Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Region biedny, ale prezesów ci u nas dostatek

Małgorzata Motor
Region biedny, ale prezesów ci u nas dostatekW woj. podkarpackim w 145 firmach pracuje blisko 250 osób decyzyjnych, co daje nam średnio 1,7 osób na firmę.
Region biedny, ale prezesów ci u nas dostatekW woj. podkarpackim w 145 firmach pracuje blisko 250 osób decyzyjnych, co daje nam średnio 1,7 osób na firmę. Fot. K. Łokaj
Na Podkarpaciu prezesów mamy najwięcej w kraju. Wywiadownia gospodarcza Bisnode D&B Polska badała, czy liczba osób decyzyjnych ma znaczący wpływ na rozwój gospodarczy regionów i kondycję finansową firm.

- Najważniejszy wniosek jest taki: od ilości, istotniejsza jest jakość – konkluduje Tomasz Starzyk i wylicza: - Największą liczbę prezesów i osób decyzyjnych w przeliczeniu na jedną firmę notuje się w najsłabiej rozwiniętych regionach. W województwie podkarpackim w 145 firmach pracuje blisko 250 osób decyzyjnych, co daje nam średnio 1,7 osób na firmę. To więcej niż w łódzkim czy mazowieckim.

Skąd u nas takie zamiłowanie do prezesowania
– Trudno to jednoznacznie ocenić, bo Podkarpacie należy do tych województw, w których mieszkańcy, patrząc globalnie, są mało przedsiębiorczy i nie garną się do zakładania firm. Może to wynik swoistej próżności? – zastanawia się Starzyk. - W Warszawie nikt nie garnie się do tego, żeby być np. wiceprezesem. Wolą być kierownikami, menadżerami, bo odpowiedzialność mniejsza, a pensje i przywileje podobne do tych, które ma prezes. Poza tym w stolicy przedsiębiorcy wolą raczej przeznaczyć pieniądze na rozwój firmy, niż na tworzenie niepotrzebnych stanowisk – dodaje.
Paweł Walawender jest właścicielem firmy BD Center Consulting w Rzeszowie, w której zatrudnionych jest prawie 30 osób. - Nie mam żadnych wiceprezesów, bo mnie po prostu nie stać na tworzenie takich stanowisk. Mam jedynie dwóch dyrektorów, bo wymaga tego struktura i dobro firmy. Znam jednak takie, w których tych wiceprezesów jest naprawdę sporo – przyznaje.

 Co ma wpływ na takie pączkowanie prezesów
– Na tle innych regionów, mamy dużo firm rodzinnych. W takiej sytuacji trudno, żeby członek rodziny nie był osobą decyzyjną w firmie, dlatego zostają wiceprezesami czy dyrektorami. Tylko za tym nie idą pieniądze. Ich zarobki są niewiele wyższe od pozostałych pracowników – zwraca uwagę Paweł Walawender, który jest jednocześnie socjologiem.
A co z firmami, innymi niż rodzinne? W wielu z nich prezesów i dyrektorów, także nie brakuje. – Mamy zamiłowanie do tytułów. To przypadłość jeszcze z czasów galicyjskich. Wtedy tytułowanie było wręcz w dobrym tonie. Poza tym, awansowanie pracownika na stanowisko dyrektora to często jedyny sposób na jego docenienie, kiedy nie ma się pieniędzy na wysokie pensje – nie ma wątpliwości Paweł Walawender.
 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24