Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemoc w sanockim domu dziecka - nowe fakty

Dorota Mękarska
Dorota Mękarska
Wychowawca skrzywdził dziewczynkę - ciąg dalszy sprawy przemocy w sanockim domu dziecka.

Dwa lata przed ujawnieniem przez dyrektorkę domu dziecka w Sanoku przemocy, którą rzekomo stosował były poseł Marian Kawa wobec dzieci, wychowawca miał skrzywdzić inną dziewczynkę. Ta sprawa dopiero teraz wyszła na jaw.

Anna Chytła, dyrektorka Powiatowej Placówki Socjalizacyjnej, zwanej potocznie domem dziecka, ujawniła ją przed sanockim Sądem Rejonowym, gdzie w środę zeznawała przeciwko Maranowi Kawie, oskarżonemu o stosowanie przemocy wobec czwórki wychowanków.

Zeznała, iż w sprawie z 2006 roku prowadziła długie postępowanie wyjaśniające, ale oprócz Mariana Kawy i wychowawczyni, która dzisiaj zaciekle broni kolegę, nie było świadków tego zdarzenia. Dziewczynka zaś nie chciała o nim mówić.

- Była ewidentnie pokrzywdzona. Nie mogła sobie z tym psychicznie poradzić - zeznała pani dyrektor.

Mecenas Łukasz Bochenek, obrońca Mariana Kawy, indagował dyrektorkę, dlaczego tego przestępstwa nie zgłosiła wówczas na policję.

- Ewie S. nikt by nie uwierzył, tak jak teraz nie wierzy się dzieciom - oświadczyła Anna Chytła.

Ta sprawa zaważyła jednak na tym, iż w 2008 roku, gdy dotarła do niej informacja o kolejnych pobiciach, zdecydowała się sprawę zgłosić organom ścigania.

- To był dla mnie bardzo trudny moment. Zdawałam sobie sprawę, że pan Kawa nie jest zwykłym wychowawcą i że mogę mieć z tego powodu problemy - przyznała się kobieta.

Anna Chytła mówiła również o Kawie jako wychowawcy. Z jej słów wynika, że w sytuacjach kryzysowych jako jedyny z pracowników domu dziecka, "tracił nerwy".

- Na mnie spadał obowiązek łagodzenia konfliktów i ukarania dziecko, co na początku robiłam. Potem uznałam, ze jeśli wychowawca wchodzi w konflikt z dziećmi, to sam musi to rozwiązywać - mówiła dyrektorka.

Zeznania pani dyrektor odnosiły się również do zachowania Mariana Kawy w trakcie postępowania dowodowego. Twierdzi ona, choć nie ma namacalnych dowodów, że oskarżony cały czas manipulował dziećmi, jak również niektórymi wychowawcami, a także rodzicami jednego z pokrzywdzonych dzieci.

Sam Marian Kawa zeznał, że z rodzicami nigdy się osobiście nie spotykał, wymieniał tylko zdawkowe "dzień dobry".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24