Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przypominają legendę Bieszczadów

Ewa Gorczyca
Przy drodze do Mucznego i zagrody pokazowej żubrów stanęły retorty i model mielerza.

Plenerowa ekspozycja pokazująca metody suchej destylacji węgla drzewnego zorganizowana została w Nadleśnictwie Stuposiany. Tworzą ją nie tylko retorty i mielerze, które służyły do wypału, ale też barak, w którym mieszkali wypalacze. Podczas wypału stawał się dla węglarzy domem, musieli czuwać na posterunku pracy, zapewniając piecom opiekę i pilnując, by w odpowiednim momencie zakończyć wypał.

Barak w plenerowym muzeum to oryginał. Leśnicy wykupili go od byłych właścicieli i pozostawili przy dawnej bazie wypałowej.

Retort coraz mniej, ale jeszcze dymią

Jeszcze w 2000 roku w Bieszczadach działało ponad pięćdziesiąt takich baz, w których dymiło ponad sześćset retort. Dzisiaj zostało mniej niż dziesięć baz z około czterdziestoma retortami.

- Węgiel z bieszczadzkiego drewna został wyparty przez tańszy z importu - tłumaczy Edward Marszałek, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. - Pozostała jednak legenda o ludziach „czarnego zawodu” i przekazywana przez lata tajemnica układania specjalnych kopców - mielerzy, a później wypału w retortach. W ludzkiej pamięci pozostał też zapach dymu unoszącego się nad górami. Stąd pomysł na utworzenie muzeum plenerowego na terenie dawnej bazy wypału węgla drzewnego w Mucznem.

Węglarze albo wypalacze

Jedni z konieczności, inni z wyboru wybrali życie w środku Bieszczadów. Z umorusanymi twarzami, wyglądem przypominają górników.

- Węglarze dawniej osadzani byli w głębi puszcz, gdzie mieli prawo wycinać las i zwęglać pozyskane drewno - opowiada Edward Marszałek. - Mieszkali w skleconych z byle czego budach, dlatego też często nazywano ich budnikami, a ich osady - Budami. Na terenie Podkarpacia istnieją m.in. Budy Wolskie, Budy Łańcuckie, Buda Stalowska.

Wypał stał się podstawową metodą otrzymywania węgla drzewnego już na początku XX wieku. Wtedy wypalano go w mielerzach, czyli obsypanych szczelnie ziemią lub obłożonych darnią stosach. Budowano je kilka dni, wypalanie trwało ok. tygodnia. Cały proces był niebezpieczny, groził wybuchem i wymagał od węglarzy ogromnej czujności i znajomości fachu.

Wraz z popularnością grillowania, węgiel drzewny stał się mocno pożądanym towarem i zaczęto go produkować w stalowych retortach. Do wypalania najlepsze są buk i grab. W pierwszej kolejności należy załadować retortę, a gdy temperatura jest już odpowiednio wysoka, zamyka się górny otwór, aby ogień w środku równomiernie się rozkładał.

- Doświadczeni węglarze wiedzą, że gdy zniknie biały dym, a pojawi się niebieski, piec należy zalać wodą - w lecie nawet 100 litrami i uszczelnić błotem, aby woda nie wyparowała. Następnego dnia węgiel jest gotowy. Z całego pieca drzewa zostaje około połowa węgla - opowiada Marszałek.

Leśne tradycje mogą być magnesem dla turystów

Ekonomia sprawia, że wypał węgla drzewnego staje się coraz mniej opłacalny. To, co było legendą Bieszczadów, powoli zanika.

- Warto jednak zauważyć, że wypał wpisał się już w krajobraz i folklor Bieszczadów, stanowiąc atrakcję turystyczną. Z tego powodu może nie potwierdzi się opinia jednego z węglarzy, że za kilka lat wypałów w Bieszczadach nie będzie. Gdyby tak się stało, Bieszczady straciłyby coś ze swego niepowtarzalnego klimatu - uważa Marszałek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24