Referendum w Przemyślu? Inicjatywa na razie bez poparcia partii i stowarzyszeń

Dotarliśmy do inicjatorów referendum. To na razie trzy osoby. M.in. ze środowisk obecnej opozycji w Radzie Miejskiej, czyli SLD i PiS. Nie chcą mówić z nazwisk.

- Nie znaleźli uznania w naszych kręgach, ale mamy nadzieję, że nasze działania odniosą pozytywny skutek, czyli doprowadzimy do referendum - mówi jeden z inicjatorów.

Przedstawiciele opozycji w Radzie Miejskiej sprawę oficjalnie komentują raczej dyplomatycznie.

- Takie są prawa demokracji i każdy może zgłosić swoją inicjatywę. Oceni je społeczeństwo - twierdzi Janusz Zapotocki, szef klub radnych SLD.

- Słyszałem jedynie plotki o tej sprawie. Nie ma żadnych konkretów, kto, co. My w tym na razie nie uczestniczymy - odpowiada Władysław Bukowski, szef klubu radnych PiS.

Dowiedzieliśmy się jednak, że sprawa referendum była dyskutowana w kręgach przemyskiego PiS i nie zdobyła wystarczającego poparcia.

Co na to sam prezydent?

- Nie będzie komentował tej sprawy - twierdzi Witold Wołczyk, rzecznik prezydenta Przemyśla.

Aby rozpocząć oficjalną zbiórkę podpisów o przeprowadzenie referendum potrzeba pięć osób - inicjatorów. Od chwili zgłoszenia będą mieli 60 dni na zebranie podpisów w ilości 10 proc. uprawnionych do głosowania przemyślan.

Akcję, bardziej jednak w formie happeningu, prowadzi Artur Gerula, lepiej znany w mieście pod pseudonimem "Asterix". Na dużej tablicy ustawionej w Rynku zbiera krzyżyki pod poparciem w sprawie referendum o odwołanie prezydenta Chomy i Rady Miejskiej.