Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedsiębiorcy otwierają biznesy, pomimo obostrzeń. Rozpoczęli akcję #OtwieraMY. Rzecznik MŚP: Sytuacja niektórych branż jest dramatyczna

Kacper Rogacin
Kacper Rogacin
Fot. Lukasz Kaczanowski / Polska Press
W coraz większej liczbie regionów Polski otwierane są przedsiębiorstwa, pomimo przedłużenia rządowych obostrzeń, zakazujących działalności wielu firm. Na poniedziałek otwarcia zapowiedziała kolejna, bardzo liczna grupa firm. Przedsiębiorcy zrzeszają się w stowarzyszeniach i akcjach, m.in. w ruchach #OtwieraMY czy Góralskie Veto. - Sytuacja niektórych branż jest dramatyczna. Rząd powinien poprawić Tarcze i ogłosić program odblokowywania gospodarki - mówi w rozmowie z nami Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw.

Hotele, restauracje, stoki narciarskie, kluby i kawiarnie - to tylko część przedsiębiorstw, których właściciele alarmują, że znaleźli się na skraju upadku, w wyniku wprowadzonych przez rząd obostrzeń. Pierwotny plan zakładał, że ograniczenia w funkcjonowaniu firm potrwają tylko do 17 stycznia, ale w ubiegłym tygodniu rząd ogłosił przedłużenie obostrzeń co najmniej do 1 lutego.

Dla wielu właścicieli firm ta decyzja oznacza upadek biznesów. To dlatego w całej Polsce powstają inicjatywy, zrzeszające przedsiębiorców, którzy chcą otworzyć swoje firmy po 17 stycznia, a nawet przed tą datą, wbrew zakazowi rządowemu. W wielu regionach Polski - m.in. w Toruniu, Gorzowie Wielkopolskim czy Olsztynie - biznesy już zostały otwarte.

Otwarte wbrew zaleceniom rządu biznesy odwiedzali funkcjonariusze policji, zgodnie z rekomendacjami Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, który nakazał kontrole w całej Polsce. Funkcjonariusze służb mieli sprawdzać w internecie, które firmy chwalą się otwarciem, po czym kontrolować biznesy na miejscu.

Góralskie Veto: Propozycja rządu to ochłapy

Wprowadzone pod koniec grudnia obostrzenia sprawiły, że turystyka, hotelarstwo i gastronomia bardzo mocno ucierpiały. W okresie zimowym tego typu przedsiębiorstwa często przeżywały szczyt popularności, szczególnie w rejonach górskich.

Tym razem, z powodu pandemii, stoki narciarskie i hotele zostały zamknięte (w przypadku tych drugich dopuszczalne są nieliczne wyjątki), natomiast lokale gastronomiczne pozostają nieczynne od dłuższego czasu.

W ramach wsparcia dla najbardziej poszkodowanych regionów, wicepremier Jarosław Gowin zapowiedział rządowe wsparcie dla gmin położonych na terenach górskich.

- Uruchamiamy plan wsparcia dla gmin górskich, w ramach którego trafi do nich miliard złotych. Pomoc to m.in. przeszło 700 mln zł na inwestycje. Dodatkowo rząd zamierza refundować 80 proc. umorzenia podatków od nieruchomości - ogłosił Gowin.

- Każda z tych gmin otrzyma dwojakiego rodzaju wsparcie. Po pierwsze samorządy mogą umarzać podatek od nieruchomości, rząd będzie refinansował samorządom 80 proc. kosztów takiego umorzenia. Druga forma pomocy to środki przeznaczone na inwestycje. Inwestycje związane z branżą turystyczną. Łącznie na te inwestycje rząd zdecydował się przeznaczyć przeszło 700 mln zł. Górny limit dotacji dla jednej gminy wynosi 8 mln zł - dodał wicepremier.

Jeszcze zanim Jarosław Gowin przedstawił propozycję rządu, górale z południa Polski ogłosili, że zamierzają w poniedziałek 18 stycznia masowo otwierać swoje biznesy turystyczne. W tym celu powołali inicjatywę Góralskie Veto, którą poparło już kilkuset przedsiębiorców. W podobny sposób chcą postąpić górale ze Wisły, Szczyrku czy Karpacza.

- Wystąpienie wicepremiera Gowina pozbawiło nas złudzeń. Na ten rząd nie ma co liczyć. Musimy wziąć sprawy w swoje ręce i otworzyć nasze biznesy, nie patrząc na kolejne rozporządzenia - powiedział Sebastian Pitoń, lider Góralskiego Veta, cytowany przez RMF FM.

