Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyroda i człowiek muszą żyć w harmonii

Jakub Hap
Archiwum
Wywiad z dr. Marianem Stójem, nowym dyrektorem Magurskiego Parku Narodowego.

W ostatnich dniach 2016 r. lokalną społeczność obiegła wieść o tym, że pieczę nad Magurskim Parkiem Narodowym (MPN) przejmie dr Marian Stój. Czy rządy znanego jasielskiego ornitologa, w przeszłości m.in. nauczyciela biologii w I LO i wojewódzkiego konserwatora przyrody ostudzą napięcia między MPN a okolicznymi mieszkańcami, o których ostatnimi czasy tak głośno?
Będę się starał wyciszyć konflikty, a przynajmniej je złagodzić. Wykonując różne funkcje zawodowe, zawsze starałem się szukać kompromisów w różnych kwestiach dotyczących ochrony środowiska przyrodniczego. Teraz będzie podobnie. Celem działania parków narodowych nie jest występowanie przeciw ludziom.

Właśnie chęć odczarowania faktycznej roli parku sprawiła, że postanowił pan ubiegać o fotel dyrektora MPN?

Jako osoba od dawna zainteresowana przyrodą MPN z niepokojem śledziłem całe to zamieszanie. Uznałem, że moje doświadczenie może pomóc zakończyć nikomu nie służący spór. Cieszę się, że moja koncepcja zarządzania MPN spodobała się komisji konkursowej i Minister Środowiska powołał mnie na stanowisko dyrektora. Ufam, że stopniowo dane mi będzie wprowadzać ją w życie.

Co jest priorytetem na „już”, co na kolejne miesiące, lata?W pierwszej kolejności zajmiemy się źródłem kontrowersji - opracowanym dla MPN projektem planu ochrony. Jego wprowadzenie jest obowiązkiem ustawowym. W wyniku m.in. protestów mieszkańców, projekt rozporządzenia dotyczący zatwierdzenia planu ochrony przez Ministra Środowiska, został zwrócony do poprawek, i na tę chwilę park nadal działa w oparciu o tzw. roczne zadania ochronne. Właśnie na poprawkach planu skupiona będzie nasza uwaga na przestrzeni bieżącego kwartału. Chcę, by ten dokument został dopracowany optymalnie, by minister mógł go podpisać jeszcze w tym roku. Będzie obowiązywał przez kolejne dwadzieścia lat. Jeśli chodzi o plany długofalowe - chcę, by park należycie chronił nie tylko przyrodę, ale również zachował ukształtowaną w procesie historycznym strukturę krajobrazu kulturowego Beskidu Niskiego oraz rozwijał turystykę. Między innymi będę dążył do przywrócenia szlaku niebieskiego, który przebiegał przez Hutę Polańską koło schroniska pana Morawskiego. Działalność edukacyjna i dydaktyczna nakierowana będzie przede wszystkim na mieszkańców otuliny parku, zwłaszcza dzieci i młodzież, np. poprzez zwiększenie liczby zajęć terenowych.

Zatrzymajmy się na chwilę przy priorytetach bieżących. Plan ochrony zostanie skonsultowany z mieszkańcami?W tym temacie ponoć faktycznie zabrakło komunikacji. Gdy ludzie usłyszeli, że obszar parku w większości ma być objęty ochroną ścisłą i czynną zachowawczą, przestraszyli się. Swoje zrobiły też plany 200-metrowej strefy buforowej wzdłuż granicy parku, a także wytyczanie korytarzy migracyjnych przez prywatne działki, które w takich sytuacjach mogą stracić na wartości. Jako że informacje o tym wszystkim szły nieoficjalnymi kanałami, to ludzi zabolało, iż o zmianach dotyczących ich własności dowiadują się z zewnątrz. Z mieszkańcami powinno się rozmawiać od samego początku tworzenia planu ochrony. Muszą wiedzieć, że np. korytarze migracyjne, którymi od lat przemieszcza się zwierzyna, będą działać tak, jak do tej pory. Nie zostaną one przecież wyłączone z użytkowania przez człowieka.

