Dopiero piąty mecz we wtorek w Olsztynie rozstrzygnie, kto - resoviacy, czy Mlekpol - awansuje do czwórki. Po dwóch bitwach w Rzeszowie jest remis 2-2. W piątek pewnie wygrała nasza drużyna, w sobotę górą byli goście.
Ale były emocje i walka! Oba zespoły rzuciły na szalę wszystko, co miały, aby dostać się do strefy medalowej. W piątkowy wieczór resoviacy postawili gwiazdy Mlekpolu do kąta. W sobotę olsztyński zespół urwał się ze stryczka, gdyż zwyciężył osłabionych brakiem kontuzjowanego w pierwszym secie Piotra Łuki resoviaków dopiero w tie-breaku.
Świetnie grali nasi siatkarze, znakomici byli kibice. Tak głośno w rzeszowskiej hali jeszcze nigdy nie było. Wydawało się, że Mlekpol ugotuje się w rzeszowskim kotle. Udało mu się jednak uratować skórę.
- Tylko do... wtorku - twierdzili nasi siatkarze.
To była demolka
W dwóch pierwszych setach piątkowego meczu resoviacy brylowali na boisku. W drugim wprost rozbili akademików, którzy seriami popełniali seriami błędy.
- Kibice robili taki tumult, że świat nie widział. To nam ogromnie przeszkadzało - nie ukrywał Turek Sinan Tanik.
Niemiec Frank Dehne był tak zdenerwowany, że w piątek ani w sobotę zepsuł wszystkie serwy, a jest przecież specjalistą od trudnych zagrywek. W trzeciej odsłonie drużyna z Olsztyna poprawiła przyjęcie i postawiła na swoim. Resovia nieco sobie pofolgowała.
Szalał, jak wcześniej, Paweł Papke. "Papkin" jak czarodziej każdą niemal piłkę zamieniał w cenne punkty. W czwartym secie Mlekpol prowadził 10:6, ale - po serwach Jose Hernandeza - Resovia wróciła do swojej gry. Najpierw wyrównała, a potem spuściła możnemu rywalowi zwyczajny łomot. Znów w głównej roli wystąpił "niszczyciel" Papke. Jos Hernandeza na widowni z kubańską flagą dopingowali rodzice.
- Zrobiliśmy wielki krok do przodu. Wygrać z tak znakomitym zespołem, nie było łatwo. Jak zagramy w sobotę tak twardo, jak w piątek, to Olsztyn pęknie - mówił Krzysztof Ignaczak.
Pech Łuki
"Bij mleko, będziesz wielki" - takiej treści transparent wywiesili kibice przed sobotnim meczem, ale w sobotę Resovia miała ogromnego pecha. W pierwszym secie przy stanie kontuzji pleców doznał Piotr Łuka. Trener Andrzej Kowal kombinował z ustawieniem, szukając optymalnej szóstki, ale przyjęcie było fatalne.
Po dwóch przegranych setach, nasz zespół - z wprowadzonymi na boisko Karelem Kvasnicką i Michałem Kaczmarkiem - znów złapał rytm i doprowadził do tie-breaka.
Dużo bardziej dokładni w tej wojnie nerwów byli gracze z Olsztyna, którzy uzyskali dwupunktowa przewagę i szczęśliwie jej bronili. Kiedy jednak AZS prowadził 11:10 znów zawitała nadzieja na rychły półfinał. Szybko zgasła po autowych atakach.
ASSECO RESOVIA - MLEKPOL AZS OLSZTYN 3:1 (25:19, 25:14, 20:25, 25:19) i 2:3 (17:25, 19:25, 25:20, 25:17, 11:15)
w play-off 2-2
RESOVIA: Ilić, Papke, Łuka, Gunia, Hernandez, Mitrović, Ignaczak (libero) oraz Józefacki, Kwasnicka (s), Kozłowski (s) Kaczmarek (s). Trener Andrzej KOWAL.
MLEKPOL: Zagumny, Tanik (p. w 6), Andrae, Grzyb, Możdżonek, Szymański, Lambourne (libero) oraz Ruciak (s. w 6) Siezieniewski, Dehne, Lubiejewski. Trener Mariusz SORDYL.
SĘDZIOWALI - piątek: Dariusz Jasiński (Bydgoszcz) i Wojciech Kasprzyk (Częstochowa); sobota: Andrzej Lemek (Kraków) i Maciej Twardowski (Warszawa). WIDZÓW: 4000 i 4200.
Najlepsi zawodnicy: piatek - Paweł PAPKE; sobota - Bjoern ANDRAE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Makabryczny żart męża "Królowej Życia". Kobiety mu tego nie darują
- Bieniuk w PRZEŚWITUJĄCYCH spodniach na ściance. Tak wystroić mogła się tylko ona
- 19-letnia Emilia Dankwa odsłania brzuch i wygina śmiało ciało w cekinach i szpilkach
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc