Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemyślanin: cieszę się, że wreszcie odzyskałem syna

Norbert Ziętal
- Bardzo się cieszę z tego wyroku sądu. Nareszcie odzyskałem syna. Wkrótce powitam go w domu – mówi Janusz Galiczyński z Przemyśla. O jego proteście pisaliśmy w maju ub. roku.
- Bardzo się cieszę z tego wyroku sądu. Nareszcie odzyskałem syna. Wkrótce powitam go w domu – mówi Janusz Galiczyński z Przemyśla. O jego proteście pisaliśmy w maju ub. roku. Norbert Ziętal
Sąd przyznał Januszowi Galiczyńskiemu ograniczone prawa rodzicielskie. Teraz mężczyzna będzie miał wpływ na wychowanie swojego syna, będzie go mógł zabierać do domu.

- To najlepsza wiadomość od wielu miesięcy - mówi pan Janusz. W czwartek ze łzami w oczach i kwiatami przyszedł do naszej redakcji. - Nawet sobie nie potraficie wyobrazić, jak się cieszę z tego wyroku - mówi łamiącym się głosem.

Prawa rodzicielskie do syna utracił w 2002 r., po rozwodzie. Wówczas sąd przyznał opiekę nad dzieckiem byłej żonie Galiczyńskiego. Jednak dwa lata temu i ona je utraciła, a ich 11-letni wówczas syn trafił do domu dziecka.

W wolne dni chłopak mógł przebywać u swojej cioci, czyli pierwszej żony Galiczyńskiego. Pan Janusz godził się na to, aby sąd chociaż jej przyznał ograniczone prawa do dziecka. W maju jednak zadecydowano, że ani on, ani ciotka chłopaka takich praw nie otrzymają.
[obrazek2] - Bardzo się cieszę z tego wyroku sądu. Nareszcie odzyskałem syna. Wkrótce powitam go w domu - mówi Janusz Galiczyński z Przemyśla. O jego proteście pisaliśmy w maju ub. roku. (fot. Norbert Ziętal)

Janusz Galiczyński będzie wdzięczny za każdą pomoc w dokończeniu remontu domu. Choćby materiały budowlane. Osoby gotowe pomóc mogą się skontaktować z autorem tekstu.

- To był dla mnie cios. Obawiałem się, że w tej sytuacji, gdy żadne z nas nie ma nic do powiedzenia, mój syn będzie mógł być w dowolnej chwili przez kogoś adoptowany i wywieziony z Przemyśla, i że go już nigdy nie zobaczę - mówi pan Janusz.

Rozpoczął serię akcji protestacyjnych przez budynkiem sądu i pomocy społecznej. Przechodniom rozdawał czekolady. - Bo mój synek nawet nie zna ich smaku - tłumaczył obdarowywanym.

Postanowienie zapadło w środę przed Sądem Rejonowym w Przemyślu.

- Sąd zmienił punkt wyroku rozwodowego w zakresie ograniczenia władzy rodzicielskiej - mówi sędzia Andrzej Kowalczyk, prezes Sądu Rejonowego w Przemyślu.

Postanowienie na razie nie jest prawomocne. Jednak raczej nikt się od niego nie odwoła.

- Chłopak będzie nadal przebywał w domu dziecka. Jednak pan Janusz będzie mógł go w dowolnej chwili stamtąd zabierać, nawet na święta. Ponadto z ojcem chłopca będą musiały być uzgadniane wszelkie ważne decyzje dotyczące dziecka - wyjaśnia aplikant adwokacki Bernadeta Karpiuk-Głowacz, reprezentująca w sądzie Galiczyńskiego.

- Polskie sądy zaledwie w 4 proc. przyznają rację ojcom. Dlatego ten wyrok nas cieszy - mówi Ireneusz Dzierżęga, prezes Stowarzyszenia Centrum Praw Ojca i Dziecka w Warszawie.

- W zakładzie pracy wszyscy mi gratulują. Cieszą się razem ze mną - opowiada Galiczyński.

Zabiera się za dokończenie remontu mieszkania. Musi jeszcze wyszykować przedpokój i wstawić nowe drzwi wejściowe. Chce godnie przywitać syna w domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24