Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radość przez łzy

Tomasz Leyko
Po meczu trener Wojciech Ostrowski bił brawo swoim zawodnikom, ale nie miał powodów do radości.
Po meczu trener Wojciech Ostrowski bił brawo swoim zawodnikom, ale nie miał powodów do radości. KRZYSZTOF URBAŃSKI
- Niestety to już jest koniec - powiedział ze łzami w oczach na konferencji prasowej trener Stali Wojciech Ostrowski.

Radość ze zwycięstwa mielczan zgasiła informacja z Wrocławia, gdzie Śląsk nie sprostał Azotom Puławy co praktycznie przekreśliło szanse Stali na uniknięcie degradacji.

W Stali nie mogli zagrać Sasza Boret i chory Michał Salami. Złośliwi mówili, że nieobecność tego drugiego nie jest osłabieniem lecz wręcz przeciwnie. Choć mielczanie głównie grali środkiem i prawym skrzydłem to grający na lewej flance Tomasz Mróz spisał się bez zarzutu.

Szczęśliwy bezrękawnik
Gospodarze mimo trudnej sytuacji w tabeli mieli więcej chęci do gry. Już po ośmiu minutach prowadzili 6-2. Na moment oddali inicjatywę gościom (6-6), ale w 17 minucie po trafieniu Adama Babicza było już 10-7 dla Stali. Do bramki Stali za Krzysztofa Lipkę wszedł Bartłomiej Pawlak. Obydwaj grali w czerwonych bluzach i zielonych bezrękawnikach, bo działacze nie przygotowali dwóch bluz w odpowiednich kolorach i sędziowie kazali im się przebrać.
- Może w następnym meczu też zagram w tej zielonej kamizelce, bo dziś najwyraźniej przyniosła mi szczęście - żartował po meczu Pawlak.
Drugi bramkarz Stali zagrał świetny mecz. Bronił jak w transie i asystował przy bramkach, idealnie dogrywając do kolegów wychodzących na kontry.
Wstydzić powinien się tylko za końcówkę I połowy. Goście 3 sekundy przed końcem wznawiali grę po stracie bramki i rzucili w stronę bramki Pawlaka. Ten myślał, że trwa już przerwa i nawet nie próbował zatrzymać piłki. Prezes i kierownik drużyny Antoni Weryński był wściekły. Na szczęście nikt nie wszedł mu w drogę, gdy zmierzał do szatni.
Od radości do łez
Mimo prowadzenia różnicą 5 bramek zwycięstwo stało pod znakiem zapytania, bo nie dość, że mielczanie grali w osłabieniu to od 25 minuty musieli sobie radzić bez obrotowego Dariusza Kubisztala. Za brutalny faul na Michale Janusiewiczu został wyrzucony z boiska. Uraz Janusiewicza był na tyle poważny, że również nie wrócił on już do gry. Stal grała dobrze w obronie. Skuteczność też nie była najgorsza.
Mielczanie jak nigdy kontrowali sytuację. Rywalizację o tytuł gracza meczu stoczyli Sobut i Babicz. Pojedynek zakończył się remisem ze wskazaniem na Babicza. Ale to Sobut postawił kropkę nad i rzucając sekundę przed końcową syreną 30 bramkę. Potem był wybuch radości, sto lat dla trenera z okazji poniedziałkowych imienin, po czym przyszły wieści z Wrocławia. Szanse na utrzymanie są już tylko na papierze. Nikt nie wierzy, że Azoty lub Techtrans przegrają wszystkie 3 pozostałe mecze.
BRW STAL MIELEC - TECHTRANS DARAD ELBLĄG 30-23 (18-13)
STAL: Lipka, Pawlak - Mróz 2, Piętak 4, Gąsior, Przybylski 3, Sobut 6 (3 z karnych), Mochocki 1, Kandora 1, Babicz 9, Kubisztal 1, Krzysztofik. TECHTRANS: Wróbel, Stankiewicz - Marzec 5, Perwenis 5, Borsukowicz 4, Januszewski, Sadowski 1 (z karnego), Fonferek 1, Janusiewicz 2, Babicki 3 (1), Malandy 1. SĘDZIOWALI: Marek Góralczyk (Świętochłowice) i Mirosław Baum (Warszawa) KARY: 12 i 8 minut CZERWONA KARTKA: Kubisztal (25-brutalny faul) WIDZÓW: 700

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24