Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemyślanie zobaczyli we Francji, jak się dba i zarabia na fortach

Norbert Ziętal
Norbert Ziętal
Przemyscy rekonstruktorzy w forcie De Troyon. Byli zaskoczeni, jak wielkim zainteresowaniem turystów cieszą się forty.
Przemyscy rekonstruktorzy w forcie De Troyon. Byli zaskoczeni, jak wielkim zainteresowaniem turystów cieszą się forty. Archiwum PSRH
Mirosław Majkowski jest pod wrażeniem tego, jak Holendrzy, Belgowie i Francuzi dbają o swoje dziedzictwo historyczne, jak pielęgnują groby żołnierzy, w tym Polaków, miejsca bitew i... jak na tym świetnie zarabiają.

Do Francji, Belgii i Holandii pojechała liczna reprezentacja Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej „X D.O.K.”. Gdy wyjeżdżali z Przemyśla, akurat w tym mieście, wśród pasjonatów fortyfikacji, trwała dyskusja o tym, dlaczego niedawno odnowione za ponad 5 mln euro forty Twierdzy Przemyśl toną w dzikiej zieleni, krzakach i pokrzywach. Na Facebooku wymieniane były zdjęcia pokrzyw zarastających elementy małej architektury na fortach.

Czy na jakiś ruinach można zarobić? Czy w ogóle kogoś, poza garstką pasjonatów, interesuje wojna, forty? Czy ktoś jeździ coś takiego oglądać? Czy wreszcie miasto czy gmina mogą na tym zarabiać?

- Tak, doskonale można połączyć dbanie o dziedzictwo, o historię, poszanowaniem poległych żołnierzy z biznesem. Gdy tam pojechaliśmy, sezon turystyczny dopiero się zaczynał. A tam masa turystów i ogrom oferty, która na nich czeka. Muzeów większych i mniejszych jest tak wiele, że podczas jednego pobytu jest się w stanie odwiedzić tylko niewielką część z nich. Kolekcje ciekawych eksponatów, a także sposób ich eksponowania mogą przyprawić o zawrót głowy - wspomina Mirosława Majkowski, prezes Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej „X D.O.K.”.

Polacy walczyli w armiach niemieckiej i francuskiej

Przemyślanie byli w rejonach ciężkich walk podczas I i II wojny światowej. Głównym celem wyjazdu przemyskich rekonstruktorów było francuskie Verdun. Tam odbywały się, urządzane z wielką pompą, obchody stulecia bitwy o tę twierdzę. Przemyślanie pojechali w mundurach i z wyposażeniem żołnierzy z I wojny światowej. Po Francuzach i Niemcach, Polacy byli trzecią nacją wśród tysiąca rekonstruktorów, którzy na uroczystości zjechali z całej Europy.

- Najkrócej można powiedzieć tak: świetnie zorganizowane jest tam dosłownie wszystko - twierdzi pan Mirosław.

- Zadbane cmentarze, a ich ilość jest duża. Trawka zadbana, wykoszona co do centymetra. Obojętnie, czy jest to cmentarz żołnierzy francuskich czy niemieckich. Charakterystyczna rzecz. Masę polskich nazwisk, po obu stronach, ale szczególnie na nekropoliach niemieckich. Czasami liczba pochowanych Polaków dochodzi do jednej trzeciej.

