Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ręce do góry, groźni emeryci!

Piotr Wróbel
- Przystawili mi pistolet i ręce do góry kazali podnosić - opowiada Władysław. - A ja przecież chory jestem.
- Przystawili mi pistolet i ręce do góry kazali podnosić - opowiada Władysław. - A ja przecież chory jestem. Fot. Wojciech Zatwarnicki
Policjanci CBŚ podczas przeszukania zranili niewinną emerytkę. Teraz twierdzą, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

Ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Gdy otworzyłam, jakiś mężczyzna w kominiarce przyłożył mi broń do piersi. Pomyślałam wtedy: "Boże! Bandytę wpuściłam. To jest napad!".

Tak akcję CBŚ opisuje Wiesława Szafran z Rzeszowa. Co wydarzyło się później?

Pani Wiesława opowiada: - Wepchnęli mnie do pokoju. Szukali synów męża z pierwszego małżeństwa. Tłumaczyłam im, że nie są w tym mieszkaniu zameldowani od lat i od lat ich nie widziałam. Nie pomogło. Krzyczeli, kazali usiąść na wersalce. Nagle jeden z nich zaczął - nie wiadomo, po co - kopać w otwarte do pokoju drzwi. Lufą rozbił w nich szybę. Szkło rozsypało się na mnie. Dzięki Bogu, nie na twarz. Odłamek skaleczył mi jednak rękę. Ze strachu nawet tego od razu nie zauważyłam. Gdy zaczęłam krwawić, przestraszyli się, chcieli nawet wzywać pogotowie.

Wyżej ręce!

W. Szafran nie pamięta, czy policjanci w ogóle przedstawili się. - Biegali z bronią po całym mieszkaniu. Wpadli do pokoju męża, przystawili mu pistolet. A on cierpi na nadciśnienie, cukrzycę, ma problemy z sercem.

Potwierdza to mąż Władysław: - Ręce do góry mnie, starszemu człowiekowi, kazali podnosić. Gdy podniosłem, krzyczeli, że za nisko. A ja chory jestem i z podnoszeniem rąk mam problemy.

Po akcji policjanci wyszli na zewnątrz, ściągnęli kominiarki i po chwili pojawili się już w ubraniach cywilnych.

- Dopiero wtedy pokazali nakaz - mówi pani Wiesława. - Mąż posłał pod ich adresem kilka mocnych słów.

- Pewnie, że ich wyzywałem - przyznaje Władysław. - Wtedy oni powiedzieli, że skoro się tak "niegrzecznie" zachowuję, to będzie problem ze zwrotem kosztów za zniszczone drzwi.

Zdenerwował się także dlatego, że policjanci chcieli sporządzać protokół przy świadku. Gdy gospodarze odmówili podpisania i wyszli do sąsiedniego pokoju, jeden z funkcjonariuszy chodził po sąsiadach i zachęcał, aby przyszli do domu Szafranów jako świadkowie.

Powinni wypłacić odszkodowanie

Powinni wypłacić odszkodowanie

Piotr Taras, Transparency International: - Instytucja, która w tak naganny sposób przeprowadziła przeszukanie, powinna wypłacić odszkodowanie. Jest to bardzo niepokojąca historia, ponieważ z sytuacjami takimi mamy do czynienia coraz częściej i może się wydawać, że organy policyjne powracają do działań z czasów PRL, gdzie milicja mogła wszystko.

Wszystko zgodnie z prawem?

Akcja miała miejsce 13 marca, tuż przed godziną 22. Wkrótce Władysław złożył na policji zażalenie. Zażądał przeprosin i tysiąca zł rekompensaty za zniszczone drzwi. Z Warszawskiego CBŚ dostał jednak pismo, że wszystkie "czynności zostały wykonane zgodnie z obowiązującymi procedurami (…).

Skarb Państwa ponosi wprawdzie odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działania funkcjonariuszy, natomiast (jak wynika z ustaleń), w tym przypadku nie może być mowy o bezprawnym działaniu".
[obrazek3] Wiesława Szafran: - Lufą rozbili szybę. w drzwiach. Szkło rozsypało się na mnie. Dzięki Bogu, nie na twarz, ale odłamek skaleczył mi rękę. (fot. Fot. Wojciech Zatwarnicki)Odprysk sprawy "Cygana"

Po śmierci żony Władysław sam wychowywał dwóch synów. Gdy dorośli, wymeldował ich z mieszkania. Pierwszego w 1999 r., drugiego - w 2002 r.

