Proteza ręki, którą wykonali dla Kingi uczniowie jarosławskiego "mechanika" działa, ale w przyszłości będzie potrzebna inna

Proteza szkolna została wykonana na drukarce 3D. Damian Kobyliński, Artur Czyrny i Jakub Nowotarski pod okiem nauczyciela Artura Tutki pracowali nad nią przez kilka miesięcy. Teraz Kinga może prostować i zginać palce w sztucznej dłoni. Uczniowie chcą, żeby proteza była jeszcze bardziej komfortowa dla koleżanki ze szkoły. Zostanie zamieniona w elektroniczną.

WIĘCEJ: Uczniowie z Jarosławia zrobili protezę ręki dla swojej koleżanki. Powstała przy pomocy drukarki 3D

- Na razie nie apelujemy o wpłaty w internecie, bo powinno nam wystarczyć te 2,5 tys. zł, które zebraliśmy. Ręka działa mechanicznie, ale chcemy zrezygnować z tego, żeby Kinga musiała wykonywać ruch swoją ręka, aby place się zamykały. Planujemy włożyć tu procesor, zaprogramować go, aby na podstawie sygnału zerojedynkowego z mięśni mógł wzbudzić serwonapęd. Ten z kolei pobudzi linki, przy delikatnym ruchu ręką zostaną poruszone mięśnie i palce będą się zginać - wyjaśnia Artur Tutka, nauczyciel w Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących im. Stefana Banacha w Jarosławiu.

Uczniowie będą pracować nad polepszeniem protezy w najbliższych tygodniach. Potem wszystkie dane, które posłużyły im do wykonania sztucznej ręki udostępnią w internecie. Jak mówią, chcą aby inni także z tego skorzystali.

WIDEO: Kinga urodziła się bez ręki, koledzy wydrukowali dla niej protezę

Kinga potrzebuje profesjonalnej protezy

Jednak, aby Kinga mogła pracować w wymarzonym zawodzie, mechanika samochodowego, musi mieć protezę wykonaną profesjonalnie. Jej zakup będzie sporym wyzwaniem i niebawem zostanie ogłoszona zbiórka na ten cel.

- Proteza bioniczna kosztuje 180 tys. zł. Kinga była ostatnio na badaniach w Krakowie w ośrodku, gdzie zajmują się tym specjaliści. Żeby mogła spełniać swoje marzenia, będzie musiała mieć tamtą protezę

- mówi Artur Tutka.

Uczennica czwartej klasy jarosławskiego technikum przyznaje, że od dawna interesuje się motoryzacją.

- Nie chciałam iść na kierunek, którym się nie interesuję, tylko dlatego, że tak wypada. Wiedziałam, że w innej dziedzinie nie będę szczęśliwa. Rodzice martwili się, czy sobie poradzę, ale wspierali mnie w moim wyborze. Nie widzę się w żadnym innym zawodzie. Musi być związany z samochodami - podkreśla Kinga.