Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prusaki z firmy recyklingowej w domach mieszkańców Dynowa

Anna Janik
123rf
Prusaki były w domach i na podwórkach przerażonych dynowian, których posesje sąsiadują z firmą zajmującą się przetwarzaniem tworzyw sztucznych.

Dynowskie przedsiębiorstwo położone przy ul. Piłsudskiego od dawna zwracało uwagę mieszkańców z kilku powodów. Po pierwsze składowane na placu w balach, sprasowane butelki PET były widoczne nawet zza ogrodzenia.

- To wygląda jakby w centrum miasta, gdzie jest przecież kościół i cmentarz było po prostu wysypisko śmieci - mówi nam jeden z mieszkańców. -Poza tym ten teren jest ogrodzony, ale nie zamknięty, wejść może tam każdy. Wystarczy jedna zapałka i mamy ogromny pożar - dodaje i na dowód przesyła zrobione przez siebie zdjęcia.

Ale czarę goryczy mieszkańców przelała sytuacja z końca lipca, kiedy nagle z dnia na dzień najbliżsi sąsiedzi firmy zorientowali się, że mają w domach prusaki. Szybko powiązali to z działalnością firmy i okazuje się, że mieli rację. Robactwo przyjechało razem z towarem przeznaczonym do recyklingu. Dowiozła je tutaj sortownia z Siemianowic Ślaskich, która dostarcza dynowskiej firmie to, co ma zostać poddane obróbce.
- Jak tylko się zorientowaliśmy, co się dzieje odesłaliśmy towar do sortowni. Sam powiadomiłem o sytuacji sanepid i rozpocząłem dezynsekcję - opowiada Jacek Majcher, właściciel firmy. - Od początku nie uchylałem się od odpowiedzialności, rozumiem mieszkańców, którzy nie powinni odczuwać skutków działalności, dlatego pokryłem wszystkie koszty dezynsekcji nie tylko na placu naszej firmy i dwóch sąsiednich przedsiębiorstw, ale także na prywatnych działkach mieszkańców - zaznacza.

I dodaje, że zorganizował w tej sprawie dwa spotkania z mieszkańcami, by wyjaśnić sytuację i uspokoić nastroje. Walka z robactwem nadal trwa.

- Minimalizujemy zapasy, co oznacza, że rezerwa towaru, która znajduje się na placu zniknie, bo to tam jeszcze chowają się prusaki - dodaje Jacek Majcher. - Realizujemy też zalecenia sanepidu, by na bieżąco współpracować z firmą dezynsekcyjną - dodaje.

Ma być tu porządek

I zaznacza, że towar nie będzie już wystawał ponad ogrodzenie. Zamontowane zostaną banery, które zasłonią mało estetyczny widok, a to, co zostaje po obróbce jako odpad będzie na bieżąco wywożone do utylizacji. W ten sposób magazynowanie będzie ograniczone do minimum.
- Natomiast co do zagrodzenia terenu to w tej sprawie od dłuższego czasu próbujemy się dogadać z prywatną firmą i miejską spółka, z którymi dzielimy plac, ale jak dotąd bez skutku. Dlatego podjąłem decyzję, że zamontujemy bramę zamykającą dostęp tylko do naszej firmy - mówi Jacek Majcher. - Oczywiście nie zabezpieczy go to w 100 proc., bo przez ogrodzenie nadal będzie można wrzucić np. łatwopalną substancję, ale mam nadzieję, że poprawi to kwestie bezpieczeństwa - dodaje.

Burmistrz Dynowa pytany o działalność firmy przyznaje, że miał skargi w sprawie ostatniej sytuacji, ale firma w pełni współpracuje ze wszystkimi możliwymi organami.

- Ma niezbędne pozwolenia zarówno na składowanie odpadów na zewnątrz i wewnątrz, bardzo szybko i odpowiedzialnie zareagowała na ostatnie wydarzenia i na pewno nadal będziemy z nią rozmawiać - mówi Zygmunt Frańczak, burmistrz Dynowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24