Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemyślanin: odzyskałem syna, teraz pomogę innej rodzinie

Norbert Ziętal
Janusz Galiczyński stoczył sądowo – urzędniczą batalię o odzyskanie swojego syna. Wygrał. Teraz chce pomagać innym osobom. Nz. z panią Katarzyną i trójką jej dzieci.
Janusz Galiczyński stoczył sądowo – urzędniczą batalię o odzyskanie swojego syna. Wygrał. Teraz chce pomagać innym osobom. Nz. z panią Katarzyną i trójką jej dzieci. Norbert Ziętal
Janusz Galiczyński niedawno stoczył sądowo - urzędniczą batalię o odzyskanie kilkunastoletniego syna. Wygrał. Teraz chce pomóc samotnej matce odzyskać trójkę dzieci.

- Jestem chyba jednym z niewielu ojców w Polsce, którzy mieli odebrane prawa rodzicielskie, wyrok za znęcanie się nad rodziną a pomimo tego, potrafiłem podnieść się do tego stopnia, że sąd dał mi opiekę nad synem. Teraz pomogę innym osobom w podobnej sytuacji - mówi Janusz Galiczyński.

Spotykamy się w starej kamienicy przy jednej z głównych ulic w Przemyślu. Na wersalce siedzi trójka dzieci. Małgosia, Mateusz i Kamil. Mają 10,12 i 15 lat.

- Od początku wakacji są u mnie i będą aż do zakończenia wakacji. Później wrócą do domu dziecka, ale mam nadzieję, że nie na długo - mówi Katarzyna Kocój.

Kilka lat temu w tragicznych okolicznościach zmarł jej mąż. Kobieta nie radziła sobie, po jakimś czasie załamała się psychicznie. Wówczas sąd zdecydował o odebraniu jej praw rodzicielskich do dzieci. Te trafiły do domu dziecka.

- Wreszcie się pozbierałam. Mam pracę. Sprzątam. Właśnie w tym domu dziecka, gdzie są moje maluchy. Sąd przywrócił mi częściowe prawa rodzicielskie. Powiedzieli, że nie mogę odzyskać ich całkiem, bo nie mam odpowiednich warunków, m.in. mieszkaniowych. A ja od niedawna je mam. Dzięki pomocy pana Janusza - opowiada pani Katarzyna.

Janusz Galiczyński walkę o swojego syna zakończył tuż przed tegorocznymi Świętami Wielkanocnymi. Teraz chce pomagać innym.

- W domu dziecka, w którym niedawno przebywał mój syn, jest wiele osób, którym można i warto pomóc - wyjaśnia.

Na początek postanowił wesprzeć panią Katarzynę. Pomógł jej wyremontować mieszkanie. Kupił nawet część koniecznych materiałów, część dostał od darczyńców, także z domu dziecka. Za swoją pracę dostał symboliczne sto złotych, za które od razu kupił kołdry dzieciom pani Katarzyny.

- Ja stosowałem różne akcje, aby odzyskać syna. Także protesty przed sądem. Ale komuś będę podpowiadał, jak to zrobić, stosując tylko metody prawne. Sąd chce poprawy warunków dla dzieci pani Kasi. No to teraz je ma - opowiada pan Janusz.

- Tuż po wakacjach składam do sądu wniosek o przywrócenie pełnych praw rodzicielskich. Teraz widzę, że już sobie poradzę z wychowaniem dzieci. To pan Janusz dał mi taką wiarę. Zarabiam i starcza mi na wszystko, także na dzieci - opowiada pani Katarzyna.

Pomagają również inni ludzie. O akcji pana Janusza dowiedziała się jego sąsiadka. Od razu przekazała pani Katarzynie i jej dzieciom komplet mebli.

- We wrześniu w domu dziecka będzie spotkania dla rodziców, których dzieci są w tej placówce. Zaproszenie, jak zwykle, dostanie kilkadziesiąt osób, a przyjdzie tylko kilka. Ale to im przekażę, że warto walczyć o swoje dzieci i podpowiem jak - deklaruje pan Janusz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24