Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez życie idziemy śpiewająco

Anna Dziura
Aleksandra i Kornelia Mistachowicz - rozkochane w muzyce, śpiewająco idą przez życie, w którym nie ma miejsca na rutynę. Wyjazdy, warsztaty, koncerty, wyzwania. Muzyka maksymalnie wypełnia ich codzienne dni. Poznajcie dwie utalentowane mieszkanki Jasła

Repertuar od W. Houston po Bacha i nie trzeba nic więcej - mówią. Kornelia studiuje na wydziale Edukacji Artystycznej w zakresie sztuki muzycznej. Ola w tym roku rozpoczyna studia na wydziale chemii, Uniwersytetu Jagielońskiego. Po stronie strat: dużo pracy, mało wolnego czasu. Jaki zysk? Rozumieją się bez słów. Gdy stoją razem na scenie, nie liczy się nic innego; są one, widz i muzyka.

Od najmłodszych latAleksandra i Kornelia Mistachowicz, znane w środowisku muzycznym jako Siostry Mistachowicz, ukończyły Szkołę Muzyczną II stopnia w Jaśle, na wydziale wokalnym. Przygodę z muzyką rozpoczęły mając 3 i 4 lata, kształcąc się pod okiem wielu nauczycieli śpiewu. To pozwoliło im zdobyć kilkunastoletnie doświadczenie wokalne i sceniczne. Aktywnie uczestniczą w licznych występach, konkursach, przeglądach wokalnych oraz koncertach. Od najmłodszych lat brały udział w teledyskach promujących Jasło. Mają na swoim koncie wiele sukcesów wokalnych.

- Od małego łapałyśmy za pilota od TV i wyskakiwałyśmy na kanapę, naśladując najsłynniejsze gwiazdy. Rodzice, widząc nasz zapał, kupili nam pod choinkę mikrofony, później klawisze. Jako siostry trzymałyśmy się zawsze razem, ale z czasem zaczęły nas rozdzielać kategorie wiekowe na konkursach oraz uroczystości, na których nie miałyśmy możliwości być razem - mówią siostry Mistachowicz.

Z upływem lat, nabierając coraz większego doświadczenia, pojawiały się nowe pomysły. Dziewczyny próbowały swoich sił śpiewając na ślubach znajomych, krewnych. Później zrodził się pomysł stworzenia ,,Sióstr Mistachowicz” uświetniających m.in. ceremonie ślubne.

W repertuarze posiadają najpiękniejsze utwory z szeroko pojętej muzyki religijnej, popowej i klasycznej. Podczas swojej edukacji w jasielskiej szkole muzycznej, równolegle ze śpiewem, pobierały lekcje gry na fortepianie.

Przez okres 2 lat należały do chóru Soli Deo, z którym występowały na wielu konkursach, festiwalach oraz koncertach. Śpiewały z chórem podczas trasy koncertowej w kościołach w Polsce i za granicą.

Razem do celu...Kochają moment, gdy są na scenie, biorą mikrofon, patrzą przed siebie i zaczynają śpiewać. To tak, jakby zaczynały podróż w nieznane, do krainy wrażliwości i piękna nie do opisania. - Na scenie ogarnia nas spokój. W życiu codziennym jest to niemożliwe - mówi Kornelia. Będąc na scenie mamy dla siebie czas, regenerujemy się. Mam wrażenie, że minuty wolniej uciekają. Kiedy śpiewam, mam w sobie trudną do opisania siłę, która daje mi pozytywnego kopa. Aż chce się żyć - dodaje Aleksandra.

Kornelia to urodzona optymistka. Ola potrafi postawić siostrę do pionu. Obie doceniają to, co dał im los. Rozwijają talenty i idą z impetem do przodu. Czy przejmują się krytyką? Nie. W każdym starają się dostrzec coś dobrego, jakiś sygnał, który jeszcze bardziej napędza je do działania. Życie jest zbyt krótkie, by siedzieć cicho w kącie i nic nie robić. Człowiek powinien doceniać to, co dał mu los i z całych sił próbować realizować się. To taki impuls do bycia szczęśliwym. Dodatkowym pozytywem jest fakt, że mają siebie. W ich życiu nie ma miejsca na rywalizację. Świat sam w sobie to jeden wielki wyścig szczurów. Jest brutalny i brakuje w nim miejsca na dobro i miłość - mówi Aleksandra. - Dziwi mnie i trochę zasmuca to, że ludzie nie wyznaczają sobie czytelnych celów, tylko w sposób nieuczciwy pracują i dorabiają się na czyimś nieszczęściu - kontynuuje Kornelia. Moja siostra jest moją bratnią duszą i to nie podlega żadnej dyskusji. To jest oczywiste. Mamy siebie i razem realizujemy nasze marzenia - podkreśla wokalistka.

