Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Wójcik: lubię pracować pod presją

Marcin Jastrzębski
Rafał Wójcik pracuje w Mielcu już ponad miesiąc. Od niespełna tygodnia jest I trener mieleckiej Stali.
Rafał Wójcik pracuje w Mielcu już ponad miesiąc. Od niespełna tygodnia jest I trener mieleckiej Stali. Krzysztof Kapica
Rozmowa z Rafałem Wójcikiem, trener Stali Mielec, który ma za zadanie utrzymać ten zespół w II lidze.

- Rozbiliście Świt, a Radomiak to outsider. Łatwo przewidzieć wynik...
- Jedziemy po trzy punkty. Wiemy jednak, że rywale nie będą symulować walki. Dlatego staram się tonować nastroje po pewnej wygranej 3:0 ze Świtem. Świętowanie tego zwycięstwa skończyliśmy godzinę po meczu. Chłopcy musza zrozumieć, że ciąży na nich odpowiedzialność. Nie mogą teraz zlekceważyć żadnego rywala.

- Wcześniej brakował im dyscypliny?
- Jestem na ławce od meczu z Garbarnią. Mieliśmy kłopoty w każdym elemencie gry. Zespół pogubił się w ofensywie i tracił za dużo bramek. Stal pozwalała rywalom na zdecydowanie za dużo. Przez niefrasobliwość straciliśmy sporo bramek. Nie liczę meczu w Siedlcach, gdzie Pogoń nas wypunktowała. Ze Świtem nie zagraliśmy idealnego meczu w obronie. Głupot zrobiliśmy już zdecydowanie mniej. Przeanalizujemy jeszcze to spotkanie, ale tylko pod kątem naszej gry.

- Pokonaliście słaby zespół..
- Nie wiem czy taki słaby. Świt zagrał zdecydowanie lepiej, odważniej niż Concordia Elbląg, która zamurowała swoją bramkę. Nasz niedzielny rywal zmusił do kilku interwencji naszych obrońców i bramkarza. Dla nas był to mecz na przełamanie i ku mojej radości odpaliło.

- Iloma napastnikami zagracie w Radomiu?
- Trzema, tak samo jak ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Opierając grę na mocnych skrzydłowych możemy realizować swoje cele. Nie możemy przecież ustawiać się na bezbramkowe remisy i liczyć na łut szczęścia. Grając zaś z drużynami pogodzonymi z degradacją można się srogo przeliczyć. Takie zespoły grają już bowiem na kompletnym luzie. Może nie gryzą trawy, ale mogą pokazać dobry futbol. Im też są potrzebne punkty. Walczą o honor.

- Nie boi się pan, że jest to zbyt ryzykowne rozwiązanie?
- Ale ta trójka nie jest wyłączona z obowiązków defensywnych. Poza tym siedmiu graczy potrafi skutecznie zapobiec utracie gola. Na treningu, gdy każę jedenastu chłopakom rozmontować broniących siedmiu graczy, jest wręcz minimalne prawdopodobieństwo, że padnie bramka. Dlatego mam pełne przekonanie do gry trójką w ataku. To rozwiązanie zdało egzamin w niedzielę i będziemy tak grać w kolejnych meczach.

- Możemy jeszcze porozmawiać o taktyce i personaliach?
- Wszystkiego nie chcę podawać do publicznej wiadomości. Co chcesz wiedzieć?

- Co dzieje się z Mariuszem Korzępą?
- Nadal nie może wyjść po urazie kolana. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale zapowiedziałem mu, że jeśli zostanę w Mielcu na nowy sezon, chce by w lipcu był już gotowy do gry. Nie możemy dłużej czekać.

- Zmiany w składzie przed Radomiem
- Pod znakiem zapytania stoi nadal występ kontuzjowanych Kamila Kościelnego i Maćka Domańskiego. Reszta zawodników będzie do dyspozycji. Nie było zawodnika, który w meczu ze Świtem by mnie zawiódł, ale mogę wprowadzić drobne korekty. Stawka meczu w Radomiu, jak i kolejnych pięciu jest piekielnie wysoka i najwięcej zależy od naszej determinacji i rzecz jasna skuteczności. Wystarczy przecież strzelić jedną bramkę więcej od rywala.

- Parę tysięcy ludzi interesuje los Stali...
- To mi się bardzo podoba! Lubię grać pod presją. Cieszę się, że w Mielcu przychodzi tyle osób na mecze. Mam już doświadczenie w prowadzeniu II-ligowej drużyny, która musiała spełnić konkretne oczekiwania. To była Pogoń Siedlce, z której zostałem zwolniony po czterech kolejkach. Tam jednak presji nie wywierają kibice, tylko działacze. Na trybunach w Siedlcach jest piknikowo. W Mielcu publiczność pokazała, że wymaga od nas zwycięstw. To proste.

- I łatwe?
- Piłkarze nie mogą bać się presji. Jeśli któryś boi się presji, może spróbować się w szydełkowaniu. Tam jest mniej nerwów. Naszym planem jest utrzymanie drużyny w lidze. Po sezonie będę chciał dobrać zespół tak, by pozostali w nim zawodnicy o odpowiednich charakterach.

- Pan nie musi ładnie wygrywać..
- Ale jeśli wygramy w Radomiu 5-4, to na mecz w Mielcu z Limanovią przyjdzie 5 tysięcy osób. To zaś ma przełożenie na budżet naszego klubu. Grając ładnie i skutecznie walczymy o swoją przyszłość i swoje pieniądze.

- Ile punktów musicie jeszcze zdobyć?
- Przed nami 6 meczów. Powiem tak, musimy zdobyć minimum 18 punktów. Lepiej nie poświęcać za wiele czasu na kalkulacje, choć realnie oceniając 12 oczek to już byłoby dużo. Oczywiście w procesie licencyjnym ktoś może się uratować, ale dla mnie najistotniejsze będzie to, by zachować miejsce w ósemce na boisku. To teraz moje największe marzenie, odetchnąć z ulga 8 czerwca, może wcześiej. Docierają do nas informacje np. o fuzji Legionovii ze Świtem. Nie sugeruje się nimi.

- Będzie pan miał asystenta?
- W tym sezonie nie. Od nowego rozpocznę pracę z II trenerem, ale na razie nie mogę być pewny z kim. To zależy od rozmów, nie są one pilne. Przeprowadziłem się do Mielca i mogę w stu procentach oddać się pracy w Stali. Chłopcy już poznali moją filozofie i moje metody. Liczę, że wspólnie zbudujemy w Mielcu coś więcej.

- Skąd pan się wziął w Mielcu?
- Nie z przypadku (śmiech). Zaprosił mnie trener Włodzimierz Gąsior, z którym znałem się z czasów, gdy on prowadził KSZO, a ja byłem jego podopiecznym. Później mijaliśmy się jako szkoleniowcy grup młodzieżowych. Pracowaliśmy w podobnych szerokościach geograficznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24