- Ten krok spowoduje, że ludzie już na pewno się zbuntują. Chcieliśmy panu podziękować za ten gest, który rozbija samorządy i ludzi, pozbawia nas jakichkolwiek złudzeń, których zresztą ja nigdy nie miałem. Ale są ludzie, którzy jeszcze te złudzenia mieli. W związku z tym dziękujemy, rzucenie tych ochłapów samorządom ułatwia nam robotę - dodał Pitoń.

Przedsiębiorcy skupieni w organizacji Góralskie Veto zapowiedzieli już, że po 17 stycznia otworzą swoje biznesy. W tym celu wynajęli kancelarie prawne, które mają stanowić wsparcie w sytuacji, gdy odwiedzi ich policja czy sanepid.

- Liczymy na to, że ten nasz ruch, to nasze posunięcie będzie iskrą, która wywoła lawinę otwarć w całym kraju - mówi Pitoń, którego wypowiedź przytacza "Gazeta Krakowska".

Restauracja "U Trzech Braci" już działa

Jednym z najsłynniejszych przypadków sprzeciwienia się obostrzeniom wprowadzonym i przedłużonym przez rząd jest przykład restauracji "U Trzech Braci" w Cieszynie. Właściciele zapewniają w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim", że otworzyli lokal zgodnie z przepisami.

- Według nas nie otworzyliśmy go wbrew przepisom. Dla nas te kwestie reguluje ustawa, a rozporządzenie nie odnosi się do ustawy. Zresztą taki jest wyrok sądu w Opolu. Dla nas ten wyrok był jakimś impulsem. Z rozmów z innymi restauratorami wynika, że nie mają wątpliwości, iż prawo pozwala nam działać. Nie dostaliśmy żadnego mandatu, że działamy niby wbrew przepisom. Problemem nie jest brak wiedzy, ale inni restauratorzy boją się represji, jeśli sprzeciwią się rozporządzeniu - mówi Tomasz Kwiek, prowadzący restaurację.

- Przy drugim lockdownie byliśmy otwarci, ale nie było klientów. Dopiero jak zaczęliśmy się ogłaszać na Facebooku, ludzie zaczęli przychodzić. Wtedy ktoś doniósł na nas na policję, przyjechała policja i zamknęliśmy lokal. Działaliśmy przez kolejne dwa tygodnie tylko na wynos. Ale prawda jest taka, że na tym nie da się zarabiać. Koszty nam się nie zmniejszyły. Tego zdaje się nie zauważać nasz rząd. Od początku lockdownu nie dostaliśmy żadnego wsparcia - dodaje w rozmowie z "DZ".

Cała Polska otwiera biznesy

Na twitterowym profilu akcji #OtwieraMY można znaleźć przykłady przedsiębiorców z całej Polski, którzy zapowiadają otwieranie biznesów pomimo obostrzeń lub już to zrobili. Takie decyzje podjęto m.in. w Radomiu, Obornikach Śląskich, Rybniku, Nowym Tomyślu czy Legionowie. W tych miastach przedsiębiorcy postanowili otworzyć m.in. hotele, lodowiska, kluby nocne i restauracje.

- Tak, otwieram się w sobotę. Boję się konsekwencji, ale nie mogę dłużej czekać - zapowiadała Bogusława Prosum, właścicielka restauracji Smaczne Jadło z Nowego Tomyśla, w rozmowie z portalem Business Insider Polska.

- Wydałam dziś ostatnie 100 zł na towar. Musiałam zwolnić własną córkę, bo nie miałam jej z czego płacić. Prowadzę biznes sama, jest mi bardzo ciężko. Mam trzy kredyty, przerastają mnie koszty najmu lokalu - dodaje.

"Dłużej czekać nie będziemy. Rozmawiałem dzisiaj z właścicielami wielu restauracji w Legionowie, każdy z nas ma dosyć każdy ma rodziny i każdy ma prawo do pracy. Mamy pracowników za których jesteśmy odpowiedzialni. Otwieramy się w poniedziałek" - zapowiedział z kolei na Facebooku Maciej Adamski, manager restauracji w Legionowie.

Adamski dodał, że udzielenie wsparcia firmom zapowiedział prezydent Legionowa Roman Smogorzewski.

"Jest to protest przedsiębiorców i aby uniknąć nadania mu, szczególnie przez media 'narodowe', charakteru politycznego Urząd Miasta Legionowo ani Prezydent Miasta Legionowo nie będą wypowiadać się w tej sprawie. Jeszcze raz deklarujemy wsparcie, także prawne, legionowskim przedsiębiorcom" - napisano w komunikacie zamieszczonym na oficjalnej stronie Legionowa.

