Przekopali mu działkę zgodnie z prawem

- Wszystko zrobiliśmy w zgodzie z prawem - twierdzi Andrzej Orłowski, kierownik wydziału ochrony środowiska w powiecie.

18 czerwca na posesji Łosia pojawili się geodeta, przedstawiciel starostwa i operator ciężkiego sprzętu. Andrzej Orłowski powiadomił właściciela, że zostanie przesunięta linia brzegowa potoku Rybne. Powód: po ulewach potok zalewa gospodarstwo sąsiadów Zbigniewa Łosia.

- Rozharatali mi grunt, wycięli wierzby, zniszczyli trawnik - wylicza Łoś.

- Weszli bez mojej zgody, nie dostałem żadnego pisma o planowanych robotach. Z atrakcyjnej działki budowlanej został mi tylko brzeg, a przecież wystarczyło wkopać większy przepust i woda nie zalewałaby sąsiedniej posesji.

Andrzej Orłowski: - To by nic nie dało. Konieczne było wytyczenie nowej linii brzegowej. Wszędzie tam, gdzie istnieje niebezpieczeństwo powodzi, podtapiania gospodarstw, musimy podjąć interwencję.

Zbigniew Łoś poskarżył się do prokuratury, jednak ta nie dopatrzyła się ze strony starostwa działań niezgodnych z prawem. To samo stwierdził Sąd Rejonowy w Lesku.

- Mam swoje racje, dlatego napisałem skargę do wojewody podkarpackiego - denerwuje się gospodarz.

- Niech wyznaczy kompetentnych ludzi, którzy ocenią, jakie poniosłem szkody. Wciąż nie wiem, ile gruntu mi zabrano. A to moja ojcowizna!

Gospodarz chce odszkodowania.

- Przysługuje mu, więc nie widzę problemu - mówi Orłowski. - Jednak najpierw musi do nas w tej sprawie wpłynąć wniosek od pana Łosia.