Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przegrali wybory i stracili stołki. Jak potoczyły się ich dalsze losy?

Małgorzata Froń
Krzysztof Kapica
Niektórzy samorządowcy nie mogą żyć bez polityki, inni robią sobie od niej urlop. Sprawdziliśmy, co słychać u tych, którzy przegrali wybory.

Z sześciu prezydentów podkarpackich miast trzech zachowało władzę, trzech z woli wyborców zostało od władzy odsuniętych. To Norbert Mastalerz, były prezydent Tarnobrzega, Andrzej Szlęzak, były prezydent Stalowej Woli, i Janusz Chodorowski, były prezydent Mielca. Sprawdzamy, jak potoczyły się ich losy prawie rok po tym, jak odeszli z urzędu. Norbert Mastalerz (43 lata), związany z lewicą, prezydentem był przez jedną kadencję, jest natomiast już piątą kadencję radnym miejskim. Na razie, jak sam mówi, wychowuje córki, ale pracy szuka. - Mam pełne ręce roboty - podkreśla Mastalerz. - Dzisiaj zajmuję się głównie wychowaniem moich dwóch córek: Laury i Nastazji oraz polemiką z obecnym prezydentem na temat mojej prezydentury. Nie ma tygodnia, żeby ten pan nie wyskakiwał z rewelacjami na temat mojego rządzenia Tarnobrzegiem. Szkaluje mnie w oczach mieszkańców. Nie komentuję na razie tego wszystkiego, co wyprawia, ale już wkrótce podejmę radykalne kroki - zapewnia były prezydent.

Szlęzak startuje do Sejmu

Andrzej Szlęzak (53 lata) w wyborach prezydenckich jesienią zeszłego roku startował z własnego komitetu. Był prezydentem Stalowej Woli przez 12 lat, ale ubiegłoroczne wybory przegrał. W kwietniu 2015 roku wstąpił do Polskiego Stronnictwa Ludowego, został asystentem społecznym w stalowowolskiej filii biura poselskiego Jana Burego i Dariusza Dziadzio. W ubiegłym tygodniu poseł Jan Bury ogłosił, że Szlęzak znajdzie się na liście wyborcze PSL do Sejmu. Będzie walczył o głosy mieszkańców z okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskiego z numerem dwa.

- Tak, startuję do Sejmu. Przygotowuję się do wyborów. Oprócz pracy społecznej w biurze poselskim pracuję też zawodowo, ale nie mogę ujawnić gdzie, bo umowa mi tego zabrania - tłumaczy Szlęzak. - W każdym razie wykorzystuję swoje doświadczenie w zarządzaniu.

Janusz Chodorowski (71 lat) był prezydentem Mielca przez 20 lat. Ubiegłoroczne wybory przegrał, ale jest radnym miejskim. - Wziąłem sobie urlop od polityki - uśmiecha się Chodorowski. - Jestem na emeryturze i odpoczywam.

Kowalska, Brzostowski, Blecharczyk, Miklicz...

Powrotu do polityki i startu w październikowych wyborach nie wyklucza były burmistrz Sanoka Wojciech Blecharczyk (53 lata), który po przegranych wyborach objął stanowisko dyrektora generalnego w Polskiej Izbie Pracy. Sanokiem rządził 12 lat.

- Nie podjąłem jeszcze decyzji w sprawie startu w wyborach, ale zrobię to na dniach - mówi. - Pracuję zawodowo, wykładam też na uczelni. Zajęć mi nie brakuje.

Alfred Maternia (60 lat) gminą Krasne rządził przez ponad 20 lat, na okres pracy jako wójt był urlopowany z Podkarpackiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Boguchwale. Wrócił do pracy w ośrodku.

Wojciech Wdowik, były wójt gminy Świlcza, do polityki na razie nie zamierza wrócić. - Jestem na urlopie od polityki, na razie odpoczywam, ale na brak zajęć nie narzekam - mówi Wdowik. - Jakieś tam propozycje polityczne były, ale na razie mnie to nie interesuje.

Do wielkiej polityki chcą wrócić natomiast radni sejmiku, którzy w ubiegłorocznych wyborach samorządowych nie zostali wybrani. Do Sejmu z listy SLD startuje Anna Kowalska, była radna wojewódzka, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego w Rzeszowie. Niewykluczone, że z listy SLD wystartuje też wieloletni burmistrz Dębicy i radny wojewódzki ubiegłej kadencji Edward Brzostowski. Będzie to zależało od stanu jego zdrowia.

Być może z tej samej listy wystartuje Marta Niewczas, była radna miejska, która przegrała ubiegłoroczne wybory prezydenckie w Rzeszowie. Z listy SLD, do którego nigdy nie należała, startowała również bez powodzenia do Parlamentu Europejskiego. - Widziałbym Martę Niewczas na liście, ale ona musi na to wyrazić zgodę, na razie jest na urlopie. Jak wróci, porozmawiamy - tłumaczy Tomasz Kamiński, szef podkarpackich struktur partii.
Z listy Platformy Obywatelskiej wystartuje były radny wojewódzki Sławomir Miklicz, będzie numerem dwa na liście przemysko-krośnieńskiej.

Jak widać od polityki trudno się uwolnić, może uzależnić tak samo jak narkotyk. Dr Krzysztof Prendecki, socjolog z Politechniki Rzeszowskiej mówi, że nie ma się co dziwić, że przegrani chcą wrócić. - W razie wygranej to pewna posada na 4 lata, dobre wynagrodzenie. Kompetencje nie grają tu pierwszoplanowej roli. O wpisie na listę wyborczą decydują raczej partyjne sympatie i stopień uległości wobec szefów - ocenia socjolog.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24