Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemyślanin dotarł do miejsc na Syberii, w które zsyłano Polaków

Norbert Ziętal
Pozostałości po polskich specposiołkach. Nz. Mirosław Majkowski.
Pozostałości po polskich specposiołkach. Nz. Mirosław Majkowski. Archiwum/Adam Kaczyński
Mieli tylko mgliste namiary na ukryte w syberyjskich lasach specposiołki. Pojechali tam i je znaleźli. Gdy wrócili do Polski zadzwonił Rosjanin. Podał dokładną liczbą deportowanych do konkretnych miejsc.

- To była długa podróż. Ogromne odległości, które tam liczone są w tysiącach kilometrów. W sumie pięć dni jechaliśmy. Najpierw autobusem do Kaliningradu. Samolotem do Moskwy. Stamtąd dobę pociągiem do Archangielska. Potem 12 godzin pociągiem do Karpagory. Tutaj kończy się linia kolejowa. A stamtąd jeszcze autobusem do Szuszkopałay, naszej wioski bazy. Wysadzili nas obok rzeki, którą w nocy musieliśmy przekroczyć kutrem - wspomina Mirosław Majkowski z Przemyśla. Prezes Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej.

Dzięki swojemu zaangażowaniu w upamiętnienie historii, m.in. organizacja w Przemyślu ogromnej rekonstrukcji o wywózkach na Syberię, został członkiem ekspedycji Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Zadaniem tej wyprawy było odnalezienie specposiołków. To wioski, wyznaczane w środku tajgi, które mieli od zera zorganizować i zagospodarowywać wywożeni tutaj Polacy.

Opustoszałe od wielu lat

- Pierwszą wyprawę Rada zorganizowała w tamtym roku. W inny region. Zakończyła się sukcesem. Stąd tegoroczny wyjazd - mówi Majkowski.

Pojechał razem z Adamem Kaczyńskim, pracownikiem Rady. Mieli niewielkie wskazówki, gdzie mogłyby się znajdować osady. Nie byli pewni, czy cokolwiek odnajdą, bo po II wojnie światowej miejsca te zostały opuszczone. Polacy jak tylko mogli, to stamtąd wyjeżdżali. Do Armii Andersa w 1942 r, a rok później do ludowego wojska Berlinga. Po wojnie trafiali tutaj jeszcze zesłańcy z podbitych republik. W końcu posiołki opustoszały.

Majkowski i Kaczyński mieli świadomość, że mogli być pierwszymi od kilkudziesięciu lat gośćmi w tych niewolniczych wioskach.

- Tajga, drzewa i drzewa. My pojechaliśmy tam teraz, kiedy jest ciepło. Ale jak pamiętamy Polacy byli tam wywożeni w zimie. Mieli tylko to, co Sowieci pozwolili im zabrać podczas wywózki. A na spakowanie się dostawali niewiele czasu. Zostali po prostu dowiezieni w to odludne miejsce w środku tajgi i mieli sobie sami radzić. Wszystko zbudować od nowa, bez maszyn. Bez żywności. Pierwsza zima była dla nich najgorsza - opowiada Majkowski.

Bez strzelby w tajdze ani rusz

Dokładna liczba zesłanych na Syberię Polaków nadal nie jest znana. Głównie powodu braku otwartości rosyjskich archiwów. Ocenia się jednak, że przymusowo wysiedlonych zostało ponad 1 mln Polaków z Kresów Wschodnich ówczesnej Polski.

Polscy badacze bazę mieli we wiosce Szuszkopała. Po tajdze jeździli traktorem z doczepioną stalową platformą. Tylko takim środkiem transportu można się poruszać po tych lasach. Samochód terenowy, nawet bardzo dobry, nie wszędzie sobie poradzi.

- Dzięki dużej pomocy Polonii mieszkającej w Archangielsku dostaliśmy opiekę miejscowych myśliwych. To byli bardzo dobrzy przewodnicy. Przekazywali nas sobie. A na dzień dobry otrzymaliśmy strzelby z ostrą amunicją. Bo w tajgę nikt nie chodzi bez broni. Roi się tam od niedźwiedzi i nie mniej groźnych łosi - mówi pan Mirosław.

Niedźwiedzie atakują domostwa. Każdej zimy wybijają 80 proc. pogłowia psów.
Już pierwszego dnia ruszyli w głąb tajgi. I sukces. Odnaleźli pozostałości po specposiołku Siennoj. 50 km od wioski.

- Wykarczowany kawałek lasu. Akurat ten specoposiołek już istniał, jak trafili tutaj Polacy. Pozostałe, które odnaleźliśmy były przez naszych rodaków zakładane od podstaw - mówi przemyślanin.

Od razu widać, że to Polacy zbudowali

Po okolicznych wsiach do dzisiaj można spotkać stare, polskie kufry, zegary. Te przedmioty sprzedawali Polacy, a właściwie wymieniali je na jedzenie.

