Jednym z ratowników, którzy natknęli się w niedzielę na niedźwiedzia, był Hubert Marek.
- Razem z kolegą jechaliśmy quadem drogą stokową wijącą się wzdłuż potoku - opowiada ratownik bieszczadzkiej grupy GOPR. - Nagle, po lewej stronie, zobaczyłem jakiegoś zwierzaka. Wydawało mi się, że to dzik. Gdy zatrąbiłem, zwierzę podniosło głowę i okazało się, że to niedźwiedź. Stanął na tylnych łapach. Był ogromny. Wysoki na ponad 2 metry. Zeskoczyliśmy z quada, zostawiając auto z pracującym silnikiem.
Ratownicy uciekli, mając nadzieję, że niedźwiedź zainteresuje się maszyną, a nie nimi. Widzieli jeszcze tylko, że miś faktycznie dopadł quada i łapami uderzał w zawieszone tam plecaki. Pobiegli na łąkę, gdzie kawalkadą szli strażacy. Ostrzegli ich, by zawrócili, bo może być bardzo niebezpiecznie. Wszyscy uciekli. Odczekali jakieś 15-20 minut i postanowili wrócić po sprzęt.
- Idąc ze strażakami, robiliśmy sporo hałasu, żeby niedźwiedź słyszał, że się zbliżamy i poszedł sobie - opowiada dalej Hubert Marek. - Gdy dochodziliśmy w pobliże quada, ku naszemu zdziwieniu zobaczyliśmy, że dalej tam waruje. Dostrzegł nas i znów stanął na dwóch łapach. Poderwał łapami quada i po prostu wywrócił go do góry kołami. Znów szybko oddaliliśmy się.
Zobacz zdjęcia: Tak wygląda quad ratowników GOPR po ataku niedźwiedzia. Widać na nim dziury, jakie zostawiły pazury i zęby
Nie chcieli jednak zostawiać sprzętu w lesie, dlatego postanowili po ok. 20-30 minutach wrócić w to miejsce ciężarowym wozem strażackim. Wsiedli na dach. Gdy dojeżdżali, niedźwiedź cały czas siedział przy quadzie. Włączyli sygnały dźwiękowe i świetlne, a miś nie zamierzał odejść.
- W końcu oddalił się mniej więcej na 20 m ,wyraźnie kuśtykając. Korzystając z tego, przewróciliśmy quada na koła. Był cały pokancerowany. Pogryzioną miał nawet kierownicę. Potem doliczyliśmy się ok. 20 dziur po zębach. Opony poprzegryzane. Jedno koło we krwi, plecaki też. Dużo krwi obok. Udało się go ręcznie odpalić i odjechać na kapciu. Gdy odjeżdżaliśmy, niedźwiedź nadal tkwił w odległości 20 m.
Potem w tym samym miejscu widzieli go policjanci zabezpieczający ślady na drodze.
Dlaczego zwierzę, które zwykle ucieka przed człowiekiem, tym razem inaczej się zachowało? Powodem mogło być to, że było ranne. Ratownicy podejrzewali, że mogło też siedzieć i pilnować zdobyczy. Nie wykluczali, że mógł nią być poszukiwany człowiek. Jego zwłoki zostały potem znalezione blisko tego miejsca.
- Niedźwiedź, niestety, przepadł - mówi Krzysztof Szczurek, zastępca naczelnika GOPR. - Leśnicy, pracownicy PAN i policjanci nadal go poszukują.
Z danych Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie wynika, że w płd.-wsch. Polsce żyje ok. 130 niedźwiedzi. Ich liczba przez ostatnie 40 lat wzrosła 6-krotnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Opozda podjęła decyzję w sprawie Vincenta. Królikowski nie ma tu nic do gadania
- Ostrzegamy: Daniel Martyniuk znowu "śpiewa". Ekspertka wysyła go na oddział
- Dawno niewidziana Szostak na imprezie. Bardzo się zmieniła [ZDJĘCIA]
- Roksana Węgiel i Kevin Mglej wezmą nowy ślub! Sensacyjne szczegóły tylko u nas