Ambitny repertuar Droga na szczyt wymaga wiele pracy i poświeceń. Często trzeba z jednego zrezygnować, by móc realizować drugie. Siostry Mistachowicz w swoim życiu miały okazję pracować z niezwykłymi ludźmi, którzy brali aktywny udział w ich edukacji i sukcesie. Jedni otaczali je opieką, inni krytycznym okiem wskazywali na detale, nad którymi trzeba popracować. - Dzięki ludziom, których spotykamy na swojej drodze, czujemy się bezpiecznie i spokojnie. Mamy w sobie wiarę i siłę. Wiemy, że będzie dobrze - mówią zgodnie siostry Mistachowicz.

Repertuar wokalistek jest bardzo ambitny. Śpiewają utwory klasyczne, pieśni, muzykę rozrywkową. Ich praca niesie za sobą wiele trudu i ciągłych przygotowań.

- Angażujemy się w wiele projektów i ciągle doskonalimy swoje umiejętności. Wykonując swoją pracę, robimy to na maksa - mówią. Od zawsze wysoko stawiałyśmy sobie poprzeczkę. W realizacji marzeń wspierała nas rodzina i robi to do tej pory. Występy od najmłodszych lat z czasem dodawały nam pewności siebie. W zawodzie wokalisty liczy się siła przebicia. Za nami lata pracy, warsztatów. Przed nami mnóstwo wyzwań. Muzyka jest naszym priorytetem. Od zawsze chciałyśmy śpiewać, a teraz robimy wszystko, by tak było - mówią dziewczyny.

Za jeden z celów, który dziewczyny stawiają przed sobą, jest stworzenie czegoś własnego. To duże wyzwanie i zdają sobie z tego sprawę. Ich motto: ,,Czym cięższa walka, tym większe zwycięstwo”. Wierzą, że gdy staną na takim etapie w życiu, kiedy nie będą potrzebować nic więcej ani mniej, to będą spełnione. To taka złota równoważnia, która pozytywnie ich napędza i wytrwale do tego dążą.

- W miarę koncertów apetyt rośnie, a z każdym kolejnym przybywa pewność siebie - właśnie dzięki ludziom, którzy doceniają nas i nasze zaangażowanie. Ćwiczymy kilka razy w tygodniu, ale tylko wtedy, kiedy mamy mnóstwo pozytywnej energii. Ponieważ to właśnie ona rodzi w nas chęć do pracy - zaznaczają artystki.

Poza muzykąMuzyka zajmuje w życiu dziewczyn kluczowe miejsce. To jednak nie przeszkadza im w realizowaniu innych pasji. Ola interesuje się fotografią, uwielbia czytać książki i nie widzi dnia bez spaceru, biegania bądź roweru. Aktywnie spędza każdą wolną chwilę. Kora (zdrobnienie od imienia) wolne chwile spędza ucząc się kroków tanecznych w Studio Tańca „AT Dance” Tomasza Berkowicza, który również udziela dziewczynom studia do prób oraz pomaga w realizacji nagrań.

Wiemy, że dziewczyny pracują nad autorskimi projektami. Żyją chwilą i cieszą się z tego co robią. Ogromną radość sprawia im rosnąca popularność, ale zdają sobie sprawę, że mnóstwo pracy przed nimi. - Jest to dla nas ogromna radość, gdy ktoś nas rozpoznaje, a tym bardziej chce z nami zrobić zdjęcie, bądź prosi o autograf. Utwierdza nas to w przekonaniu, że to co robimy, podoba się ludziom i mamy zapał do dalszej pracy - podkreślają. Koncertów powoli nam przybywa, co nas bardzo cieszy. Wszystkich zainteresowanych będziemy informować na bieżąco o naszej pracy na profilu na Facebooku.

Dziewczynom życzymy wytrwałości, zapału i sukcesów. Każda z nich ma swoich idoli. Dla Oli jest to Christina Aguilera oraz Cher Loyd, natomiast dla Kory - Whitney Houston oraz Celine Dion. Kto wie, może rosną nam wielkie gwiazdy? Jedno jest pewne. Tym dziewczynom nie brakuje pomysłów. Miejmy nadzieję, że każdy z nich zrealizują i będą z życia czerpać mnóstwo satysfakcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24