Rafał Gliński, trener Stali Mielec: Jest tak ewentualność, że jeszcze zagram, ale nie chciałbym tego robić

Wszystko gotowe do sezonu?
Tak. Pozostają ostatnie szlify na które mamy jeszcze kilka dni. Potrzebujemy tylko w pełni zdrowych ludzi. Na szczęście urazy są drobne i nie wykluczają zawodnika z występu meczowego. Pewnie nie będę miał wszystkich do dyspozycji w meczu, ale zdecydowana większość zawodników już trenuje na pełnych obrotach.

Ma pan tremę przed pierwszym ligowym meczem w roli pierwszego trenera?
Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie i że przechodzi mi to obojętnie. Jest stres, taki trochę pozytywny i pewnie będzie przez długi czas ze mną, ale to normalne. Może z biegiem czasu będzie go mniej, ale chyba zostanie ze mną na długo.

Zamierza pan jeszcze pograć? Czy to już zamknięty temat dla pana?
Jest taka ewentualność, że pojawię się na placu gry, ale nie chciałbym tego robić. Wszystko będzie uzależnione od wyników, tego jak grać będzie nasza drużyna i oczywiście od tego jak będzie wyglądać nasza kadra. Jeżeli faktycznie jeden czy drugi złapie jakiś uraz i sztab medyczny powie, żeby lepiej odpuścić, to będę gotowy zastąpić kogoś.

Stal większość meczów sparingowych przegrała. Trudno być pozytywnym przed ligą.
Oczywiście. Sparingi sparingami, ale cała liga wie, że granie to się dopiero zaczyna teraz. Sparingi są po to, żeby ukierunkowywać zespół, zgrać go. Wyniki nie są ważne, patrzy się w kontekście meczów ligowych i ich wygrywania.

Jaki będzie ten sezon dla Stali Mielec?
Miejmy nadzieję, że jak najlepszy, ale czas pokaże. Co mogę powiedzieć w momencie, kiedy nie zagraliśmy jeszcze ani jednego ligowego meczu. Nie będę wróżył z fusów.

Który z zespołów jest w waszym zasięgu, a który poza nim? Płocka i Kielc nie musi pan wymieniać.
Jakby nie patrzeć, to zaczynamy, jako ostatnia drużyna poprzedniego sezonu i z każdym musimy się bić na maksa. Wszyscy znają tę ligę, jak ona wygląda, jak funkcjonuje. Wychodząc do meczu z Kielcami, każdy chce wygrać, ale każdy ma świadomość tego, z kim gra. Chcielibyśmy wygrywać z każdym. W każdej z drużyn było trochę zmian, trenerzy potrzebują czasu, żeby wdrożyć nowych i zespół się zrozumiał. Myślę, że będą niespodzianki.

Za kilka dni macie pierwszy mecz z Zagłębiem Lubin. To chyba jedyna drużyna, którą Stal pokonała dwukrotnie w poprzednim sezonie...
Tam są zmiany i u nas też i choć życzyłbym sobie tego, to nie musi być tak jak w poprzednim sezonie. Oni opierają się w dużej mierze na solidnym składzie, który gra ze sobą od kilku lat, a zmiany są tylko kosmetyczne. Trzeba mieć dużo pokory, tym bardziej że to wyjazd i będzie ciężko.

Wrócił pan do Mielca i co pana zdaniem się zmieniło w mieście? Bo sentyment pewnie jest...
Sentyment jest ogromny, powtarzałem to już nie raz, jak to, że czuję się tu świetnie. Mam wiele pięknych wspomnień związanych z klubem i to zostanie. A co się zmieniło w mieście? Powstaje nowa hala. Gołym okiem widać, że ta budowla rośnie, można ją zobaczyć. Kiedy już zostanie ukończona, to zrobi wrażenie na niejednym.

Pewnie nie możecie się doczekać, bo granie w ekstraklasie w szkolnej hali chluby nie przynosi...
Oczywiście, ale nie rozpatrujemy tego w taki sposób, że narzekamy, bo nie ma co narzekać. Nowa hala nie powstaje z dnia na dzień i trzeba na nią poczekać. Pandemia w tym nie pomogła, wręcz to opóźniła. Musimy się dostosować i skupić się na grze.