114:77, 78:88 - to wyniki, które sokoły uzyskały z Górnikiem w swojej hali w miniony weekend. Ten drugi rezultat w kontekście pierwszego solidnie zaskakuje.
- Każdy mecz jest inną historią, szczególnie w play offach - wyjaśnia Dariusz Kaszowski, trener łańcucian. - W pierwszym meczu, a konkretnie w jego drugiej połowie, wszystko nam wychodziło, wszystko wpadało i poszło jak z płatka. Na drugi dzień wiatr w żagle złapał Górnik. W dwóch pierwszych kwartach trafiał trójkę za trójką i mecz zaczął nam uciekać.
Wałbrzyszanie nie tylko dziurawili kosz, ale też twardo bronili. To rodziło koszty w postaci fauli, przez które aż trzech ważnych graczy Górnika w IV kwarcie przedwcześnie zakończyło mecz. W grze w ogóle nie pojawił się też Hubert Pabian.
Taka sytuacja nam pomagała, zwiększała szanse, ale problem w tym, że rywal w pewnym momencie osiągnął ponad dwadzieścia punktów przewagi, czasu było coraz mniej i pewne rzeczy były już nie do przeskoczenia. Walczyliśmy do końca, zmniejszyliśmy straty, stąd wynik nie wygląda tak bardzo źle.
mówi trener łańcucian
RawlPlug Sokół stracił przewagę parkietu. Teoretycznie w weekend może przegrać dwa razy i obejść się smakiem w kwestii awansu do ekstraklasy. Z drugiej strony są powody do wiary w sukces. W sezonie zasadniczym nasz zespół wygrał w Wałbrzychu 91:85.
- Absolutnie nie składamy broni. Ruszamy do Wałbrzycha w piątek i wieczorem tego dnia zaliczymy trening. W sobotę i niedzielę damy z siebie wszystko i wierzę, że da to skutek - dodał coach sokołów.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