W Siennoj do dzisiaj przetrwały drewniane budynki. Prawdopodobnie dlatego, że do końca lat 70. ub. wieku mieścił się tutaj kołchoz. Bo ostatni Polacy wyjechali stamtąd w 1943 r.

Dwa do trzech kilometrów od Siennoj natrafili na Prilakę. Tutaj w dość dobrym stanie zachowały się dwa drewniane baraki i resztki młyna.

- Od razu widać, że Polacy je budowali. W innym stylu niż rosyjskie chałupy. Staranniej dopracowane w środku. Wykończenia drzwi, pieców. Zupełnie inne okna. Piece inne. No i np. w jednym ubikacje były w środku, w budynku. Co się nie zdarza u Rosjan. Oni mieli ubikacje na zewnątrz albo wręcz w jakieś szopie obok, gdzie jest dziura i tam załatwia się swoje potrzeby - mówi przemyślanin.

Z relacji świadków, którzy pamiętają jeszcze II wojnę, wynika, że Polacy, po początkowym szoku, doskonale zorganizowali sobie życie w nowym miejscu. Już po koniec pierwszego lata zbierali plony. Kapustę, marchewkę. Bo co bardziej zapobiegliwi zdążyli zabrać nasiona z Polski.

- Rosjanie się dziwili, bo oni wcześniej nie uprawiali takich rzeczy. Tam podstawą wyżywienia jest ziemniak. I tak do dzisiaj funkcjonuje. A Polacy pokazali im, że inne warzywa też się je - opowiada.

Jednak nawet to, co sami na tym odludzi wyhodowali, to musieli chować. Co jakiś czas przyjeżdżali żołnierze NKWD i zabierali wszystko, co znaleźli. Polacy magazynowali jedzenie w dołach, ukrytych pod warstwą mchu.

Polacy mają rogi

W Siennoj trafili na cmentarz, na wzgórzu nad rzeką. Zachowały się dwa drewniane krzyże. Do tego ok. 35 pewnych grobów ziemnych i ok. 50 miejsc, które wyglądały na groby.

- Jak wynika z relacji świadków, szczególnie w zimie, jeżeli udało się przebić przez kilkumetrową zmarzlinę, to kopano głębsze groby i chowano w nich po kilka osób. Dlatego ilość odkrytych grobów nie odpowiada liczbie zmarłych - mówi pan Mirosław.
Mieszkańcy doskonale pamiętają Polaków. Jeden ze spotkanych, w czasie, gdy przywozili zesłanych Polaków, miał 16 lat. Zachował w pamięci, jak do ich wioski przyszedł NKWDzista i powiedział, aby nie chodzić do Polaków, bo oni mają rogi.

- Zwyciężyła ciekawość. Ktoś podszedł w nocy pod polskie domy i zauważył, że Polacy to ludzie tacy, jak oni - mówi.

Trzecim posiołkiem, który udało się zlokalizować Kaczyńskiemu u Majkowskiemu, była Paczicha. 35 km od najbliższej wsi. Położona nad jeziorem o tej samej nazwie.

- W jednej z rozwalających się chat znalazłem starą, sypią się już siatkę do łowienia ryb. Miejscowi powiedzieli, że musi być polska, bo tutejsi mieli i mają inną technikę ich wykonywania - opowiada przemyślanin.

Trafili również na ogromne piły, które służyły do ścinania drzew. Na pewno pracowali nimi Polacy.

- Znaleźliśmy tutaj kilka drewnianych krzyży, ok. 20 pewnych grobów i kolejnych ok. 30 prawdopodobnych - mówi przemyślanin.

Ściśle tajne archiwa

Zlokalizowali czwarty specposiołek. Krasnyj Okuń. Ale już nie dali rady dotrzeć do niego. Zbyt głęboko w tajdze. Zabrakło czasu, aby do niego dotrzeć.

Specposiołki są pozostawione same sobie. Nikt tutaj nie zagląda. Wchodzi tajga. Stąd akcja Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Zostaną naniesione na mapy GPS. Będą również czynione starania, aby opłacić kogoś z miejscowych, który raz na jakiś czas wykosi trawę, coś poprawi.

Bez problemu możnaby ustalić kto został zesłany w te rejony, a nawet w konkretne specposiołki. Wszystkie dokumenty są w rosyjskich archiwach, m.in. w Archangielsku. Papiery mają jeszcze klauzulę tajności, szczególnie dla cudzoziemców.

Szczęście jednak sprzyjało polskim badaczom. Już po przyjeździe do Polski otrzymali informację od zapoznanego podczas wyprawy Rosjanina. Zasłużonego dla partii. Zdołał wydobyć informacje z archiwum w Archangielsku. Wiadomo z nich, że do Siennoj i Prilaki zesłano 312 osób z 55 rodzin. Do Paczichy 259 osób z 50 rodzin.
Skąd? Z jakich terenów Polski? Na razie pozostaje tajemnicą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24