Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez niespłaconą pożyczkę pan Piotr stracił cenne mieszkanie. Prokuratura zleca wznowienie śledztwa

Blanka Aleksowska
Blanka Aleksowska
Przez niespłaconą pożyczkę mężczyzna stracił mieszkanie po rodzicach, a wraz z nim mnóstwo osobistych kosztowności o wartości co najmniej 60 tys. złotych.
Przez niespłaconą pożyczkę mężczyzna stracił mieszkanie po rodzicach, a wraz z nim mnóstwo osobistych kosztowności o wartości co najmniej 60 tys. złotych. Pixabay
Do tej pory nie chciano nawet zbadać sprawy, teraz ma ruszyć nowe śledztwo - chodzi o sprawę Piotra Rutkowskiego, którą opisaliśmy tydzień temu. Przez niespłaconą pożyczkę zawartą w ramach dziwnej, pozornej umowy, mężczyzna stracił mieszkanie po rodzicach. I to po kuriozalnym włamaniu, którego sprawca… wymienił zamki w drzwiach. Po naszych pytaniach i interwencji Prokuratura Krajowa poleciła wznowić śledztwo - ale nie we wszystkich aspektach, ignorując istotne okoliczności i… myląc Rutkowskiego z Piaseckim.

Prokuratura Krajowa poleciła poznańskim śledczym wznowić dochodzenie w sprawie Piotra Rutkowskiego, którą opisywaliśmy tydzień temu na łamach “Głosu Wielkopolskiego”. Przez niespłaconą pożyczkę mężczyzna stracił mieszkanie po rodzicach, a wraz z nim mnóstwo osobistych kosztowności o wartości co najmniej 60 tys. złotych. I to w wyniku kuriozalnego włamania, którego sprawca… wymienił zamki w drzwiach. Później mieszkanie trafiło do pożyczkodawcy, a sprawcy włamania nie zostali wykryci.

W przesłanym nam komunikacie “krajówka” informuje, że na jej polecenie poznańska prokuratura ma wznowić śledztwo w sprawie włamania. Jak podkreśla, po analizie akt sprawy i naszych pytań uznano, że dochodzenie wszczęte bezpośrednio po napadzie zostało umorzone zbyt wcześnie. Ale w sprawie jest dużo więcej pytań, wątpliwości i podejrzanych wątków, które śledczy od kilku lat konsekwentnie ignorują. A PK nie odniosła się do nich i - podobnie jak prokuratura w Poznaniu - z góry założyła, że znamion przestępstwa nie było. Dodatkowo w nadesłanym komunikacie znacząco myli okoliczności, osoby i nawet nazwiska poszczególnych osób, nazywając pana Piotra "Piaseckim".

Oszustwo czy naiwność?

Jak pisaliśmy w ubiegłym tygodniu w sprawie pana Piotra, kilkanaście lat temu, wraz z rodzicami, zgodził się on na przeniesienie prawa własności ich mieszkania na os. Rzeczypospolitej w Poznaniu na biznesmena, który udzielił im pożyczki. Wszystko w ramach dziwnej, pozornej umowy, w której rodzice - para 90-latków - zobowiązali się do pozyskiwania “inwestorów” i realizacji biznesowych zleceń. Od 2009 roku, w którym doszło do podpisania umowy i przewłaszczenia mieszkania, seniorzy zmarli. Pan Piotr zaczął się do niego wprowadzać, gdy w 2019 roku nagle ktoś dokonał włamania. Lokum zostało doszczętnie zniszczone, splądrowane z wielu cennych przedmiotów, rzeczy osobistych i dokumentów pana Piotra. Sprawca wymienił zamki. Śledztwo, które toczyło się w tej sprawie, szybko zostało umorzone, oficjalnie z powodu niemożności wykrycia sprawców. Później nieruchomość trafiła do biznesmena - Andrzeja Piaseckiego, który od 2009 roku był jej właścicielem na mocy umowy o przewłaszczenie.

Pan Piotr twierdzi, że Andrzej Piasecki oszukał jego i jego rodziców, wyłudzając mieszkanie i zlecając włamanie, by je przejąć. Mężczyzna twierdzi, że biznesmen obiecywał, iż nie przejmie mieszkania. Miał podtrzymywać, że to tylko formalne zabezpieczenie pożyczki, a dług zostanie rozliczony uczciwie - np. poprzez sprzedaż lokum i podział zysku.

Historia tego sporu to jednak klasyczne “słowo przeciwko słowu”. Spotkaliśmy się z Andrzejem Piaseckim, by zapytać, dlaczego podpisał taką umowę z parą seniorów i zabezpieczył pożyczkę dla nich ich wielokrotnie więcej wartym mieszkaniem. Na jego żądanie zobaczyliśmy się z nim w obecności jego adwokata, w kancelarii prawnej. Jak tłumaczył, zgodził się zainwestować w biznes Piotra Rutkowskiego na jego prośbę i dlatego wpłacił mu 100 tysięcy złotych. Podkreślił, że to Rutkowski chciał zaciągnąć pożyczkę i namówił na to rodziców - tak samo jak na spełnienie warunku biznesmena, jakim było zabezpieczenie poprzez przewłaszczenie na niego ich mieszkania.

Czytaj więcej: Zarządca nieruchomości skazana za oszustwa!

