Przemyślanin: na trumnach zabitych Niemców położę flagi

Chodzi o dwóch młodych żołnierzy niemieckiego Wehrmachtu. W 1944 r. w Widnej Górze pod Jarosławiem zatrzymał ich patrol Armii Czerwonej. Niemcy, zamiast trafić do obozu jenieckiego, zostali rozstrzelali na miejscu. Sowieci rozkazali miejscowym, aby ciała zabitych pogrzebać w rowie, tuż obok drogi. Tak też się stało.

Najprawdopodobniej szczątki leżą tam do dzisiaj. Jednak przez kilkadziesiąt lat droga była wielokrotnie przebudowywana, kości mogły się przemieścić. Ostatni generalny remont tej drogi wojewódzkiej zakończył się kilka miesięcy temu. Została wykonana nowa nawierzchnia asfaltowa, a także chodniki i zatoczki autobusowe. Żaden z inwestorów nie odnalazł szczątków Niemców. Zleceniodawca ostatniego remontu, Podkarpacki Zarząd Dróg Wojewódzkich, twierdzi, że były wykonywane badania poszukiwawcze, ale nie przyniosły efektów. Podobnie jak działania podejmowane przez Fundację Pamięć z Warszawy, która zajmuje się wyszukiwaniem i ekshumacją ciał poległych niemieckich żołnierzy.

- Nie zgadzam się z takim stanowiskiem. Według mnie nie zostały wykorzystane wszystkie możliwości, a prace poszukiwawcze nie zostały dokładnie przeprowadzone - mówi Janusz Galiczyński z Przemyśla.

Z jego zawiadomienia, śledztwo w tej sprawie, pod kątem zbrodni wojennej, prowadzi rzeszowski oddz. Instytutu Pamięci Narodowej.

- Ta droga została wyremontowana za unijne, czyli m.in. niemieckie pieniądze. Napisałem w tej sprawie list polecony do Angeli Merkel, kanclerz Niemiec. Może ona zadziała w tej sprawie - mówi Galiczyński.