Przystanek Bieszczady pokaże fascynujące historie
- Zaczęło się od tego, że filmowcy byli u Nieckulów w Lipiu - opowiada Stanisław Myśliński. - Akurat wymienialiśmy z nimi konie i tak załapałem się na plan serialu. Potem filmowcy odwiedzali nas już w Polanie.
Ekipa tłumaczyła, że ma to być serial o codziennym życiu autentycznych ludzi. - Taki reality show - dodaje Myśliński. - I chyba z nami taki reality im wyszedł. Zawsze mieli jakiś pomysł na zdjęcia, ale zazwyczaj nic z niego nie wychodziło. Życie pisało inny scenariusz.
Konie to niejedyna pasja Myślińskich. Poznali się w górach, szukając ciszy i swego miejsca na ziemi. Pokochali Tatry, tam też na Wiktorówkach wzięli ślub. Ale dom znaleźli w Bieszczadach. Wrócili do miejsca zawarcia ślubu po 10 latach. Ruszyli z Bieszczad na grzbiecie hucułów na Wiktorówki, by uczcić rocznicę.
Jedną z pasji Stanisława są wyprawy skiturowe, kiedy to wędruje po górach na nartach z dala od turystycznych tras. Ostatnią spędził w północnej Szwecji. Największą miłością darzy jednak dalekie wyprawy konne w dzikie zakątki świata. Konno przemierzył między innymi Ukrainę oraz dzikie stepy i góry Mongolii.