Małego żubra znaleziono w 2005 r. w Rabem. Najprawdopodobniej odłączył się od stada w czasie powodzi, która przeszła w Bieszczadach. Zwierzęciem zaopiekowali się leśnicy. Nadali mu imię Pubal.
Przez 9 miesięcy był pod opieką leśniczego Witolda Szybowskiego i jego żony Urszuli. W kwietniu odzyskał wolność. Przyłączył się do stada dziko żyjących żubrów, ale bardzo szybko z niego emigrował. Zaczął płoszyć turystów, szukając kontaktu z człowiekiem. Trafił więc do zagrody w Woli Michowej.
Razem z Pubalem w zagrodzie jest żubr Bolo, który sam tam przywędrował. Bolo w 2001 r. został sprowadzony ze Skandynawii. Choć poznał już smak wolności, na zimę schronił się w zagrodzie.
Pubal, dzięki obecności starszego osobnika oswaja się z twardymi regułami życia. Bolo nie dopuszcza go do koryta zanim się sam nie naje.
Kilka dni temu swojego pupila odwiedził Witold Szybowski. Żubr nie zareagował na jego obecność, choć leśnik wołał go pieszczotliwym zdrobnieniem.
- Kiedyś na wołanie od razu do mnie przychodził. Teraz mnie zapomniał - mówi leśnik.
Mimo to Pubal nadal lgnie do ludzi. W niedzielę uciekł z zagrody i szedł za ludźmi do kościoła. Żubr musi zdziczeć, bo pozbawiony opieki stada może stać się ofiarą wilków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?