Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Resovia czwarta w Challenge Cup

bell
Paweł Papke trzymał atak Resovii, ale siła ognia naszej drużyny była zbyt słaba.
Paweł Papke trzymał atak Resovii, ale siła ognia naszej drużyny była zbyt słaba. FOT. KRZYSZTOF ŁOKAJ
- Resovia mogła zdobyć ten puchar, ale zagrała z nami dobrze tylko dwa sety - wzruszał ramionami znakomity Brazylijczyk Murilo Endrez.

- To za mało, bo my zawsze gramy do końca.

- Obyśmy zdobyli medal, bo puchar ten kosztował nas sporo sił, a klub pieniędzy - marzył Paweł Papke, kapitan resoviaków. Niestety, nie spełniły się marzenia o miejscu na podium. Resoviacy zajęli czwarte miejsce. Najgorsze z mozliwych. W sobotę przeszła im koło nosa szansa na przynajmniej na srebrny medal, a w niedzielę przegrali ze Stade Poitevin Poitiers z Francji mecz o brązowy krążek.
Dziękował Bogu

- W półfinałowym meczu Resovia grała z faworyzowanym Pallavolo Modena 2:0 w setach. To był kolejny horror w rzeszowskiej hali. Gospodarze dwa pierwsze sety rozegrali znakomicie. Rywale naszpikowani mistrzami olimpijskimi i świata, reprezentantami Włoch i Brazylii, nie znajdowali sposobu na skutecznie i widowiskowo grający nasz zespół. Kibice oglądali akcje na wysokim poziomie.

Niestety, im bliżej końca, tym nasi grali coraz gorzej - niedokładnie przyjmowali zagrywkę, nie kończyli ataków. Tie-break był wyrównany do stanu 6:7, potem gospodarze popełniali coraz więcej błędów. Rozszalał się w piątym secie Angel Dennis, rodak Ihosvany Hernandeza.

- Dzięki Bogu udało się zebrać siły i zagrać na maksa. To był mecz, w którym z trzeba było dać z siebie wszystko. Serwisem ostro zagraliśmy i to przyniosło efekty.
Głowa jest ważna

Swoje zrobił sztab statystyków i analityków Modeny, który analizował grę i taktykę Resovii i na bieżąco udzielał rad drużynie.

- Jak to zrobiliśmy, że odnieśliśmy zwycięstwo? Zwyczajnie, graliśmy z głową - uśmiechał się Andrea Giani, słynny trener Włochów. - Największą pracę wykonałem, aby zmotywować zawodników, przekonać ich, że jest szansa na wygraną. Problem ten wziął się w sobotę, tylko kilka meczów temu, bo przegraliśmy je w tie-breaku, co nas zdołowało. Nawet w trzecim secie przegrywaliśmy, znaleźliśmy nadzieję i nie poddaliśmy się. Nabraliśmy pewności, że wygramy. To nie było łatwe.

Francuska niespodzianka

Nasza drużyna, grająca bez Piotra Łuki i kontuzjowanym Karelem Kvasnicką, miała nadzieję, że w niedzielę pokona Stade Poitevin Poitiers z Francji i zapewni sobie miejsce na podium. Nadzieja była tym większa, że przeciwnik niczym szczególnym w półfinale nie zaimponował. Tylko w trzecim secie była twarda walka. Grano w nim na przewagi i raz szala przechylała się na jedną, raz na druga stronę. Kropkę nad "i" postawili rywale.

- Dziękuję zawodnikom, że doszliśmy do Final Four. To już było dla nas dużym sukcesem, choć chcieliśmy zdobyć medal - komentował trener Andrzej Kowal. - O ile w sobotę na jakość gry znacząco wpływało zmęczenie zawodników, o tyle w niedzielę coraz większy wpływ na dyspozycje miała psychika zawodników.

- Gramy świetnie i nagle robi się dwa jakieś durne błędy i jest po meczu. W sobotę też mieliśmy wielką szansę, każdy się już nastawił i po takim meczu ciężko się już podnieść - żałował Michał Kaczmarek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24