Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny Szumny: nie dam się obrażać prezydentowi Wolickiemu

Beata Terczyńska
Radny PiS Waldemar Szumny (z lewej) poczuł się dotknięty słowami Henryka Wolickiego (z prawej), dotyczącymi jego kariery zawodowej.
Radny PiS Waldemar Szumny (z lewej) poczuł się dotknięty słowami Henryka Wolickiego (z prawej), dotyczącymi jego kariery zawodowej.
Dziś poznamy stanowisko Henryka Wolickiego, od którego rady PiS Waldemar Szumny domaga się przeprosin za pomówienie.

Do pomówienia miało dojść na wtorkowej sesji, którą zdominowała awantura o stan miejskiej oświaty. PiS przedstawiał zarzuty wobec edukacji i propozycje zmian, a ratusz odpierał ataki. Nerwy puściły Henrykowi Wolickiemu, pełnomocnikowi ds. edukacji, który - broniąc szkolnictwa w mieście - dotknął przy okazji kariery zawodowej radnego Waldemara Szumnego.

Osobiste wycieczki

- Konkretne propozycje zmian, by poprawić stan oświaty zostały potraktowane przez prezydenta, jego urzędników i niektórych radnych jako atak - mówił podczas zwołanej w piątek konferencji prasowej Robert Kultys, szef klubu radnych PiS. - Najbardziej bulwersujące było jednak wystąpienie pełnomocnika ds. oświaty. Jego metodą debaty stało się publiczne zniesławianie dyskutantów. Próbował zdyskredytować radnego Szumnego przez rozpowszechnianie pomówień szkalujących go w środowisku zawodowym i podważających jego wiarygodność.

Radni PiS uważają, że było celowe, gdyż: - Na ostrzeżenie przewodniczącego rady, że zabierze głos pełnomocnikowi, jeśli ten nie przestanie stawiać zarzutów o charakterze osobistym, momentalnie zareagował sam prezydent. Zamiast przywołać urzędnika do porządku, kazał mu kontynuować szkalującą wypowiedź, a potem sam kontynuował te zarzuty - denerwował się Kultys.

Osiem krzesełek jako zadośćuczynienie

- Żądam, by prezydent i pełnomocnik na sesji, w obecności zaproszonych dyrektorów szkół odwołali nieprawdziwe informacje naruszające moje dobra osobiste - postawił warunek radny Szumny.

- Nie będę na razie występował z roszczeniem o zapłatę na cel społeczny, ale domagam się, by jako zadośćuczynienie z własnych pieniędzy kupili 8 krzesełek dla Szkoły Podstawowej nr 17. W przeciwnym wypadku, będę zmuszony podjąć kroki prawne.

Skąd akurat żądanie kupna krzeseł? Otóż na sesji radny Szumny pokazał zdjęcie zdezelowanego mebla, które dostał od rodzica, co miało być dowodem na to, że w mieście brakuje pieniędzy na oświatę. Prezydent Ferenc twierdził wówczas, że to zdjęcie sprzed 12 lat, które radny ma sobie wsadzić do albumu.

Radny Szumny chce, by zachowanie urzędników, na które ma dowód, bo wystąpił o zabezpieczenie nagrania sesji, potępiła komisja rewizyjna i cała rada miejska.

Taki język nie przystoi prezydentowi

Radni żalili się też na niewybredne, nieparlamentarne słownictwo prezydenta.

- Wielokrotnie na sesji przekraczał on zasady elementarnej kultury, zwracał się do nas bez szacunku, czasami w słowach nielicujących z powagą, godnością miejsca i osoby publicznej - mówili Robert Kultys i Jerzy Cyprys. - Przerywanie wypowiedzi i personalne atakowanie radnych stało się powszechne. Prezydent wręcz szczyci się, że lubi "mocnym" językiem rozmawiać z urzędnikami i wymagać od nich. Dotychczas, mimo że z niesmakiem przyjmowaliśmy te zachowania, staraliśmy się nie robić z tego sprawy publicznej w trosce o dobre imię miasta. Dość tego. Trzeba wymusić prawnie na prezydencie zaprzestanie tych praktyk.

Ratusz to nie Wersal

W piątek prezydenta nie było w ratuszu. Jego rzecznik tak skomentował sprawę: - Kampania wyborcza się rozpoczęła. Widać, że parcie na szkło jest olbrzymie, więc należy się spodziewać dalszych takich konferencji. Jeśli chodzi o przeprosiny, to absolutnie nie było nic takiego powiedziane, za co ktokolwiek musiałby przepraszać. Jeżeli ktoś uważa, że został obrażony, to jego problem - mówi. - Urząd to nie Wersal, tylko ciężka praca, podczas której codziennie trzeba pokonywać różne przeszkody. Jeżeli ktoś się obraza na to, ze inny popatrzy na niego krzywo, czy coś powie, jego sprawa.

Henryk Wolicki w piątek był w konsulacie Węgier w Krakowie. Telefonicznie nie chciał komentować swojego zachowania na sesji. Mówił jedynie, że był w szkole, by wyjaśnić sprawę krzesełek i jak twierdzi, dyrektor i kierownik gospodarczy były oburzone, że na podstawie dwóch wyciągniętych, starszych krzesełek ktoś mógł zbudować taki obraz szkoły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24