Adam Abramowicz: Sytuacja wielu branż jest dramatyczna

W rozmowie z nami do działań przedsiębiorców i rządu odniósł się Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Zaznaczył, że sytuacja przedsiębiorstw z wielu branż jest dziś po prostu dramatyczna.

- Działania przedsiębiorców powinny być zgodne z prawem. Z drugiej strony rząd ma narzędzia, aby uspokoić nastroje. W tej chwili mamy rozporządzenie, które ogranicza działalność gospodarczą. Sytuacja niektórych branż jest dramatyczna. Przez trzy miesiące przedsiębiorcy nie mogą mieć przychodów, a wciąż ponoszą koszty związane na przykład z obsługą kredytów, płatnościami dotyczącymi lokali czy zobowiązaniami wobec pracowników. Rządowe Tarcze dopiero ruszają, a nawet one nie obejmują wszystkich przypadków, którym rząd zamyka firmy. Tarcze są dziurawe i trzeba to zmienić. Najlepiej by było gdyby rząd szybko zareagował na moje pismo, w którym wymieniam cztery grupy firm, które nie znalazły się wśród przedsiębiorstw otrzymujących pomoc, mimo iż są de facto zamknięte - mówi Abramowicz.

- Druga sprawa to kwestia terminu odmrożenia. Ostatnia decyzja Ministra Zdrowia o przedłużeniu lockdownu nie wpłynęła dobrze na psychikę przedsiębiorców. Wszyscy spodziewali się, że będą mogli już uruchomić swoje firmy z obostrzeniami sanitarnymi – dodajmy, że bardzo restrykcyjnymi obostrzeniami, które były uzgadniane przez branże z GIS-em. Rząd powinien wziąć to pod uwagę i ogłosić, przykładowo, że od 1 lutego rozpoczniemy realizację listopadowego planu wychodzenia z pandemii. Ten plan jest logiczny, jasno określa skalę restrykcji i uzależnia je od liczby zachorowań. W związku z tym przedsiębiorcy mogliby, w powiatach z mniejszą liczbą zachorowań, prowadzić działalność gospodarczą. W tej chwili na południu Polski są już powiaty, które znalazłyby się w strefie zielonej, bardzo wiele w strefie żółtej, część w czerwonej. Wyznaczając jasne terminy dajemy perspektywę możliwości otwierania firm i zarabiania pieniędzy - dodaje.

Zdaniem Rzecznika MŚP, gdyby rząd "załatwił pozytywnie te dwie sprawy, to nastroje przedsiębiorców znacznie by się poprawiły".

Adam Abramowicz zwraca kilkukrotnie uwagę, że rządowe Tarcze pomijają wiele przedsiębiorstw, które w efekcie po prostu muszą upaść, ponieważ wprowadzone obostrzenia uniemożliwiają im działalność i prosperowanie.

- Sam program, w przeciwieństwie do wiosennego, celuje wyłącznie w zamknięte firmy. Ma to sens, ponieważ dalsze zadłużanie kraju byłoby niekorzystne dla obywateli. To Polacy będą spłacać obligacje, które rząd zaciąga aby sfinansować wypłacanie rekompensat. Ale Tarcze nie obejmują wszystkich przedsiębiorstw, które zostały zamknięte. To jest główny błąd tego programu. To tworzy ogromne napięcie, bo łatwo wyobrazić sobie przedsiębiorcę z zamkniętej branży, który dostaje wsparcie od państwa i drugiego, wykonującego tę samą działalność, ale założył firmę w grudniu 2020 r., lecz wsparcia nie dostanie . Ta sytuacja budzi poczucie krzywdy i żalu - mówi.

Co w takim razie powinien zrobić rząd, by uratować przedsiębiorstwa, które zmierzają wprost ku upadkowi?

- Natychmiast należy poprawić Tarczę we wskazanych przez nas kierunkach: dołączyć wszystkie kody PKD, z warunkiem zanotowania spadku obrotów w przedziale 70-90 proc., bo takie firmy faktycznie nie funkcjonują. Drugim krokiem byłoby ogłoszenie powrotu od 1 lutego do programu wyjścia z pandemii, który pan premier ogłosił w listopadzie i określił jako optymalny oraz stworzony przez fachowców - mówi Adam Abramowicz, Rzecznik MŚP.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przedsiębiorcy otwierają biznesy, pomimo obostrzeń. Rozpoczęli akcję #OtwieraMY. Rzecznik MŚP: Sytuacja niektórych branż jest dramatyczna - Portal i.pl

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24