Co im zrobisz, jak ich złapiesz?

Zmiany… Wcale nie dziwię się rządowi PiS, że chce sporo zmienić w funkcjonowaniu mediów publicznych, zwłaszcza TVP. Najtrafniej motywację nowej władzy sprecyzował prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta, w radiowej Trójce, stwierdzając, że w obecnej sytuacji rząd nie ma możliwości komunikowania się ze społeczeństwem.

Trudno się z tą diagnoza nie zgodzić. I nie chodzi mi o ciągłe tzw. walenie w rząd, uprawiane przez dziennikarzy TVP. Takie walenie jeszcze nigdy żadnemu rządowi nie zaszkodziło, wręcz przeciwnie. Mam raczej na myśli to, że TVP, ze szczególnym uwzględnieniem TVP Info, funkcjonuje jak agencja PR-owska poprzedniej władzy i jej nowych obrońców. I zamiast informować czy analizować, sama stała się kreatorem sceny politycznej. Widać to chociażby w natrętnym lansowaniu Nowoczesnej, partii ograniczającej się do negacji wszelkich posunięć nowej władzy i nieprzedstawiającej żadnego programu pozytywnego, żadnej wizji Polski, poza dążeniem do utrzymania dotychczasowego stanu rzeczy.

Ale i postulowane wyżej analizy, gdy już się w TVP pojawiają, pozostawiają wiele do życzenia. Weźmy chociażby program Tomasza Lisa z ostatniego (to znaczy - jednego z ostatnich…) poniedziałków. Oto Sławomir Sierakowski, twórca niszowego pisemka, z niewiadomych względów od lat kreowany na autorytet moralny i intelektualny, przeprowadził analizę objawów wskazujących na poważne zaburzenia psychiczne polityków rządzącej formacji…

Oczywiście nie wiem jeszcze, jaką wizję funkcjonowania mediów publicznych ma PiS, jak uchwalona ustawa przełoży się na konkrety. Mam jednak pewność, że przedstawiciele innych niszowych pisemek, takich jak „Fronda” czy „Arcana”, nie kreowani na autorytety, przepytywani na przykład przez Bronisława Wildsteina, niczyich przypadłości psychicznych analizować nie będą.