- To najlepsza wiadomość od wielu miesięcy - mówi pan Janusz. W czwartek ze łzami w oczach i kwiatami przyszedł do naszej redakcji. - Nawet sobie nie potraficie wyobrazić, jak się cieszę z tego wyroku - mówi łamiącym się głosem.
Prawa rodzicielskie do syna utracił w 2002 r., po rozwodzie. Wówczas sąd przyznał opiekę nad dzieckiem byłej żonie Galiczyńskiego. Jednak dwa lata temu i ona je utraciła, a ich 11-letni wówczas syn trafił do domu dziecka.
W wolne dni chłopak mógł przebywać u swojej cioci, czyli pierwszej żony Galiczyńskiego. Pan Janusz godził się na to, aby sąd chociaż jej przyznał ograniczone prawa do dziecka. W maju jednak zadecydowano, że ani on, ani ciotka chłopaka takich praw nie otrzymają.
[obrazek2] - Bardzo się cieszę z tego wyroku sądu. Nareszcie odzyskałem syna. Wkrótce powitam go w domu - mówi Janusz Galiczyński z Przemyśla. O jego proteście pisaliśmy w maju ub. roku. (fot. Norbert Ziętal)
Janusz Galiczyński będzie wdzięczny za każdą pomoc w dokończeniu remontu domu. Choćby materiały budowlane. Osoby gotowe pomóc mogą się skontaktować z autorem tekstu.
- To był dla mnie cios. Obawiałem się, że w tej sytuacji, gdy żadne z nas nie ma nic do powiedzenia, mój syn będzie mógł być w dowolnej chwili przez kogoś adoptowany i wywieziony z Przemyśla, i że go już nigdy nie zobaczę - mówi pan Janusz.
Rozpoczął serię akcji protestacyjnych przez budynkiem sądu i pomocy społecznej. Przechodniom rozdawał czekolady. - Bo mój synek nawet nie zna ich smaku - tłumaczył obdarowywanym.
Postanowienie zapadło w środę przed Sądem Rejonowym w Przemyślu.
- Sąd zmienił punkt wyroku rozwodowego w zakresie ograniczenia władzy rodzicielskiej - mówi sędzia Andrzej Kowalczyk, prezes Sądu Rejonowego w Przemyślu.
Postanowienie na razie nie jest prawomocne. Jednak raczej nikt się od niego nie odwoła.
- Chłopak będzie nadal przebywał w domu dziecka. Jednak pan Janusz będzie mógł go w dowolnej chwili stamtąd zabierać, nawet na święta. Ponadto z ojcem chłopca będą musiały być uzgadniane wszelkie ważne decyzje dotyczące dziecka - wyjaśnia aplikant adwokacki Bernadeta Karpiuk-Głowacz, reprezentująca w sądzie Galiczyńskiego.
- Polskie sądy zaledwie w 4 proc. przyznają rację ojcom. Dlatego ten wyrok nas cieszy - mówi Ireneusz Dzierżęga, prezes Stowarzyszenia Centrum Praw Ojca i Dziecka w Warszawie.
- W zakładzie pracy wszyscy mi gratulują. Cieszą się razem ze mną - opowiada Galiczyński.
Zabiera się za dokończenie remontu mieszkania. Musi jeszcze wyszykować przedpokój i wstawić nowe drzwi wejściowe. Chce godnie przywitać syna w domu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?