Stracił psy w ciągu ostatniego tygodnia. Jego siostra Irena mieszkająca w sąsiedztwie rozpacza za zjedzonym przez wilki źrebakiem i dwoma pieskami. Władysław Nosal za cielakiem. Inni gospodarze z Bandrowa mają podobne doświadczenia.
- Od wiosny watahy zabiły u nas już kilkanaście owiec, trzy źrebaki i chyba z dziesięć psów - skarżą się mieszkańcy. - Żadne sposoby odstraszania nie pomagają. Na czerwone szmaty dawno przestały reagować, nie boją się radia wywieszanego na ogrodzeniach. Zaczynają podchodzić do ludzi. Na podwórku czują się już prawie jak w lesie.
Psy wyją ze strachu
Przywrócenia odstrzałów na wilki domagają się od dawna nie tylko rolnicy. Z taką prośbą zwrócił się do ministra środowiska także Polski Związek Łowiecki.
W obydwu przypadkach Państwowa Rada Ochrony Przyrody zaopiniowała wnioski negatywnie. Powód: zdaniem PROP wilk jest wciąż gatunkiem zagrożonym i rzadkim w skali Europy.
Foksterier Tadeusza Trojnara czuł niebezpieczeństwo.
- Reksio wył nocami jak oszalały - opowiada rolnik. - W końcu wilki zrobiły swoje, a mój pies nie miał szans na obronę. Ważył może z 20 kilo... Ślad po nim nie został.
Bez psa smutno, więc Tadeusz kupił sobie mieszańca.
- Siedzi w ogrodzeniu za wysoką siatką, ale czy to go uchroni przed wilkami? - pyta.
- W piątek w nocy skamlał ze strachu. Na drugi dzień rano kilkadziesiąt metrów dalej natrafiłem na ślad wilka. Musiał być duży basior, poznałem po odcisku łapy. On tu wróci, bo wie, że na podwórzu czeka na niego łatwy łup.
Nacisną na ministra
Skarb państwa płaci tylko za szkody wyrządzone przez wilki wśród zwierząt gospodarskich, czyli krów, koni, owiec. Psy nie są za takie uważane.
- Czas to zmienić - mówi mieszkaniec Bandrowa. - We wrześniu przyjedzie w Bieszczady minister środowiska, będzie musiał nas wysłuchać.
Straż Łowiecka niemal codziennie wyjeżdża szacować wilcze szkody.
- We czwartek straciłam trzy owce, a sąsiada zginął jamnik - mówi Renata Kozdęba z Lutowisk. - W Nasicznem, Dwerniku, Zatwarnicy kilka psów w tygodniu pada ofiarą watah.
Kiedyś zginie człowiek
W tym roku w Bieszczadach wilki zagryzły już prawie 100 owiec, kilka koni i krów, około 30 psów. Największe straty ponieśli hodowcy owiec w Serednicy i Jureczkowej.
- Mieszkam w Bieszczadach od 1959 r., ale nigdy wilki nie pchały się do ludzkich zagród - mówi Tadeusz Trojnar. - Kiedyś dojdzie do bezpośredniej potyczki i zginie człowiek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Opozda podjęła decyzję w sprawie Vincenta. Królikowski nie ma tu nic do gadania
- Ostrzegamy: Daniel Martyniuk znowu "śpiewa". Ekspertka wysyła go na oddział
- Dawno niewidziana Szostak na imprezie. Bardzo się zmieniła [ZDJĘCIA]
- Roksana Węgiel i Kevin Mglej wezmą nowy ślub! Sensacyjne szczegóły tylko u nas