Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RawlPlug Sokół fetował awans do ekstraklasy z kibicami z Łańcuta i... Wałbrzycha. Teraz klub z Łańcuta musi zebrać miliony złotych

Tomasz Ryzner
Tomasz Ryzner
Paweł Gołębiowski
- Jak fetowaliśmy? Było wszystko, co w takich sytuacjach być powinno. Szampan i nie tylko - uśmiecha się Dariusz Kaszowski, trener, który prowadzi łańcucki zespół od... No właśnie, nie bardzo wiadomo dokładnie od kiedy. Gdzieś tak od połowy lat 90-tych.

- Wydaje mi się, że będzie tego coś koło dwudziestu sześciu lat - mówi coach sokołów. - Faktem jest, że przeszedłem z drużyną drogę od trzeciej ligi do wygrania w pierwszej zarówno sezonu zasadniczego, jak i fazy play off. Nie sprawdzałem tego, ale chyba nie ma w Polsce drugiego trenera z takim stażem i wynikami w jednym klubie.

Ekipa z Łańcuta na zapleczu ekstraklasy spędziła długie 18 sezonów. Niemal zawsze się liczyła, grała w play offach, a obecny finał był trzecim w historii klubu (wcześniej ze Stalą Ostrów w 2015 i Spójnią Stargard w 2018 roku).

- Wychodzi na to, że do trzech razy sztuka - zaznacza trener beniaminka.

Wyniki, gra Sokoła od lat budziły szacunek, ale z czasem tu i ówdzie zaczęto kręcić nosem, że klub nie chce być elicie. Że nie ma na to środków, że boi się losu, jaki po awansie do elity spotkał Znicz Jarosław czy Stal Stalową Wolę.

- To takie gadanie - zżyma się Kaszowski.- Nikt nigdy nie zabraniał nam awansu, ani w zespole nikt nie odpuszczał. Często, gęsto mieliśmy jednak budżet, jak z kluby ze środka tabeli, albo mniejszy. Przez to skład nie mógł odpowiednio szeroki. Ale pewnie i to nie przeszkodziłoby w osiągnięciu najwyższego celu, gdyby nie kontuzje, które dopadały nas na finiszu rozgrywek - podkreśla trener RawlPlug Sokoła.

W tym sezonie łańcucianie trzymali fason od początku rozgrywek. Wojciech Pisarczyk, który po raz pierwszy pojawił się w Sokole niemal 15 lat temu i właśnie w tym zespole rozwinął skrzydła, już przed sezonem czuł pismo nosem.

- Po treningach, pierwszych sparingach pomyślałem, że jeśli nie awansujemy do finału, to uznam to za porażkę - wyjaśnia skrzydłowy naszej ekipy. - Z Dzikami Warszawa w ćwierćfinale było groźnie, ale uratowaliśmy serię, okrzepliśmy psychicznie i dalej poszło łatwiej - mówi koszykarz, który po raz trzeci posmakował awansu na najwyższy poziom rozgrywek.

- Każdy awans trochę inaczej smakował. W Stali Ostrów był trochę nieoczekiwany, więc i radość była niemała. W Krośnie paka była mocna, wygrywaliśmy wysoko. Trzeba było poradzić sobie z presją. Daliśmy radę i też było się z czego cieszyć. A teraz? Ehh, coś niesamowitego. Sokół to rodzina, chemia na boisku, w szatni, poza nią. To miasto kocha basket, a my to czujemy. Kibice wyczekali się na taki wynik i możemy się tylko cieszyć, że daliśmy im tyle radości.

mówi Wojciech Pisarczyk

W Wałbrzychu sokoły wygrywały przez 40 minut, choć dwa razy Górnik zbliżył się na punkt.

- Graliśmy w mieście, które też uwielbia koszykówkę, gdzie ludzie znają się na niej - mówi Kaszowski.- Na trybunach było coś koło dwóch tysięcy ludzi, w tym ponad 50 naszych fanów, którzy dawali czadu. Była też grupa sponsorów, samorządowców, na czele z Rafałem Kumkiem, burmistrzem Łańcuta. Wielkie ukłony dla wszystkich za doping.

Sympatycy Górnika po ostatniej syrenie mieli nietęgie miny, ale nagrodzili łańcucian brawami, a nawet przybijali z nimi piątki. - Tak było, świętowaliśmy ze swoimi kibicami, zbieraliśmy gratulacje od miejscowych. Jednym słowem, wszystko odbyło się z klasą - stwierdza Pisarczyk.

- Potem był szampan, tradycyjne obcinanie siatki z kosza. Mieliśmy przygotowane okolicznościowe koszulki. Śpiewom w hali, a następnie w w autokarze nie było końca. To był wspaniały sezon, wspaniały finał, ostatni mecz. Życzę każdemu, aby choć raz w życiu przeżył coś takiego. A Górnikowi awansu za rok.

Koszykarze, trenerzy, działacze, sponsorzy spisali się na medal, ale czas nie stoi w miejscu i już niedługo PLK zapyta RawlPlug Sokoła, czy stać go na grę w ekstraklasie.

- Wiemy to, ale trzeba chwilę odsapnąć. Wróciliśmy do Łańcuta o szóstej rano - powiedział niezmordowany coach sokołów, który tego samego dnia zaliczył jeszcze trzy godziny lekcyjne ze swoimi uczniami.

Przed poprzednim sezonem PLK wymagała, aby każdy klub przedłożył finansowe gwarancje na co najmniej dwa i pół miliona złotych.

- To prawda, niby awansowaliśmy, ale wedle regulaminu, na razie zdobyliśmy tak zwane „prawo do ubiegania się do gry w ekstraklasie”. Różnie może być, ale w takiej chwili nie mogę nie myśleć pozytywnie - mówi Wojciech Pisarczyk.

- Toczą się rozmowy z potencjalnymi sponsorami, inne mają się niedługo rozpocząć. Tyle na razie mogę powiedzieć - dodał trener łańcucian.

Sokół wygrał w Wałbrzychu 94:86 i mógł świętować

Suzuki 1 Liga Mężczyzn. Tak Rawlplug Sokół Łańcut świętował ...

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24