Pracodawcy kuszą - praca w dynamicznie rozwijającej się firmie, dla kreatywnych, samodzielnych ludzi. Na rozmowie kwalifikacyjnej szef roztacza przed tobą wizję świetlanej przyszłości, niebotycznych zarobków, niezależności na stanowisku, nienormowanego czasu pracy.
Jak wciskać kit?
Na początku jest świetnie. Dostajesz niezły samochód i telefon komórkowy, do skórzanej aktówki wrzucasz wizytówki ze swoim nazwiskiem i kolorowe foldery z produktami. Czasem nawet laptop. Potem okazuje się, że to haczyki, a obietnice niewiele mają wspólnego z rzeczywistością.
- W tej pracy przeżyją i będą czuć się szczęśliwe osoby posiadające specyficzne cechy osobowości - twierdzi Kamil. 3 lata pracował jako przedstawiciel handlowy w firmie produkującej chipsy.
Nauczył się, że w tym fachu trzeba być otwartym, pewnym siebie, czasem aroganckim.
- Często trzeba kłamać, po prostu wciskać kit - opowiada Kamil.
Anonim na pracownika
Jego obowiązkiem było codzienne objeżdżanie sklepów spożywczych w Rzeszowie i okolicach. Sprawdzał, czy nie trzeba uzupełnić towaru, czy produkty jego firmy są odpowiednio eksponowane. - Jeśli były źle ułożone, miałem donosić o tym szefowi. Kończyło się na tym, że dzwonił z awanturą do właściciela takiego sklepu, a ja tam byłem spalony - opowiada Kamil. Konkurencja na rynku chipsów jest spora, więc musiał walczyć o przychylność sklepów z przedstawicielami innych firm.
- Nie ma wśród "handlowców" czegoś takiego jak solidarność czy moralność zawodowa. Najwięcej przykrości spotkało mnie od kolegów po fachu. Czymś zwyczajnym było donoszenie na innych do kierowniczki sklepu, zdarzały się też "anonimowe" telefony do szefa ze skargami na jego pracę - pamięta Kamil.
Złośliwa hetera
Po kilku tygodniach, Kamil sporządził mapkę ze sklepami, które zdecydowały się odbierać od niego towar. Przy każdym było kilka uwag dotyczących personelu. Przychylność stopniował według nazw - miła hetera, hetera, skupisko heter.
- Miałem do czynienia głównie z kobietami, a niektóre z nich to okropne złośnice. Dawały mi nieźle popalić - opowiada. - Przykład: jednego dnia kierowniczka składała ustne zamówienie na partię towaru, a gdy go przywoził, udawała, że niczego nie zamawiała.
Nic nie mógł jej powiedzieć, bo za parę dni musiał wrócić do sklepu i zapytać, co trzeba dowieźć.
- Trzeba było wrócić z kwitkiem i jeszcze wytłumaczyć się szefowi - opowiada Kamil.
Obłaskawić heterę
Aby obłaskawić kierowniczki, musiał inwestować. Obowiązkowo kwiatek na Dzień Kobiet, prezencik na imieniny.
- Każda kobieta jest łasa na komplementy. Opłacało się pochwalić nowe uczesanie czy makijaż - zdradza Kamil.
Najlepiej mieć w zanadrzu kilka prostych, ale oryginalnych komplementów, np. pani uśmiech od razu rozjaśnia magazyn, z taką urodą na pewno jest pani wizytówką firmy.
- Łapały się na to jak muchy na lep - opowiada Kamil.
Praca "handlowca" hartuje
Kamil nie miał problemów z naciskami szefa i nie musiał brać udziału w wyścigu szczurów. Za to mógł spodziewać się telefonu w nocy od nietrzeźwego szefa, który kazał się odwieźć do domu z imprezy. Bywało, że woził jego żonę na zakupy, które przeciągały się często poza umówione 10 godzin pracy. W końcu zrezygnował.
- Jedyne korzyści, jakie mi ta praca przyniosła, to zahartowanie i większa odporność psychiczna. Reszta to tylko gorzkie wspomnienia - mówi Kamil.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?