Nie obawia się pan, że trudno będzie przekonać ludzi np. do zaakceptowania faktu, że w obrębie oficjalnie wyznaczonych korytarzy nie będą mogli się budować? W takiej sytuacji jest m.in. rodzina Müllerów z Kotani. Naszym celem jest skorygowanie planu tak, aby okoliczna ludność go zaakceptowała. Będziemy skłonni iść mieszkańcom na rękę, oczywiście na tyle, na ile nie będzie to kolidować z obowiązującymi przepisami Ustawy o ochronie przyrody. Z niektórymi osobami już udało się nawiązać porozumienie, m.in. właśnie z panią Müller. Jestem też umówiony na rozmowę z kolejnymi mieszkańcami. Wierzę, że w każdym przypadku kompromis będzie możliwy.

W Krempnej i okolicach od dawna słychać głosy, że władzom parku mało emigracji, że na rękę byłoby im, gdyby cała miejscowa ludność wyjechała - wtedy teren MPN w całości byłby do dyspozycji ekologów. Tymczasem obszar ochrony ścisłej ma zostać zwiększony trzykrotnie. Po ponownym przeanalizowaniu map drzewostanowych okazało się, że można z ochroną ścisłą zejść z 38 do 29 proc. Zmiana, która nastąpi, w zasadzie nie będzie zauważalna dla mieszkańców - zwłaszcza mając na uwadze, że MPN jest najbardziej zalesionym ze wszystkich parków w Polsce. Las pokrywa go w 95 proc. By mieszkańcy byli spokojni, po skorygowaniu planu ochrony poprosimy wszystkie gminy sąsiadujące z parkiem, by zaopiniowały ten dokument. Choć takie opinie nie są wiążące, postaramy się, aby były one pozytywne.

Obszar ściśle chroniony jest zamknięty dla ludzi? Nie. Człowiek nie może tu ingerować w procesy przyrodnicze, jednak mogą przebiegać tamtędy szlaki turystyczne, ścieżki edukacyjne czy rowerowe. Parki narodowe mają służyć ludziom, człowiek ma podziwiać w nich piękno przyrody, zdobywać wiedzę przyrodniczą, wypoczywać. I w MPN nic się w tym zakresie nie zmieni.

A co z Doliną Ciechani? Dla wielu to najpiękniejsze miejsce w Beskidzie Niskim. Park otworzy ją dla turystów? Droga z Krempnej do Ożennej, przez Ciechanię, od paru lat jest nieprzejezdna. W tym roku zostanie naprawiona. Starosta na razie nie zgodził się, by została przekazana parkowi, obiecał jednak z nami współpracować, doprowadzając ją do przejezdności, aby mogła służyć jako droga alternatywna w razie podmycia przez Wisłokę drogi wojewódzkiej. Może być także przystosowana dla rowerzystów, a zimą dla kuligów.

Czy park, zatrudniając pracowników, w pierwszej kolejności bierze pod uwagę ludzi z okolicznych miejscowości?Tak, większość pracowników MPN mieszka w gm. Krempna.

Postaram się, by park, oferując pracę, nadal traktował mieszkańców tych okolic w sposób uprzywilejowany. Oczywiście nie zawsze będzie to możliwe, zwłaszcza, gdy potrzebował będę określonych specjalistów.

Jako miłośnik MPN ma pan w nim ulubione zakątki?Tak, najbardziej sobie cenię przejście doliną Wisłoki z Rostajnego na górkę do Nieznajowej. Cisza, spokój, piękne widoki na zalesione szczyty Feszówki, Cyrli, Uherca oraz malowniczą dolinę, całkowicie wyludnioną wioskę łemkowską, gdzie ostały się pojedyncze krzyże kamienne, figurki oraz cmentarz. A po drodze można obserwować ciekawe gatunki roślin, ptaków i innych zwierząt.

Prywatnie Marian Stój jest...Pasjonatem ptaków, które zimą racjonalnie dokarmiam, a wiosną i latem badam m. in. metodą obrączkowania. I to nie tylko drobne gatunki, ale również ptaki dużych rozmiarów, np. orły przednie, orliki krzykliwe, bociany, czaple czy sowy. W przydomowym ogrodzie natomiast chowam kury zielononóżki kuropatwiane, które są najstarszą rasą kur wyhodowanych w Polsce - jest to tak zwana „kura patriotyczna”. Jestem żonaty, wspólnie z żoną wychowaliśmy dwoje dorosłych już dzieci. Wszyscy bardzo lubimy zwierzęta. Ochrona przyrody to dla mnie nie tylko praca, ale przede wszystkim wielka pasja. Ufam, że jako dyrektor MPN nie raz dam temu dowód.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24