- Nie utrzymuję z nimi kontaktu. Nawet za bardzo nie wiem, gdzie mieszkają - mówi.

Mężczyźni, których poszukiwało CBŚ, podejrzewani są o udział w grupie przestępczej (narkotyki, prostytucja). Jeden z nich został w końcu aresztowany, ale w innym zupełnie miejscu. Sprawa ma związek z zatrzymaniem rzeszowskiego boksera "Cygana".

- Wiem, że policja ma prawo szukać podejrzanych, ale też nie powinna naruszać godności i prawa innych. Tymczasem oni zachowywali się, jakby coś w nich wstąpiło - mówi Wiesława.

Będzie skarga do ministra

Wiesława cierpi na rzadką chorobę (ma problemy z krzepnięciem krwi).

- I tak dobrze, że odłamki szkła nie powpadały mi do oczu. Po wszystkim poszłam do lekarza rodzinnego. Mam zaświadczenie, które razem z zażaleniem zostawiłam na policji. Ale okazuje się, że to "w państwie prawa" nie ma dla nikogo znaczenia. Na komendzie nikt mnie nawet nie przyjął.

Po interwencji CBŚ pani Wiesława poszła (w imieniu męża) na komendę wojewódzką, żeby sprawę wyjaśnić.

- Na dyżurce połączono mnie z kimś z CBŚ. Pytałam, czy dostaniemy odszkodowanie. Ten ktoś zdziwił się, że mam tylko niewiele ponad 400 zł renty, ale odpowiedział, że nie dostaniemy pieniędzy, bo... złożyliśmy zażalenie.

Antoni Skorupski, adwokat, wspomina przypadek pamiętnej akcji w Błażowej.

- Gdy podczas interwencji funkcjonariusze zastrzelili psa, policja przywiozła właścicielom innego, ze schroniska. A tu powstała szkoda wyrządzona przez funkcjonariuszy publicznych, a unika się odpowiedzialności. Dlatego w imieniu państwa Szafranów wyślę skargę do Janusza Karczmarka, szefa MSWiA - zapewnia Skorupski.

Akcje pokazowe

Akcje pokazowe

Elżbieta Łukacijewska, przewodnicząca podkarpackiej PO: - W Polsce coraz częściej mają miejsce nieprzygotowane akcje pokazowe, w wyniku których nie osiąga się zamierzonego celu. Boję się, że do każdych drzwi funkcjonariusze mogą zapukać i zniszczyć komuś mieszkanie bez podania przyczyn. Takie sytuacje pamiętam z czasów PRL. Czyżby uznano, że metody stosowane w tamtych czasach były dobre? Rozumiem, że CBŚ musi często działać z zaskoczenia, ale niszcząc komuś mienie, musi mieć pewność, że w mieszkaniu znajdą to, po co przyszli. W przeciwnym razie poszkodowanych trzeba przeprosić i zrekompensować szkody, bo inaczej państwo prawa będzie nic nie znaczącym sloganem.

Jednym z argumentów, jaki CBŚ sformułował w swoim piśmie do państwa Szafranów, było to, że działania funkcjonariuszy "były przeprowadzone na podstawie postanowienia wydanego przez Prokuraturę Okręgową". Elżbieta Kosior, rzecznik prokuratury komentuje, że postanowienie było zasadne, ale "za realizację postanowienia, dobór właściwych metod i sposób przeprowadzenia czynności w miejscu przeszukania odpowiada… organ wykonujący te czynności". Czyli CBŚ.

Partacka robota

Wiesława Szafran: - Tym policjantom sprawnie wychodziło wymachiwanie bronią. Nawet firanki ręką nie odsłonili, ale lufą pistoletu. Szukali czegoś w szafach, obok, za i pod wersalką. Ale… do łazienki nawet nie zaglądnęli.

* O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy posła Marka Kuchcińskiego (przewodniczącego klubu parlamentarnego PiS). Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24