To Rutkowski nakłonił ich do przepisania mieszkania na mnie, bym udzielił finansowania. Pożyczyłem im 100 tys. złotych, tak jak widnieje to w umowie - mówił nam Piasecki. Jak dodał, od lat udziela pożyczek, dofinansowań i zawsze zabezpiecza je nieruchomościami. Stwierdził również, że to nie była umowa pożyczki, choć przecież w rzeczywistości o to właśnie chodziło - jak sam przyznaje, państwo Rutkowscy w rok mieli spłacić mu tę kwotę, z czego początkowo się wywiązywali.

Prokuratura interweniuje… ale tylko trochę

Interwencja i zaangażowanie w sprawę Prokuratury Krajowej to rezultat naszych pytań o to, czy poznańscy śledczy potraktowali wielowątkową sprawę Piotra Rutkowskiego należycie poważnie i właściwie. Od trzech lat bowiem - czyli od włamania, po którym lokum oraz znajdujące się w nim cenne rzeczy przepadły - pan Piotr bezskutecznie walczy z prokuraturą i sądem w Poznaniu o zajęcie się jego sprawą i zbadanie, czy nie doszło do przestępstwa. Twierdzi, że już kilkanaście lat temu wraz z rodzicami został oszukany, pożyczka miała lichwiarski procent (jak utrzymuje, pożyczył 60 tys. złotych, a miał spłacić 100 tys. - oprocentowanie wynosiło 60 proc. w skali roku), a biznesmen Piasecki - przejmując o wiele więcej warte mieszkanie, nadmiernie się wzbogacił. Tego jednak - mimo, że zwróciliśmy na te okoliczności uwagę “krajówce” - nie zechciano zbadać.

PK wskazuje, że poleca wznowić śledztwo, ale wyłącznie ws. włamania. To - po 3 latach, wyczyszczeniu mieszkania i rozpoczętym remoncie - może być już bez sensu. Jak po takim czasie wykryć, kto był sprawcą? Tym bardziej, że później - gdy lokum przejął Piasecki, zamki wymieniono ponownie.

Choć sama umowa, na podstawie której miała zostać wypłacona pożyczka, jest pełna nieścisłości i podejrzanych, dziwnych ustaleń, ani poznańska prokuratura, ani Krajowa, nie widzi problemu. Nie dostrzeżono nic nadzwyczajnego w tym, że według tego dokumentu para 90-latków ma pozyskiwać “inwestorów” dla biznesmena. A przede wszystkim, że umowa jest pozorna - a więc nieważna. Te przykładowe zaledwie dziwaczne okoliczności nie wzbudziły podejrzeń śledczych, którzy od razu z góry założyli, że nie doszło tu choćby do oszustwa, niekorzystnego rozporządzenia mieniem, czy nadmiernego wzbogacenia się.

Prokuratura Krajowa... myli obydwu mężczyzn

W nadesłanym komunikacie Prokuratura Krajowa odnosi się jednak do podejrzenia, jakoby mogło zajść tu przestępstwo lichwy. Jak stwierdza - nawet jeśli miało ono miejsce, okres jego przedawnienia to 5 lat. Oznacza to, że czas na dochodzenie zakończył się z rokiem 2014. Podkreślono także, że materiał zgromadzony w sprawie nie dostarczył podstaw do stwierdzenia, jakoby Andrzej Piasecki w celu osiągnięcia korzyści majątkowej wprowadził rodzinę w błąd czy wykorzystał jej nieporadność.

W komunikacie PK… myli obydwu mężczyzn, i to w zdaniach następujących po sobie. Jak wskazano, Piotr Rutkowski (nazwany Andrzejem Piaseckim) złożył zawiadomienia o przestępstwie dopiero w 2020 roku, po utracie mieszkania. Przez poprzednie 10 lat - po zawarciu układu z pożyczkodawcą - w żaden sposób nie działał w tej sprawie i nie informował, że został jakkolwiek oszukany.

Czy mieszkanie - kilkukrotnie więcej warte, niż pożyczka, której formalnie nie było (sic!) można było przejąć? “Krajówka” nie odnosi się do tego problemu, podobnie jak do kwestii pozorności umowy. Jak wskazywał nam sędzia cywilny, którego poprosiliśmy o komentarz w sprawie w poprzednim tekście, przy takim oporze i nieznajomości prawa cywilnego ze strony śledczych i prokuratury, trudno będzie udowodnić, że doszło do przestępstwa i rozwiązać sprawę na gruncie karnym. Ale Piotr Rutkowski może spróbować walczyć o sprawiedliwość na stopie cywilnej.

- Umowa o współpracy opisuje - w bardzo mętny sposób - zupełnie inną czynność, niż ta, która faktycznie miała miejsce. Dodatkowo, skoro nie ma jasnej umowy o pożyczce, to nie ma zabezpieczenia. Zarówno umowa, jak i akt o zabezpieczeniu, są nieważne. Zabezpieczenie upada, mieszkanie może wrócić do Rutkowskiego. Tu nie ma co zabezpieczać, bo nie było pożyczki. I taką argumentację powinien obrać pan Piotr oraz jego prawnicy, próbując doprowadzić w sądzie do unieważnienia całej tej sytuacji - ocenia sędzia (z racji czynności w zawodzie prosi o zachowanie anonimowości).

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Obserwuj nas także na Google News

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24