gdy był prezesem?
- Bo chciałem zmienić tę firmę od środka, ale nie zepsuć przy okazji opinii o wodociągach. Teraz nie mam nic do stracenia.

- Działał pan na szkodę firmy?
- Bzdura.

- A jednak upierał się pan przy takim wyborze firmy, który uniemożliwia staranie się o zwrot kosztów z UE!
- Tak. Zrobiłem to, bo nie wiedziałem, że o taki zwrot w tym przypadku możemy się starać. Byłem wtedy prezesem trzy miesiące. Gdy dostarczono mi dokumenty i zrozumiałem niedopatrzenie, natychmiast zdecydowałem się na przetarg. Firma nic nie straciła.

- Wynosił pan dokumentację poza zakład?
- Dwa razy wyniosłem poza firmę starą dokumentację przetargową z 2007 r. Zrobiłem to, by pokazać papiery specjaliście od przetargów, który doradza PWiK w tych sprawach!

- Opóźnił pan prace nad przyłączeniem do sieci podgorzowskich gmin?
- Gdy przyszedłem do firmy, projekt miał już trzy miesiące opóźnienia. Chcieliśmy na niego zdobyć pieniądze z Unii. Są na to w całym roku dwa momenty. Poszedłem do szefa rady nadzorczej, powiedziałem, że na pierwszy się nie wyrobimy. Może się uda na drugi. Wtedy pan Oleksiewicz powiedział, że ,,prezydent nas za to wypier...''. Zażartowałem, że nie nas, tylko jego, bo ja w firmie jestem za krótko. Byłem w błędzie.

- Jest pan gotowy na postępowanie prokuratorskie?
- Oczywiście. Nie mam nic do ukrycia, jestem czysty. Zdaje się jednak, że towarzystwo z wodociągów nie czuje się zbyt pewnie, bo gdyby miało na mnie coś mocnego, to od razu wysłałoby pismo do prokuratury.

- Zgodzi się pan na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron?
- Absolutnie nie. Wracam z chorobowego (L. Rybka jest na zwolnieniu z powodu bólów kręgosłupa, może chodzić - red.) i zamierzam dalej być dyrektorem zakładu. Zgodnie z kontraktem jestem zatrudniony do maja przyszłego roku. Jak będą świrować, odwołam się do Sądu Pracy.

- Rada nadzorcza skarży się, że nie odbiera pan telefonu i nie ma jak się z panem...
- ... niech pan przestanie. Pan znalazł mnie w pięć minut (rozmawiamy w domu L. Rybki), a oni nie mogą?

- Dziękuję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska