Radny PiS: Prezydent Rzeszowa się wypalił

W piątkowe popołudnie prezydent, jego zastępcy i urzędnicy spotkali się w ratuszu z mieszkańcami osiedla Śródmieście. Spotkanie dotyczyło bieżących spraw i problemów w tym rejonie, ale także planów przyszłorocznego budżetu Rzeszowa.

W czasie dyskusji urzędnicy zaprezentowali nagranie z lipcowej sesji Rady Miasta Rzeszowa. Wypowiadał się na nim Robert Kultys, radny Prawa i Sprawiedliwości, a jego słowa padły podczas gorącej dyskusji na temat uchwały przygotowanej przez klub Platformy Obywatelskiej.

O co chodzi? Radni PO, którzy są autorami filmu, postanowili w ten sposób wyrazić sprzeciw wobec polityki rzędu PiS, który planuje zmienić zasady przyznawania samorządom pieniędzy na budowę, modernizację i remonty dróg powiatowych i gminnych.

W tej chwili dotacje otrzymuje się po spełnieniu pięciu kryteriów, które są punktowane według określonych zasad. Z tego źródła Rzeszów dostał do tej pory m.in. dopłaty do budowy okrągłej kładki dla pieszych nad aleją Piłsudskiego oraz mostu im. Narutowicza, w rejonie sanepidu.

Dodatkowe kryterium, jakie chcą wprowadzić rządzący politycy dotyczy dochodów miasta. A te w Rzeszowie są na tyle wysokie, że praktycznie dyskwalifikują miasto w wyścigu po pieniądze z tej puli w kolejnych rozdaniach.

Podczas lipcowej sesji sprzeciw wobec takiego pomysłu wyrazili radni PO i prezydenckiego Rozwoju Rzeszowa. PiS nie poparł apelu. Robert Kultys tłumaczył wówczas, że Rzeszów jako duże i silne miasto ma o wiele większe możliwości pozyskiwania zewnętrznych pieniędzy niż małe gminy.

- Jeśli rząd szykuje rozporządzenie, które da tym gminom większe szanse na pozyskanie funduszy, to nie żałujcie im tego. Jesteśmy dużym miastem, mamy wysokie wpływy z podatków, jesteśmy w stanie prowadzić duże inwestycje. Nie stracimy z tego powodu, a gminy zyskają. Tam też mieszkają Polacy, nie patrzmy na to tylko przez pryzmat własnego interesu. Niech gminy też się rozwijają - mówił radny Kultys.

Tadeusz Ferenc postawę radnych PiS dobrze pamięta. Podczas ubiegłotygodniowej sesji przedstawił sytuację mieszkańcom osiedla Zimowit, którzy przyszli do ratusza protestować przeciwko pomysłowi zabudowy terenu zielonego między ich domami.

W ich obecności grzmiał do radnych PiS, że podczas lipcowego posiedzenia mówili, aby nie dawać pieniędzy Rzeszowowi, tylko innym mniejszym miastom. Dlaczego tak bardzo zdenerwowały go słowa radnego Kultysa?

- Bo zarówno ja, jak i radni jesteśmy tu po to, aby służyć miastu i zdobywać dla niego pieniądze. Trzeba walczyć o każdą złotówkę i wbudowywać ją w miasto. Na tym polega nasza praca, po to wybrali nas mieszkańcy, dając nam kredyt zaufania

- argumentuje prezydent Ferenc.

Radny Kultys puszczenie mieszkańcom nagrania z sesji uważa za okazanie słabości obecnej władzy i rozpoczęcie kampanii wyborczej.

- Ktoś mógłby pomyśleć, że prezydenta zabolało, że Rzeszów będzie miał o kilka procent mniejsze możliwości pozyskania pieniędzy, bo istotnie sprawa dotyczy tak niewielkiej kwoty. Moim zdaniem chodzi mu o zupełnie coś innego. Prezydent widzi, że wiele z jego zamierzeń tej kadencji mu nie wychodzi i nie może się nimi pochwalić - uważa.

I wylicza:

- Zawalił sporządzenie wniosku o dofinansowanie obwodnicy południowej, ostatnio nawet Samorządowe Kolegium Odwoławcze kwestionuje prawidłowość jego działań. Padł projekt mini zoo na Zalesiu. Nie jest w stanie zrealizować budowy Centrum Sztuki Współczesnej przy ul. Reformackiej. W kolejkę jednoszynową w Rzeszowie już mało kto wierzy, podobnie słabo wygląda pozyskanie Zamku Lubomirskich na cele kultury dla miasta, a remont 3 Maja to jedna wielka kompromitacja - uważa radny PiS.

Odwołuje się także do ostatniej wizyty w ratuszu mieszkańców Zimowita.

- Coraz częściej przychodzą na sesje niezadowoleni mieszkańcy, którzy otwarcie krytykują działania prezydenta. Dlatego on wpada w panikę i przed wyborami szuka winnych. Najpierw byli to mieszkańcy i ekolodzy, potem według jego słów „urzędasy” a teraz, jak widać, radni PiS, którzy są przecież mniejszością w radzie miasta. Do tego na ostatniej sesji wraz z mieszkańcami przekonaliśmy większość radnych z klubu prezydenta, aby nie poparli jego uchwały w sprawie Zalesia. Reakcja prezydenta świadczy o jego wypaleniu

- twierdzi radny Kultys.

- Skoro tak źle się dzieje w Rzeszowie, to dlaczego podczas lipcowej sesji radny Kultys przekonywał, że w mieście dużo się buduje, o wiele więcej niż w sąsiednich gminach? - pyta Marcin Stopa, sekretarz miasta Rzeszowa. - Czy postawa radnych, którzy na siłę uzasadniają, że powinniśmy rezygnować z dofinansowania inwestycji na rzecz gmin jest godna radnych Rzeszowa? Myślę, że o to akurat powinni zabiegać radni z gmin - dodaje sekretarz.

- Zacząłem kampanię wyborczą? Tak, prowadzę ją od 15 lat, każdego dnia rządząc miastem - ucina prezydent Ferenc.

Andrzej Dec z PO, przewodniczący Rady Miasta Rzeszowa tak komentuje sprawę:

- Najlepszą obroną jest atak. Tę starą zasadę zastosował radny Robert Kultys, kiedy prezydent Ferenc zarzucił radnym PiS przedkładanie troski o inne samorządy nad interes Rzeszowa. Nie próbował tłumaczyć postępowania swojego klubu, bo prawda jest taka, że wytłumaczyć da się ją jedynie nadgorliwą i bezkrytyczną obroną wszystkiego, co rząd PiS-u wymyśli, czy zaproponuje - bez względu na to, czy to będzie służyć naszemu miastu, czy nie. Ten brak racjonalnych argumentów zastąpił totalnym atakiem na prezydenta, zgodnie ze znanym schematem stosowanym przez propagandę ZSRR, która na amerykańskie zarzuty wobec systemu komunistycznego odpowiadała: „a u Was biją Murzynów”.

ZOBACZ TEŻ: Robert Kultys o imigrantach