Przemyślanin: z urzędu dostałem dokumenty dotyczące obcej osoby

Nadawcą pisma jest wydział spraw obywatelskich przemyskiego Urzędu Miejskiego. To zawiadomienie. Pan Janusz jest w nim informowany, że zakończone zostało postępowanie w sprawie o wymeldowanie z lokalu pana Sławomira. W piśmie podane jest nazwisko i dokładny adres, z którego ta osoba została wymeldowana. Ponadto informacja, że pan Janusz ma 7 dni na zapoznanie się z dokumentami sprawy.

- To skandal. Nie znam tego pana Sławomira, ale już wiem, że został wymeldowany. Mogę pójść do urzędu z tym dokumentem i wszystkiego się o nim dowiedzieć. Urzędnicy piszą, że mam takie uprawnienia - mówi pan Janusz.

Złożył w tej sprawie zgłoszenie do prokuratury. Według niego doszło do złamania prawa przez podpisanych pod pismem urzędników.

Pan Janusz domyśla się, z jakich powodów dostał pismo. Na początku roku otrzymał z UM, do wiadomości, zawiadomienie o wszczęciu postępowania i wymeldowanie innego przemyślanina. Ten dokument był prawidłowo zaadresowany, bo był jedną z osób, która mogła coś powiedzieć o wymeldowywanej osobie. Ale to zupełnie inna sprawa.

- To oczywista pomyłka. Nie można tutaj mówić o popełnieniu przestępstwa ujawnienia danych osobowych - mówi Witold Wołczyk, rzecznik prezydenta Przemyśla.

- W urzędzie panuje bałagan. Kolejny dowód? Na tych dwóch pismach występuje pani Eugenia, jako osoba otrzymująca zawiadomienia. Z tym, że na jednym urzędnicy dali jej pewne nazwisko, na kolejnym inne. A ona nie nazywa się ani tak, ani tak - twierdzi pan Janusz.