- W założeniu ma pokazać życie w jego wszystkich odcieniach. Przecież, gdy Jezus przychodził na świat w grocie za miastem, w samym Betlejem tętniło życie. I taka właśnie sceneria panuje we wspomnianej szopce. Jest targ, a na nim przekupki, które oferują swoje towary, gdzieś obok piekarz wyciąga pachnące bochny chleba, za płotem pani domu z trudem wyciąga wiadro ciężkie od wody
- opisuje Tomasz Tajak z Gorlic.
W dziele budowania szopki mocno wspierała go córka Hania. To ona zadbała choćby o to, by w szopce znalazły się domowe zwierzęta, a Narodzony miał wygodne posłanie.
Neapolitańska szopka Tomasza Tajaka jest pełna detali
Widać je wszędzie. Na sznurku, który wisi nad straganem, przyczaiła się myszka, która ucieka przed kotem, a psiak pilnuje zmęczonego rybaka, by ten nie zasnął podczas połowu. Kawałek dalej nadobna matrona przędzie wełnę, druga po sąsiedzku z balkonu zdaje się wołać: mamma mia!
Centralną częścią szopki jest oczywiście żłóbek, ale wydaje się być inny, niż ten prezentowany choćby w kościelnych szopkach – na pierwszy rzut oka, to po prostu fragment domowej sieni. Praca nad przygotowaniem i ustawieniem wszystkich scen w szopce trwała kilka dni. Autor wykorzystał m.in. łubianki, znalezione kawałki tynku, połamanych cegieł, patyków, roślin.
Postaci w szopce neapolitańskiej są przesiąknięte emocjami, które widać w mimice, gestach, pozach. Są takie, jak ludzie w realnym świecie, ze wszystkimi swoimi zaletami i ułomnościami. Ich gromadzenie zajęło panu Tomaszowi kilkanaście lat. Figury wydają się więc być zastygłe w geście pokazywania straganu, nawoływania, chwalenia, a nawet zmęczenia.
ZOBACZ TAKŻE: Żywa szopka bożonarodzeniowa pod Krakowem. Jezusowi towarzyszy wielbłąd, osioł, kozy i owce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?