Większość fortów Twierdzy Verdun to ruiny

Twierdza Verdun jest największą w Europie z okresu I wojny światowej. Utarło się, choć nie jest to prawda, że Twierdza Przemyśl obok Verdun i Antwerpii należy do trzech największych w Europie z okresu I wojny światowej. Często Przemyśl jest porównywany do Verdun. Francuskie miasto liczy ok. 21 tys. mieszkańców, Przemyśl ok. 60 tys. Jak wygląda Twierdza Verdun?
- Większość fortów tamtejszej twierdzy to ruiny. Podobnie jak w Przemyślu. Z tą różnicą, że u nas zniszczenia to głównie efekty wysadzenia twierdzy. W Verdun zniszczenie fortów to wynik bardzo ciężkich walk. Obiekty było mocno ostrzelane, bardzo zniszczone. Trzeba przyznać, że część jest mocno zarośnięta, nic nie widać. Jednak na odcinku, na którym toczyły się najcięższe walki, każdy fort jest zadbany. Ma swojego opiekuna, jest otwarty dla turystów. Wejście na niektóre jest biletowane, ale można spacerować do woli, nawet cały dzień. Można zwiedzać samemu lub za dodatkową opłatą wynająć przewodnika. Są też forty, które można zwiedzać za darmo, ale np. płatna jest ekspozycja wewnątrz budynku - opowiada pan Mirosław.

Cały obszar najcięższych walk, pole bitwy, a obecnie pole pamięci, objęty jest ochroną konserwatorską. To tysiące hektarów lasów, gdzie nie ma możliwości prowadzenia jakichkolwiek inwestycji, choćby wybudowania domu.

- Nawet wejście do lasu nie jest wskazane. Dlaczego? W tamtejszej ziemi do dzisiaj tkwią niewybuchy. Musimy pamiętać, że Twierdzę Verdun zostało wystrzelonych ponad 40 mln pocisków artyleryjskich. To gigantyczna ilość - ocenia pan Mirosław.
W teren bitwy, w lasy Francuzi zbytnio nie ingerowali. Celowo. Przy drogach dojazdowych do fortów, w lasach do dzisiaj doskonale widać ślady po pociskach artyleryjskich. Lej na leju, okop na okopie. Jedna wielka dziura.

- Jak Francuzi dbają o takie miejsca? Oczywiście, nie wytną całego lasu i nie wykoszą trawy w nim, aby pokazać leje po pociskach. Jednak są fragmenty powycinane, pozbawione krzaków, z dokładnie przystrzyżoną trawą, aby było widać, jak wyglądała ta ziemia stłuczona przez pociski. Fajnie, bo widać to pole bitwy, czuje się ten klimat.

Przygotowana jest ścieżka edukacyjna, składająca się z czterech szlaków o różnych stopniach trudności dla turystów pieszych. Od głównej drogi zaopatrzeniowej, przez wszystkie pola bitwy.

Francuzi dbają o twierdzę, ale zbytnio nie ingerują w budynki

- Tą ścieżką dochodzi się w miejsca najcięższych walk, nieistniejących wsi. Wszędzie tabliczki informujące o danym obiekcie czy miejscu. Jest sporo archiwalnych fotografii z 1916 r.

Charakterystyczna rzecz. Nie ingerowano w ruiny, nie dobudowywano do nich żadnym nowych elementów, które miałyby ułatwić lub uatrakcyjnić turystom zwiedzanie. Jedynie zabezpieczono niebezpieczne miejsca, ale tylko niektóre, bo do dzisiaj pozostały np. druty zbrojeniowe od ponad stu lat wystające ze ścian.

Na to szczególnie zwracali uwagę przemyślanie. Dlaczego? W Przemyślu i okolicznych gminach największa część pieniędzy z unijnego dofinansowania została przeznaczona na budowę metalowych zabezpieczeń konstrukcji, z czym jeszcze można się zgodzić, ale również na ogromne metalowe schody, platformy itp. elementy, które trwale zmieniły obraz twierdzy. Ktoś może mieć wrażenie, ze forty właśnie tak wyglądały 100 lat temu.

- Jedynie na jednym forcie koło Verdun zbudowana została betonowa platforma. Jeszcze nie dokończona, więc nie wiem jaki jest jej cel - mówi pan Mirek.

Całe Verdun żyje z twierdzy, z historii. Widać to na każdym kroku. Na ulicach miasteczka, w hotelach, w restauracjach. Masa pamiątek, gadżetów, książek.

Forty mają porównywalne lub nawet gorzej zachowane od naszych. Jednak co robi odpowiednia promocja? Niestety, możemy tylko pozazdrościć Francuzom - ocenia pan Mirosław.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24